czwartek, 31 stycznia 2013

"Koniec defilady" - reż. Susanna White

Wojenna historia o miłości i zdradzie

   Seriale BBC mają to do siebie, że ich obraz wygląda bardzo realistycznie oraz wyraziście. Szczególnie seriale kostiumowe, które prócz barwnego przedstawienia obrazu, są niczym nieskrępowane, co nadaje im dodatkowego atutu. Podziwiam w nich to, jak dobrze mają dobraną obsadę, jak aktorzy angażują się w realizację produkcji oraz to, w jaki sposób przedstawiają minione lata. Do tej pory każdy obejrzany przeze mnie serial BBC wywarł na mojej osobie ogromne wrażenie. Nie inaczej było z tytułem „Koniec defilady”, zekranizowanym na podstawie powieści Forda Madoxa Forda. Po raz kolejny odczułam nie tyle zaintrygowanie, co ogromne zainteresowanie obrazem, jaki został utworzony. Przeniesienie tej powieści na ekrany, jak się okazuje, był pomysłem więcej niż dobrym.

   Christopher Tietjens to konserwatywny, angielski arystokrata, który służy w armii. Jego piękna, ale okrutna żona Sylvia zdradza go i mężczyzna nie może być nawet pewny, czy jest ojcem dziecka, które urodziła. Pomimo tego Christopher, przywiązany do edwardiańskich wartości, pozostaje lojalny w stosunku do żony. Jego życie odmienia się w dniu, w którym poznaje Valentine Wannop – nieustraszoną młodą sufrażystkę....*

    Jednym z kluczowych powodów, dla których zdecydowałam się na ten serial, jest postać Benedicta Cumberbatcha, aktora znanego przede wszystkim z roli Sherlocka Holmesa z serialu (również produkcji BBC) o prostej nazwie „Sherlock”. Polubiłam jego grę od pierwszego odcinka, potrafił zainteresować mnie swoją bogatą osobowością i umiejętności do grywania przeróżnych ról, co udowadnia po raz kolejny w serialu „Koniec defilady”. Muszę powiedzieć, że zaimponował mi zupełnie odmiennym stylem, do jakiego przyzwyczaił mnie w „Sherlocku”. Potrafił przekazać emocjonalne rozterki bohatera, łącząc je z charakterem zatwardziałego wyznawcy edwardiańskich wartości. Sprawia to, że szybko obdarzamy jego bohatera sympatią. I, mówiąc szczerze, dałabym mu osobistego Oscara za tak niewymuszoną i spontaniczną grę.

   Wracając jednak do ogólnego obrazu tego serialu – należy zwrócić uwagę na rozmach i bogactwo scenografii. Oglądając „Koniec defilady” możemy przenieść się w czasie do lat I Wojny Światowej, podziwiać angielskie salony i bitewne pola Francji. Wszystko wygląda jak żywo wycięte z historii, która odtwarza się na naszych oczach. Jest to świetne tło dla toczącej się zawiłej fabuły, która niebywale intryguje i pozostawia widza z wieloma pytaniami, które nieskończenie wciskają się na usta.

   Wszystkie elementy produkcji naprawdę wyglądają wspaniale. Od ciekawych postaci (Tietjens i jego edwardiańskie wartości czy też panna Wannop i jej walka o prawa kobiet) po malowniczy obraz (londyńskie salony, paryskie ulice, francuskie okopy) i nastrojową muzykę, która stanowi bogate tło. Nie brakuje w niej różnorodności gatunkowej, dlatego „Koniec defilady” powinien przypaść do gustu wielu osobom. Serdecznie polecam obejrzeć ten serial miłośnikom kostiumowych obrazów – jest to kolejny świetnie przygotowany film, gdzie nuda nie ma swojego miejsca, ale także osobom, które poszukują wyrazistych produkcji, wyrażających coś więcej niż tylko płytkie, bardzo powierzchniowe relacje i poglądy. „Koniec defilady” to w końcu produkcja brytyjska, a jak wiemy, to stamtąd wywodzą się jedne z najlepszych filmów. Koniecznie obejrzyjcie!
*opis wydawcy
Reżyseria: Susanna White
Tytuł: Koniec defilady (Parade's End)
W rolach głównych: Benedict Cumberbatch, Rebecca Hall, Adelaide Clemens
Rok produkcji: Wielka Brytania 2011
Czas trwania: 3 x 90 min.

4 komentarzy:

Moje książki pisze...

Bardzo lubię takie klimatyczne seriale. Przyznam że o tym już trochę poczytałam po tym, jak pojawił się w konkursie a teraz jeszcze Ty zaostrzyłaś mój apetyt :-)

onaczytawszedzie pisze...

Zrobię jak radzisz, obejrzę :)

Layla pisze...

Nie mogę się doczekać, kiedy go obejrze:)

Unknown pisze...

Ostatnio totalnie nie mam chęci na filmy czy telewizję, ale może kiedyś skuszę się na ten film :)

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)