sobota, 30 czerwca 2012

"Brama zdrajców" - Edgar Wallace

"Brama zdrajców" Edgar Wallace

   „Brama zdrajców” Edgar’a Wallace’a po raz pierwszy wydana została w 1927 roku. Aktualnie mamy szansę poznać historię jeszcze raz, gdyż została wydana tego roku po raz kolejny. Z pewnością ucieszy ona fanów powieści sensacyjnych oraz kryminalno-awanturniczych, w których dzieje się mnóstwo rzeczy. Mnie do przeczytania nie trzeba było dużo namawiać, w końcu zawiera w sobie te elementy, które najbardziej lubię. I muszę przyznać, że mimo swoich kilku wad książka naprawdę potrafi wciągnąć niejednego czytelnika…

   Anglia, XX wiek. Graham Hallowel wraz z kilkoma innymi osobami planuje skok na londyński Tower, aby ukraść królewskie klejnoty. Cała napaść musi zostać dokładnie zaplanowana, gdyż Tower jest najpilniej strzeżonym miejscem w Londynie. Tymczasem brat Grahama, Richard, młody oficer, zamierza oświadczyć się swojej ukochanej, Hope Joyce, jednak nie jest to łatwe. Kobieta, podobnie jak inni, nie potrafią określić przeszłości Hope, co wiąże się z przeszkodami w zawarciu głębszej znajomości. Jak potoczą się losy bohaterów? Czy „wielki skok” się powiedzie? I cz Richard znajdzie sposób, aby być z ukochaną?

   Do książek, w których dzieje się sporo, mam słabość. Uwielbiam, kiedy dreszcz emocji towarzyszy mi podczas czytania. „Brama zdrajców” zapowiadała się wielce ciekawie, dlatego podjęłam się czytania jej w ostatnim czasie. Z początku wydaje się ona nieco wolna, pisarz dokładnie opisuje plany, które są poczynane w związku ze skokiem na Tower. Można nawet czasem się zgubić, gdyż narrator przeskakuje od jednej sytuacji do drugiej, na szczęście jednak nie zdarza się to tak często. Z każdym kolejnym rozdziałem akcja nabiera tempa i w punkcie kulminacyjnym jest już ona naprawdę rozwinięta. Cała napaść oraz dalsze losy bohaterów wciągają jeszcze bardziej, nie ma szans, aby oderwać się od czytania. Rozczarowujący jest jednak moment, kiedy już wszystko jest jasne i można w duchu pomyśleć, że wszystko potoczyło się gładko i szybko. Ale uśmiech satysfakcji zostaje jeszcze na długo po odłożeniu książki.

   Fabuła rozgrywa się w latach dwudziestych XX wieku, wtedy też żył sam autor powieści. To daje niezliczone plusy, gdyż zarys miejsca akcji oraz obyczaje, a także gwara tamtych lat oddane są z najczulszą starannością. Autor świetnie oddał obraz tamtych lat, kiedy w Anglii panowały sztywne zasady, ale również mająca w sobie mnóstwo uroku. Dlatego ważne jest, że nie tylko miłośnicy kryminałów i powieści awanturniczych znajdą w niej coś dla siebie. Również zwolennicy powieści historycznych oraz wielbiciele XX-wiecznej Anglii mogą śmiało odnaleźć się w tej historii.

   Chociaż książka ma w sobie sporo zalet, pojawiają się również i wady. Głównie chodzi tutaj o niektóre zbyt obszerne opisy sytuacji, które nie wnoszą zbytnio niczego do fabuły. Niektóre wątki bądź postacie wydają się zbędne, autor zamiast skupić się na dwóch głównym wątkach powieści, czyli przygotowania do skoku oraz miłość Richarda i Hope, dodaje również wiele wątków pobocznych, które nieco przeszkadzają w czytaniu i nieco mieszają w odbiorze tekstu. Czytelnik skupia się na całej fabule i dlatego może być to ciut dekoncentrujące. „Brama zdrajców” może odstraszyć niektórych przez to, że punkt kulminacyjny zbiega się dopiero na samym końcu. Wiadomo, brak akcji nuży odbiorcę, więc przebrnięcie przez cały tekst aż do samego końca może czasem się dłużyć. Ale plusem w tym przypadku jest to, że napięcie wzrasta oraz cała akcja jest przedstawiona brawurowo, przez co na nudę nie można narzekać.

   Może i nie jest to książka najwyższych lotów i nie porwie każdego, to muszę przyznać, że naprawdę dobrze mi się ją czytało. Tak jak wspomniałam, można by ominąć parę sytuacji i wyszłoby dużo lepiej. Intrygujące zagadki przeszłości, poczynania do skoku na Tower, pościg, strzelanina oraz wiele innych ciekawych akcji – to wszystko mieści się w zaledwie dwustu stronach. Dlatego, z przymrużeniem oka na niewielkie błędy, można odnaleźć się w tej pasjonującej powieści kryminalnej. Świetnie nadaje się ona na leniwe wieczory oraz wolne chwile, kiedy powiewa nudą i poszukujemy ciekawego tytułu. Zachęcam do sięgnięcia, zwłaszcza miłośników gatunku, ale również rządnych nowych wrażeń, niestrasznym oczekiwaniu na „wielkie bum”. Zapewniam, że to czekanie zostanie nagrodzone bardzo hojnie… 

Za książkę dziękuję serdecznie wydawnictwu Damidos:
Autor: Edgar Wallace
Tytuł: Brama zdrajców
Wydawnictwo: Damidos
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 206

czwartek, 28 czerwca 2012

"Pokoje do wynajęcia" - Valerio Varesi

"Pokoje do wynajęcia" Valerio Varesi

   Napisanie kryminału to nie lada sztuka. Autorzy książek kryminalnych muszą bowiem postarać się o nietuzinkową zagadkę, która przyciągnie najbardziej wymagającego czytelnika. Do tego potrzebny jest również spryt, aby dobrze pokierować fabułą oraz bohaterami, w taki sposób, by nie tyle ciekawiły lecz również intrygowały i zadziwiały. Potrzebna jest również tajemnica, taka tajemnica, która stopniowo odkrywana, szokuje, zaskakuje… Valerio Varesi, włoski pisarz, w swej książce „Pokoje do wynajęcia” porusza nie pierwszy już w literackim świecie temat zbrodni, która szokuje, ale jest jednocześnie odpowiednio zmotywowana. Czy zatem udało mu się przedstawić wszystkie fakty w sposób interesujący dla fanów kryminalnych poczynań?

   Parma, Włochy. W kilka dni przed Bożym Narodzeniem dochodzi do zbrodni. W kamienicy w centrum miasteczka ginie stara kobieta, której serce pocięto na kawałki. Sprawę prowadzi komisarz Soneri, człowiek indywidualista. Poszukując sprawcy policjant będzie zmuszony uporać się z demonami przeszłości, które w bolesny sposób dadzą znać o sobie. W przykry sposób uzmysłowi sobie, że ci, których uważał za najbliższych, wcale nie są tacy, jakby się wydawało. W trakcie śledztwa, prócz odnalezienia domniemanego zabójcy, komisarz Soneri trafi na ślad korupcyjnych machlojek wyższych sfer. Jak poradzi sobie z tą poplątaną sprawą? Oto zasnute mgłą mroczne tajemnice włoskiego miasteczka, o których nikomu się nie śniło…

   „Pokoje do wynajęcia” to kolejny kryminał, który miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Intrygujący opis zwiastuje bardzo ciekawe i odmienne oblicze Włoch. Z zapałem podeszłam do lektury i muszę przyznać, że nie zawiodłam się na autorze. Fabuła rozpoczyna się tradycyjnie popełnioną zbrodnią, która sprawia, że zadajemy sobie pytanie: dlaczego i kto to zrobił? Późniejsze śledztwo stopniowo ukazuje wszelkie poszlaki, podejrzanych oraz domniemane motywy. Jest to okazja do snucia domysłów i przypuszczeń przez czytelnika. Autor skrupulatnie opisuje każdą czynność, nie bawi się jednak w dokładność szczególną, krótkie opisy wystarczają, aby wyrazić najważniejsze działania komisarza Soneri. Nie ma się wrażenia zbędności, wszystko w dostateczny sposób wyraża emocje, myśli oraz poczynania bohaterów. Nie ma w niej zbyt wiele budzących dreszczy akcji, jednak śledztwo prowadzone we włoskim miasteczku, gęsto spowitym mgłą, jest tak zajmujące, że nie zwraca się na to uwagi.

   Valerio Varesi w swojej książce skupił się głównie na jedynym bohaterze – komisarzu Soneri’m. Prócz prowadzonego przez niego śledztwa pisarz ukazuje przeszłość mężczyzny, która dopada go w sposób szczególny, gdy rozpoczyna sprawę zamordowanej staruszki. Musi tym samym zmierzyć się z odległymi sprawami, które są dla niego bolesne oraz odkryć, kto stoi za tak brutalnym zamachem na życie zamordowanej kobiety. W tym przypadku czytelnik musi się skupić na czytaniu, ja wielokrotnie łapałam się na tym, że czegoś nie zrozumiałam. Trzeba było wracać do poprzedniego akapitu i przeczytać go od nowa. Spowodowane jest to nagłymi przeskokami czynności, jakie wykonuje bohater. Raz znajduje się w kamienicy, a za chwilę rozmawia ze swoim dawnym znajomym, przesłuchuje kogoś bądź śledzi. Można się w tym pogubić, na szczęście takie akcje zdarzają się sporadycznie i nie odbierają przyjemności czytania.

   Jest to naprawdę dobra książka z licznymi wątkami, które świetnie komponują powieść. Czasem nuży, fabuła wolno się toczy, jednak w większości po prostu intryguje. Nietypowa zbrodnia i nietypowe motywy nadają wyraz znanej ze słońca Italii, która w książce pana Varesi’ego ginie we mgle i mrocznej aurze zbrodni. W połączeniu z ciekawym stylem pisarza i jego łamigłówkowym prowadzeniem fabuły daje wynik kolejnego wciągającego kryminału, obok którego każdy fan tego gatunku nie powinien przechodzić obojętnie. „Pokoje do wynajęcia” ukazują inne oblicze Włoch, ale również inne oblicze kryminału. Dlatego zachęcam do lektury każdego, kto ma chrapkę na coś nowego z kręgu literatury kryminalnej. Jest to bowiem kawał dobrej historii…

Za książkę dziękuję serdecznie wydawnictwu Rebis:
Autor: Valerio Varesi
Tytuł: Pokoje do wynajęcia
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 296

środa, 27 czerwca 2012

"Złodziej dusz" - Aneta Jadowska

"Złodziej dusz"Aneta Jadowska

Teoretycznie powinni być wrogami. Ale nie lubią sztywnych zasad. Zatem są przyjaciółmi.

   Nigdy nie byłam wielbicielką polskiej fantastyki. Częściej czytywałam zagraniczną literaturę tego gatunku, omijając szerokim łukiem autorów polskich. Dlaczego? Sama dokładnie nie wiem, jakoś obca literatura fantasy bardziej do mnie przemawiała. Postanowiłam to jednak zmienić i zaczęłam swoją małą rewolucję od książki Anety Jadowskiej „Złodziej dusz”. To pierwszy tom opowieści o wiedźmie Dorze Wilk, która mieszka w… Toruniu i jest jedną z magicznych istot społeczeństwa w tym mieście. Lekkie podejście do tematu z przezabawnymi tekstami oraz świetnymi postaciami z miejsca przypadły mi do gustu, co oczywiście zaowocowało przekonaniem do polskiej strony gatunku fantasy…

   Dora Wilk mieszka w Toruniu i jest policjantką. Bardzo dobrą policjantką. Poza tym jest złośliwą wiedźmą, która przyjaźni się z diabłem Mironem, diabelsko przystojnym czarcim pomiotem. Kiedy w magicznym świecie nadnaturalnych stworzeń Torunia grasuje morderca, Dora zostaje wysłana, aby powstrzymać go przed zabijaniem i wysysaniem mocy ofiar. Poluje na niego z Mironem oraz z niewielką pomocą  anioła, Joshua’y. Wbrew pozorom nie będzie to łatwa sprawa, musza bowiem zahaczyć o miejscówkę wampirów, skopać tyłki paru wilkołakom oraz przekonać nastolatkę, że życie w piekle to nie tylko sex, drugs and rock’n’roll…
„[…]To jest moja wersja męskiej drzemki po seksie. Kiedy mnie i mojemu brzuchowi jest dobrze, zapadam w śpiączkę.”
   Po przeczytaniu „Złodzieja dusz” miałam pretensje do siebie, że tak szybko go przeczytałam. Historia tak mnie wciągnęła, że w zaledwie jeden dzień uporałam się z przeczytaniem całości. Czas płynął tak szybko i nim się obejrzałam, dostrzegłam koniec. Ale od początku. „Złodziej dusz” ma w sobie wiele wątków, które bardzo chętnie wykorzystywane są przez pisarzy fantasy. Można w nim znaleźć wampiry, wilkołaki, wiedźmy, anioły, cyklopy i wiele innych magicznych stworzeń. Coś, co zdążyło się już porządnie przejeść niektórym czytelnikom. Jednak w tej książce jest wiele pozytywnych i ciekawych elementów, które zaskakują i bawią. Z przewagą tego drugiego. Podejście autorki do fabuły z lekką dozą swobody i poczucia humoru sprawiły, że magiczny Toruń wygląda zjawiskowo, co oczywiście owocuje jeszcze większym zaangażowaniem w czytanie. Bohaterowie intrygują i rozśmieszają, nie tyle, co swoim zachowaniem, ale podejściem do życia oraz swoimi rozmowami. Wielu z nich z pewnością zdobędzie sympatię niejednego czytelnika.
„- Czy przejdziemy do sedna, czy nadal będziecie wpatrywać się w moje nogi? Wiem, że są niezłe, ale bez przesady.”
   Świetnie wykreowane postacie uzupełniają cały obraz. Zwłaszcza główna bohaterka, wredna jędza, wiedźma znana z ciętego języka. Jej teksty powalają na kolana, sądzę nawet, że można by z nich utworzyć niezłą bazę cytatów. Ale oprócz umiejętności konwersacyjnych, Dora w ciekawy sposób dobiera sobie przyjaciół. Jednym z nich jest Miron, diabeł, nieziemsko przystojny. Wnuczek słynnego Lucyfera, na którego wołają per ‘Luc’. Oraz Joshua, anioł, wnuk Archanioła Gabriela „Gabe’a”. Cała trójka tworzy obraz niepospolitych więzi i zgranej paczki przyjaciół. Świetnie się dogadują, a uszczypliwość Dory nie przeszkadza wymienionym panom. Ich dialogi często doprowadzają do łez, co oczywiście przemawia na duży plus. Napędzają każdą akcję w książce, zapewniając czytelnikowi same interesujące chwile…
„I tak dobrze, że nie było z nami Joshui… Ona jedna, a ich dwóch, Ikea nie przewidziała tego scenariusza, projektując meble.”
   Pani Aneta świetnie poradziła sobie z tworzeniem całej historii, co nie jest łatwe w dzisiejszych czasach, gdzie fantastyka miała już wiele odmian i aby zaciekawić czytelnika, pisarz musi natrudzić się przy tworzeniu pomysłu. Oraz jego realizacji. Autorka „Złodzieja dusz” osadziła akcję w polskim mieście i polskich realiach i wyszło jej to świetnie. Magiczne stwory w Toruniu? W Trójmieście? Owszem, w tej książce można uświadczyć ich aż nadto. I wcale nie jest to coś zwyczajnego. Świetna fabuła, z mnóstwem fantastycznych wątków i ciekawych zwrotów akcji zapewnia sporo wrażeń. To wszystko w połączeniu z rewelacyjnym poczuciem humoru i lekkim stylem pani Jadowskiej dało efekt jednej z wielu bardzo dobrych pozycji gatunku fantasy. I co z tego, że to polska fantastyka, książka ta udowadnia, że w Polsce mamy wielu zdolnych pisarzy. Ja z pewnością zwrócę uwagę na polskich autorów, nie tylko fantasy, ale również innych gatunków literackich. Ale jeśli chodzi o „Złodzieja dusz” – na pewno wrócę do tej książki wielokrotnie. Już zacieram ręce na kolejne tomy, które mam nadzieję, będą równie ciekawe i „śmieszne” jak otwierający ta serię tom o Dorze Wilk…

Za książkę dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów:
Autor: Aneta Jadowska
Tytuł: Złodziej dusz. Tom I
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 448

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Stos czerwcowo-wakacyjny 9/2012

Witajcie kochani!:)
Korzystając z błogiego lenistwa wakacyjnego, który obejmuje mnie już od piątku (w czwartek zdane ostatnie egzaminy!) pochwalę się nowymi książkami, jakie zagościły na mojej półce;) Jest to stos iście recenzyjny, z którego opinie książek ukażą się w najbliższym czasie;D Niedługo wybieram się również do biblioteki, być może na małe zakupy, więc z pewnością będzie co czytać w nadchodzących miesiącach. Nie wiem, co na to moje półki, które już powoli pękają w szwach (najwyższy czas porozglądać się za nowym regałem), ale nie mogę powstrzymać się przed wyborem nowych tytułów:P
Nie przedłużając, oto stosik, drugi już w tym miesiącu:
Od góry:
1. "Luther" - kolejny serial na DVD do recenzji, od firmy BestFilm
2. "Złodziej dusz" Aneta Jadowska - od wyd. Fabryka Słów. Właśnie czytam, kawał niezłej polskiej fantastyki.
3. "Brama Zdrajców" Edgar Wallace - od wyd. Damidos, owoc nowo nawiązanej współpracy;)
4. "Kwiaciarka" Ksawery de Montepin - j.w
5. "Kwiaciarka cz. 2" Ksawery de Montepin - j.w
6. "Miasteczko Niceville" Carsten Stroud - od wyd. Prószyński i S-ka
7. "Żona piekarza" Marcel Pagnol - od wyd. Esprit
8. "Tamtego lataS. Stephens, J. Porter, Maggie Cox - od wyd. Harlequin/Mira
9. "Pokoje do wynajęcia" Valerio Varesi - od wyd. Rebis, owoc nowo nawiązanej współpracy;)
10. "Czerwony hotel" Graham Masterton - j.w
11. "Uległa i posłuszna" Shirlee Busbee - od wyd. Bellona, również nowo nawiązana współpraca.
12. "Krzyk pod wodąJeanette Øbro Gerlow, Ole Tornbjerg- od wyd. Insignis i wortalu webook.pl Przedpremierowa RECENZJA
Za wszystkie książki i film bardzo dziękuję!

Uff, nazbierało się troszkę ostatnio. Wciąż czekam na kilka przesyłek, może trafi się niespodzianka, także lekturę na wakacje mam zapewnioną. Jeszcze wypad do biblioteki, zakupy... Ach, żyć nie umierać;)
Znaleźliście coś dla siebie? 
Pozdrawiam i trzymam kciuki za tych, którzy jeszcze muszą się trochę pomęczyć!

niedziela, 24 czerwca 2012

"Krzyk pod wodą" - Jeanette Øbro Gerlow, Ole Tornbjerg

"Krzyk pod wodą" Jeanette Øbro Gerlow, Ole Tornbjerg

   Autorzy „Krzyku pod wodą” – Jeanette Øbro Gerlow oraz Ole Tornbjerg – to duńskie małżeństwo, którego kryminał zdobył pierwszą nagrodę w prestiżowym konkursie duńskiego wydawnictwa Politiken. Wspólnie stworzyli świetny kryminał, który zwraca na siebie uwagę nie tyle dobrym pomysłem co znakomitym wykonaniem.  Wciągająca historia o Katrine Wraa, psycholog z zawodu, rozpoczyna cykl opowieści kryminalnych, które miejmy nadzieję, będą równie dobre jak otwierająca go historia…

    Katrine Wraa to psycholog z zawodu, profilerka kryminalna. Po przyjeździe do Kopenhagi, w której ma dołączyć do Wydziału Zabójstw tamtejszej policji, dochodzi do morderstwa. Ginie szanowany położnik, ojciec małoletnich bliźniaków, ugodzony nożem we własnym ogrodzie. Szybko pada trop na emigranta z Czeczeni, którego żona zmarła po porodzie odbieranym przez lekarza. Mężczyzna nachodził ofiarę w jego domu, a co więcej, na jego ciele znaleziono ślady krwi. Jednak Katrine i jej partner śledczy, Jens Høgh, mają wiele wątpliwości co do jego udziału w morderstwie. Mocno się angażując, stopniowo odkrywają prawdę, która tak naprawdę była na wyciągnięcie ręki…

   Do przeczytania kryminału nie trzeba było mnie długo namawiać. Uwielbiam ten gatunek literacki, a to w połączeniu z ciekawym opisem książki wprost przeważyło na decyzji. Na początku jednak miałam nieco mieszane uczucia, wiedząc, że autorem książki jest dwoje ludzi. Nigdy bowiem nie wiadomo, co z tej mieszanki może wyjść. Jednak po przeczytaniu paru stron całkowicie zapomniałam o tej obawie, ponieważ  akcja całkowicie zdominowała mój umysł. Świetnie rozpisane wątki kryminalne jak i obyczajowe nie tyle co wciągają, ale pochłaniają odbiorcę. Dawkowane napięcie wzrasta z każdą kolejną stroną. Sedno sprawy wydaje się banalne i przewidywalne, jednak rozwiązanie nie jest takie proste, co udowadnia coraz nowsza niespodzianka w śledztwie. To dodatkowo podsyca ciekawość, która nie pozwala oderwać się od lektury. Autorzy specjalnie podrzucają czytelnikowi fałszywe tropy, które są mylące i zbijają z tropu. Świadczy to o pomysłowości pisarzy, którą świetnie wykorzystali w swej książce. Jak widać, w tym przypadku sprawdziło się powiedzenie, że „co dwie głowy, to nie jedna”…

   W tekście występują urywki historii, które charakteryzują domniemanego sprawcę. Jest to taki poniekąd profil zabójcy, wykonany przez autorów. Czytelnik poznaje mordercę, jednak nie wie, kim jest naprawdę. Pozostają mu jedynie domysły, dociekanie prawdy bądź też odczekanie tych kilkuset stron na poznanie pełnego imienia i nazwiska sprawcy. Na początku nieco mnie to zdezorientowało, jednak z czasem zorientowałam się, o co w tym chodzi. Do końca nie wiadomo, kim okaże się przedstawiony osobnik, więc kiedy karty zostają odkryte, następuje pełne (dosłowne) zaskoczenie.

   W stylu duńskich autorów dostrzega się lekkość w pisanych zdaniach. Nie ma w nich miejsca na skomplikowane wyrażenia, prosty przekaz dominuje w fabule. Dzięki temu prócz szybkiego i efektownego czytania możemy uzyskać satysfakcję z odbieranego tekstu, wszystko jest jasne i klarowne. Ponadto żartobliwy ton w rozmowach bohaterów wielokrotnie się powtarza, przez co książka nie jest drętwym czytadłem o kryminalnym tle, lecz historią z lekko ironicznym akcentem, który bawi, a bohaterowie zyskują na tym przychylność czytelników.

   Z pewnością mogę śmiało polecić ten wciągający kryminał. Jest to bowiem powieść charakterystyczna, która na pozór wydaje się błaha i z widocznym rozwiązaniem. Autorzy jednak pokomplikowali fabułę, zaskakując tym samym niejednego czytelnika. W tym oczywiście mnie samą. Dzięki świetnie ujętej akcji, która napędzana jest stopniowym napięciem, można przeżyć niesamowitą przygodę z je bohaterami. Pełna zaskakujących momentów i wielu interesujących dialogów, z mnóstwem porywających chwil ,powieść ta stanowi dobry początek serii kryminalnej, do której na pewno wrócę niejeden raz. Polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu Insignis oraz wortalowi webook.pl, na którym również ukazała się ta recenzja:
Autor: Jeanette Øbro Gerlow, Ole Tornbjerg
Tytuł: Krzyk pod wodą
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 27 czerwca 2012
Liczba stron: 408

sobota, 23 czerwca 2012

"Piosenki dla Pauli" - Blue Jeans

"Piosenki dla Pauli" Blue Jeans

   „Piosenki dla Pauli” to książka-fenomen, jak została określona. Publikowana na początku w Internecie zyskała wielu fanów, dzięki czemu wydana została w formie książkowej. Skromna, ale ładna okładka przykuwa wzrok, a tajemniczy opis zapowiada bardzo wiele wrażeń. Ale czy na pewno jest w stanie zaspokoić wymagania czytelników? Jaka naprawdę jest opowieść o Pauli? Czy słowo „fenomen” jest dobrym określeniem tej historii?

   Paula to siedemnastolatka, która przed sobą ma bardzo wiele. W tym również miłość. Dziewczyna flirtuje na czacie ze starszym od siebie muzycznym dziennikarzem, Angelem. w końcu nadchodzi dzień ich spotkania w realu. Mężczyzna jednak spóźnia się na umówione spotkanie, a Paula, czekając na niego, poznaje Alexa, który szczęśliwym zbiegiem okoliczności czyta tą samą książkę, co ona. W życiu dziewczyny pojawiają się mężczyźni i Paula będzie musiała dokonać wyboru, którego z nich tak naprawdę darzy uczuciem. Kogo wybierze Paula? Jak to się wszystko potoczy? I co z tym ma wspólnego muzyka?

   Z pewnością nie jedną osobę kusi ta książka. Słodka okładka, intrygujący opis fabuły i jeszcze ta informacja o bestselerowym sukcesie… Sama również skłoniłam się do przeczytania, bo ma w sobie coś, co przyciąga do siebie. Zaskoczeniem było to, że tak wiele negatywnych recenzji ona zebrała. Zaczęło mnie to zastanawiać, ale kiedy skończyłam czytać te sześćset parę stron, wiedziałam, o co chodzi ludziom, którzy wytknęli błędy tej książce. Sama nabrałam przekonania, że „fenomen” może być synonimem do słowa „kompletna klapa”. I to w dosłownym tego słowa znaczeniu.

   Po raz pierwszy zdarzyło mi się czytać książkę, która zawiera w sobie tak kolorowy i sielankowy obraz, że aż w niektórych momentach niemiło mnie mdliło. Bohaterowie byli zaskakująco idealni: mężczyźni przystojni, wysportowani, z zabójczo pięknym uśmiechem i niespotykanym talentem (nieważne, do czego), kobiety zaś były śliczne, zgrabne, seksowne i utalentowane. Nawet jeśli zdarzyło im się posiadać jakiś defekt, to autor postarał się, aby nie były one dostrzegane. Niektórym też zdarzało się być „mniej ładnym”, ale z każdym kolejnym zdaniem o nich nabierali ładniejszych kształtów. Wiadomo, że jest to fikcja literacka, jednak takie koloryzowanie jest zbyt przesadzone i łatwo zniechęcić się do takiej książki. Podobnie jest z ich cechami charakteru, ich zachowaniami. Jeśli chodzi o przyjaciółki Pauli to po prostu wysiadła mi nie raz cierpliwość od ckliwości i naiwności tych panien. Wiadomo, jakie bywają nastolatki, często również czytuję na ich temat bądź słyszę o nich w telewizji, jednak z dodatkową nutą wyolbrzymionych ideałów autora przyjaciółki Pauli, kolorowe suguski, jak zwykle mawiają o nich w szkole, zachowują się gorzej niż stado rozwydrzonych panien z gimnazjum, które jedzą błyszczyk jak lody i gadają o tym, jaki smak gumki nadaje się na pierwszy raz. No może zbytnio przesadzam, ale inaczej nie uda mi się ubrać to w słowa. Wystarczył krótki przekaz o ich zachowaniu, typowym dla nastolatek, bez zbędnych ubarwień, a być może wyszłoby wtedy dużo lepiej. Niestety jest jak jest…

   Co więcej, denerwujące jest to, że za romantyzm między dwudziestodwulatkiem a siedemnastoletnią licealistką służy publiczne i nadmierne obściskiwanie się (nieważne, gdzie, ważne, żeby jak najgłębiej język wcisnąć do gardła). Przyznam szczerze, że w tych kwestiach autora za bardzo poniosła wyobraźnia, albo po prostu wykazał się małą znajomością w kontaktach damsko-męskich, a swoje opowiadanie sklecił na podstawie obserwacji (a fe!). Co bardziej mnie zastanawia, jak wielka miłość może zaistnieć w tak krótkim czasie? Wiadomo, to się zdarza, ale Paula i Angel już na pierwszym spotkaniu pałali namiętnością, całowali się, wiedzieli, że się kochają! No cóż, znali się dwa miesiące z gadek na komunikatorze, nie wiedzieli, jak wyglądają, ale czuli, że będą się sobie podobać. No i proszę, ona śliczna panienka, tak śliczna, że o matko, a Angel ciacho jakich mało. Świetny tyłek, przystojny, więc następnym tematem do rozważań dla przyjaciółek Pauli staje się pytanie: kiedy Paula go przeleci? Przesada…

   W książce pojawia się również wątek pisarski. Paula spotyka Alexa, który dziwnym trafem czyta tą samą książkę: „Wybacz, ale będę ci mówiła skarbie”. Kojarzycie? Historia dziennikarza, który ma romans z dużo młodszą dziewczyną, licealistką. Alex pragnie spróbować swych sił w pisarstwie i również napisać własną książkę. A jest ona o… dużo starszym pisarzu, który traci głowę dla piętnastolatki. Alex ma dwadzieścia dwa lata, Paula siedemnaście. Czy autorowi podobają się związki z dużą różnicą wieku? Strach pomyśleć, co nim kierowało, kiedy pisał „Piosenki dla Pauli”…

   Jeśli chodzi o motyw muzyki w książce, to zastanawiający jest tytuł, prawda? „Piosenki dla Pauli”… Wszystko bowiem kręci się wokół tego tematu. Angel jest dziennikarzem muzycznym, Alex gra na saksofonie, Mario, nieszczęśliwie zakochany w Pauli, uwielbia muzykę i na urodziny daje jej składankę piosenek specjalnie dla niej, Katia, przyjaciółka Angela, jest sławną piosenkarką… Cała powieść również obfituje w muzyczne akcenty oraz tytuły piosenek, które słuchają bohaterowie. Autor bowiem za każdym razem podaje, co kto słucha. Fabuła zatem jest pełna muzyki…

   Autor wyraźnie nie przemyślał dokładnie tego, co chce stworzyć. Niektóre sytuacje wydawały się wyrwane kontekstu, niepotrzebne. Jakby uzupełniały brakującą lukę. Tym samym wyszedł niezły odmóżdżacz, dobry dla oderwania się od codziennej rutyny. Jeśli więc ktoś lubi tego typu książki, bądź po prostu chce się pośmiać z naiwności nastolatek pokroju Pauli, śmiało może sięgnąć po książkę Blue Jeans’a (fajny nick, koń Miley Cyrus w serialu miał tak na imię). Chociaż mówię to z bólem, bo nie lubię oczerniać książek, to tym razem muszę ocenić książkę bardzo nisko. Nie ma w niej nic takiego, co mogłoby przyciągnąć czytelnika. Wykreowane postacie są nijakie, bardziej gorszą niż bawią. Fabuła oklepana, z nutką sielankowej bryzy, która mdli odbiorcę. Pomysł wydaje się niezły, szkoda, że wykonanie nie spełnia oczekiwań. Naprawdę rozczarowująca książka…
Na cykl o Pauli składają się: "Piosenki dla Pauli", "Czy wiesz, że cię kocham?" oraz "Ucisz mnie pocałunkiem"

Za książkę dziękuję serdecznie wydawnictwu Jaguar:
Autor: Blue Jeans
Tytuł: Piosenki dla Pauli
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 640

czwartek, 21 czerwca 2012

"Nieśmiertelność. Wieża" - Wolfgang Hohlbein

"Nieśmiertelność. Wieża" Wolfgang Hohlbein

   Wolfgang Hohlbein był dla mnie zagadką. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z jego twórczością, jego książki wydawały mi się… ciężkie. Jednak kiedy zapoznałam się z zapowiedzią jego kolejnej książki, która miała niebawem się ukazać w naszym kraju, postanowiłam dać szansę niemieckiemu pisarzowi.  Opis wydawał się więcej niż ciekawy, dlatego nawet większa objętość nie zdołały mnie zrazić. Sięgnęłam po nią i po przeczytaniu mam mieszane uczucia. Niemniej można zaliczyć lekturę do udanych.

   Wieża to ostatni bastion umierającego świata. Nikt nie wie, jak powstała ani co czeka jej mieszkańców. Jest wszechwiedząca i potężna, nawet jej księżniczka, Arion, nie zna tajemnic wieży. Przed koronacją księżniczki Infinity pojawia się zagrożenie. Craiden, przywódca ludu żyjącego w cieniu wieży, chce obalić panowanie Arion. W tajemniczy sposób w jego ręce wpada bardzo niebezpieczna broń, która może pozbawić życia wszystkie istnienia. Co stanie się z wieżą? Czy zostanie zniszczona, a wraz z nią zginie wszelka ludność?

   Książka jest bardzo charakterystyczna. Wyróżnia ją przede wszystkim bardzo ciekawy pomysł i jeszcze lepsza jego realizacja. Autor skrupulatnie wyjaśnia każdą sprawę, wplatając w nie nieco tajemnicy, która przyciąga z każdą czytaną stroną. Opisy dominują w powieści, jednakże bez nich ta książka stała by się kompletnie niezrozumiała, więc jest to zdecydowany jej plus. Co więcej w opisach pojawiają się humorystyczne dialogi, śmieszne akcje oraz wpadki bohaterów. Nie jest ich co prawda wiele, jednak stanowią one duże urozmaicenie fabuły, która dzięki nim jest jeszcze lepsza.

   Słysząc mowy o tej książce jako powieść gatunku fantastyki naukowej można nabawić się wątpliwości. To jednak nie jest tak bardzo odczuwalne, chociaż opisy urządzeń oraz sposób prowadzenia narracji przez autora wzbudza niemała trudność i łatwo się w tym wszystkim pogubić. Mimo to akcja, wciąż napędzana przez działania i losy bohaterów, pozytywnie nakręca i w pewnym momencie zaczyna niesamowicie wciągać. Kto z resztą odłożyłby książkę, nie wiedząc, jak potoczą się niewiadome losy postaci?

   Chociaż fabuła ma wiele pozytywnych stron, negatywne również się pojawiają. Przede wszystkim, jak już wspomniałam, chodzi tutaj o specyfikę pióra pisarza, który przedstawia czytelnikowi obraz pisany gwarą, charakterystyczną dla panujących warunków i czasów powieści. Skomplikowane urządzenia, miejsca oraz ludzie mieszkający w cieniu Wieży – o tym wszystkim czasem trudno było czytać, coś było nie do końca zrozumiałe bądź też nie do końca skutecznie opisane. To się tyczy głównie początku, kiedy czytelnik dopiero co poznaje panujące realia i zasady. Z czasem widać już bardziej zrozumiałe i logiczne wątki, co prowadzi do większego zainteresowania.

   Do tej pory miło wspominam książkę pana Wolfganga. Mimo paru niedociągnięć i specyficznych błędów (bądź po prostu niemieckiej literatury, która nie za bardzo przypadła mi do gustu) widać wyraźnie, że „Nieśmiertelność. Wieża” to literatura wysokiego poziomu w gatunku fantasy. Autor zaserwował bowiem kawał dobrej historii, która w dużym stopniu intryguje, a co najważniejsze wciąż pozostawia czytelnika w stanie nieświadomości, co wydarzy się dalej. Mnóstwo tajemnic przewija się przez całą fabułę, dlatego jest tak bardzo wciągająca. Poza tym lektura tej powieści daje pole do popisu naszej wyobraźni i domysłów, co tylko wzbogaca i urozmaica czas, jaki przeznaczamy na czytanie. Dlatego polecam, głównie miłośnikom fantasy/ science-fiction, ale również osobom, które parają się sporą dawką akcji i mnóstwem intrygujących tajemnic. Z tą książką można trochę się pomęczyć, jednak ostatecznie nie zwraca się uwagi na czas, jaki upływa podczas czytania. A czas ten płynie nieubłagalnie szybko.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Telbit:
Autor: Wolfgang Hohlbein
Tytuł: Nieśmiertelność. Wieża.
Wydawnictwo: Telbit
Rok wydania: maj 2012
Liczba stron: 608

poniedziałek, 18 czerwca 2012

"Mała Dorrit" - serial na podstawie powieści Karola Dickensa


   Mini serial „Mała Dorrit” powstał na podstawie powieści Karola Dickensa. Przedstawiony obraz w najmniejszych szczegółach odtwarza wyobrażenia autora, a co za tym idzie, świetnie utworzył klimat ponadczasowej opowieści o miłości, ludzkich dramatach i znaczeniu pieniądza. Te kilka odcinków serialu nie tyle cieszy oko wymagającego widza, ale również dostarcza wielu emocji, które towarzyszą mu od pierwszej minuty. Świetnie osadzone role oraz piękna scenografia dopełniają jedynie doskonałej adaptacji.

   Gdy, po wielu latach pobytu za granicą, do Anglii wraca Artur Clennam, jego zainteresowanie wzbudza zatrudniona w domu jego matki młodziutka szwaczka, Amy Dorrit. Oschła i ponura pani Clennam nie ma w zwyczaju pomagać innym, dlaczego więc przyjęła Amy? Czy chce w ten sposób zadośćuczynić za swoje złe postępki? Próba odkrycia prawdy prowadzi Artura do więzienia dla dłużników Marshalsea, gdzie poznaje ojca Dorrit. To spotkanie sprawi, że odkryje tajemnicę, która będzie mieć wpływ nie tylko na jego życie…*

   Serial opowiada historię niesprawiedliwości i ludzkiej biedoty XIX-wiecznego Londynu. Ukazuje on prawdziwe oblicze tamtych lat, które oddane zostało ze szczególną starannością. Obraz wcale nie jest koloryzowany, najmniejszy detal fikcji można porównać do prawdziwych zdarzeń. W tym miejscu można pogratulować scenografom oraz charakteryzatorom za świetne oddanie tamtejszych klimatów poprzez dobrze dobrane miejsca oraz kostiumy. Nie można narzekać na brak staranności, aby serial oddawał w pełni realność toczącej się historii.

   Z pewnością serial przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom kostiumowych produkcji, ale również fanom twórczości Dickensa. Połączenie jego powieści z dobrą ekipą filmową dało wynik ciekawej adaptacji, ale również wspaniałej opowieści o ludzkich bolączkach. Oprócz tego z pewnością odnajdą się w nim miłośnicy romansów, zagadek, a także filmów, których akcja przypada na wiek XIX. Jest to bowiem historia przeplatająca w sobie wiele wątków: od tajemnic i intryg po nieszczęśliwą miłość. Uczucia przeplatają się z fałszem, nadzieja z porażką… Zaufanie jest czymś trudnym i nie wiadomo, kogo można nim obdarzyć. Emocje sięgają zenitu i pozwalają widzowi odczuwać je równie dobrze, jak odczuwa je bohater.

   Ten mini serial mogę z czystym sercem polecić każdemu. Osobiście jestem wielbicielką XIX-wiecznej Anglii oraz filmów kostiumowych, więc oglądanie sprawiło mi jedynie przyjemność. Ale nie tylko miłośnicy tego gatunku mogą znaleźć w nim coś dla siebie. Historia „Małej Dorrit” ma w sobie wiele ciekawych wątków, które powinny zainteresować nie tylko fanów tamtych lat. Ciekawa, wciągająca, z morałem historia pozwala widzowi spędzić miłe chwile na oglądaniu, a dodatkowo pozostawi po sobie ciepłe wspomnienia, które z pewnością pozwolą na kolejne obejrzenie serialu z takim samym zapałem jak na początku. Gorąco polecam!

Za tych wiele ciekawych chwil z "Małą Dorrit" dziękuję firmie BestFilm:

*opis z opakowania płyt
Reżyseria: Dearbhla Walsh, Adam Smith, Diarmuid Lawrence
Tytuł: Mała Dorrit - serial na podstawie powieści Karola Dickensa
W rolach głównych: Claire Foy, Matthew Macfadyen, Tom Courtenay, Alun Armstrong, Judy Parfitt 
Rok produkcji: Wielka Brytania 2008
Czas trwania: 8 x 50 min.

piątek, 15 czerwca 2012

"Dworzec ZOO" - David Downing

"Dworzec ZOO" David Downing

   David Downing jest autorem książek i powieści historycznych. W swej książce „Dworzec ZOO”, która niedawno ukazała się na rynku wydawniczym, zawiera kolejną historię, tym razem osadzoną w realiach przygotowującej się do II wojny światowej Europy. Powieść ta po części jest odskocznią od tradycyjnych lektur, ale również ukazaniem działań tamtejszych władz krajów, które szykowały się do tej wojny. Historia o angielskim dziennikarzu może zatem ucieszyć nie tylko osoby spragnione pełnej adrenaliny przygód i zdarzeń, lecz również fanów rozlegle pojętej historii.

   Jest rok 1938. W powietrzu wyczuwalna jest nadchodząca wojna. John Russel, dziennikarz mieszkający w Niemczech, z niepokojem obserwuje poczynania władz. Nie chce jednak wyjeżdżać z kraju, gdzie zostawiłby syna i swoją ukochaną. Podczas wizyty w Gdańsku dostaje zlecenie napisania artykułów dla moskiewskiej prasy, przez co stanie się obiektem zainteresowania gestapo oraz wywiadu brytyjskiego i sowieckiego. Russel zgadza się na nie, jednak podczas zdobywania materiałów dowiaduje się od znajomego dziennikarza o bardzo niebezpiecznej tajemnicy. Po jego ukartowanym samobójstwie dziennikarz jako jedyny zostanie posiadaczem tej wiedzy, która może wpakować go nawet do grobu…

   Po książkę sięgnęłam z wielkim entuzjazmem, gdyż uwielbiam powieści z historycznym tłem, a już zwłaszcza tłem międzywojennym. Nie wiedzieć czemu od młodych lat bardzo interesowała mnie historia I i II wojny światowej. „Dworzec ZOO” jest właśnie powieścią, której akcja rozgrywa się w czasie „przygotowań” do tej drugiej wojny. Nic więc dziwnego, że postanowiłam ją przeczytać. Jednak po poznaniu całości odczułam lekki, a może nawet spory niedosyt i rozczarowanie. Dlaczego? Po pierwsze zabrakło fabule szybkości akcji. Od początku poczynania głównego bohatera wloką się niemiłosiernie wolno, nic ciekawego się nie dzieje. Zabrakło w niej tego napięcia, z którym można by śledzić każdą akcję, zabrakło dynamiki, która napędziłaby nieco fabułę. Całość opierała się na głównym schemacie: „John Russel wypił kawę w kawiarni, spotkał się ze swoją kobietą, zjadł obiad w barze, pochodził po jednostkach szukając materiałów bądź załatwić jakąś sprawę, znów coś zjadł, poszedł na spotkanie, gdzieś pojechał, wrócił do mieszkania i ponarzekał w myślach”. I tak w kółko. Dopiero pod koniec wątki stały się nieco bardziej rozległe, autor wprowadził więcej akcji i zagadek, które sprawiły, że czytelnik może łatwo w tym czasie wyczekiwać tego, co się stanie, czy plany bohatera się powiodą. Nie zmienia to jednak faktu, że przez większą część książki fabuła jest nudna i zwyczajna.

   Jak już wspomniałam, fabuła rozgrywa się pod koniec lat trzydziestych XX wieku. W tym czasie Europa szykowała się do kolejnej wojny światowej. Autor nakreślił na początku, że „Dworzec Zoo” jest fikcyjną powieścią, jednak dołożył wszelkich starań, aby zachowała ona historyczne prawdopodobieństwo. I to widać gołym okiem. Przede wszystkim sprawa prześladowań Żydów została przedstawiona bardzo wyraźnie i zgodnie z prawdą. Tak samo jak sprawa z planami nazistów, którzy chcieli poddawać eutanazji upośledzone dzieci. Brzmi strasznie, jednak to było prawdą. Autor zdołał wpleść ją w treść swojej powieści i można śmiało powiedzieć, że wyszło to więcej niż dobrze. Wątki historyczne wkomponowane zostały w fabułę, nie kolidując z całokształtem akcji. Można zatem w dogodny sposób poznać lub przypomnieć sobie historię tamtych lat.

   Nie można jednak zarzucić autorowi, że nie potrafi pisać. David Downing ma bardzo ciekawy styl, który z łatwością daje się odczytać. Poza tym jest w nim coś przyciągającego, coś wyjątkowego, dzięki czemu, mimo słabej akcji, nie można oderwać się od książki. To przemawia na wielki plus dla autora, jednak tylko w niewielkim stopniu retuszuje on niedoskonałości książki.

   Mimo że powieść ma swoje minusy i być może nie zaspokoi wygórowanych oczekiwań niektórych czytelników, można z czystym sumieniem sięgnąć po nią. David Downing, choć doznał kilku wpadek przy tworzeniu akcji, zdołał w ciekawy i rzeczowy sposób przekazać treść, mającą więcej wspólnego z prawdziwą historią niż mogłoby się wydawać. Poza tym fabuła posiada swoje zaskakujące momenty i choć nie jest ich wiele, to ich rozmieszczenie najbardziej zaskakuje. I to, plus dobry styl autora, sprawia, że książka nie jest aż tak zła, jak się wydaje. 
"Dworzec ZOO" jest pierwszą częścią cyklu opowieści o dziennikarzu Johnie Russel'u i Effi Koenen.

Za mozliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu Replika oraz wortalowi webook.pl, na którym również ukazała się ta recenzja:
Autor: David Downing
Tytuł: Dworzec ZOO
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 364

czwartek, 14 czerwca 2012

Zapowiedzi czytelnicze: czerwiec 2012

W tym miesiącu za sprawą wydawnictw Prószyński i S-ka oraz MAG/Nowa Proza wyjdą nowe, ciekawe tytuły, które przedstawiam poniżej:

Prószyński i S-ka

"Zakon Smoka" Aleksandar Tesic 14.06.2012
   Nastały czasy Przepowiedni Ognia. Zakon Smoka rzuca wyzwanie hordom Hadesu.
   W przededniu wielkiej bitwy na Kosowym Polu Zakon Smoka staje w obliczu starodawnej przepowiedni. Głosi ona, że wśród jego członków znajduje się wybraniec, który na zawsze powstrzyma ataki potworów z Hadesu. Podczas gdy rycerze przygotowują się do ostatecznej bitwy, siły podziemnego królestwa robią wszystko, by unicestwić Wojownika Przepowiedni.
   Najbardziej zasłużeni rycerze Zakonu Smoka otrzymują miano Kosingas. Ich siłą jest wiedza, niedostępna zwykłym śmiertelnikom, żyjącym w strachu przed wysłannikami ciemności. Tytuł Kosingas należy się wyłącznie tym, którzy w obronie ludzkości niestrudzenie walczą przeciwko siłom Hadesu, a jednocześnie odkrywają dawno zapomnianą prawdę o istnieniu dwóch światów i cienkiej granicy, która je rozdziela.
  Od autora:
Opisane w książce wierzenia i rytuały należą do historycznego dziedzictwa Serbii i nadal praktykuje się je w niektórych regionach kraju, a przedstawione stworzenia to autentyczni bohaterowie serbskiej mitologii.
   Aleksandar Tesic: ur. w 1961, w Serbii. Jako syn dyplomaty, w młodości mieszkał w Egipcie, Meksyku i we Francji. Obecnie pracuje jako tłumacz w stacji telewizyjnej. „Zakon Smoka” to jego debiutancka powieść, nad którą zaczął pracować już w młodości. Zebrał w niej wierzenia swojego kraju, dotychczas przekazywane głownie w formie ustnej.
Autor: Aleksandar Tesic
Tytuł: Zakon Smoka
Tytuł oryginału: Kosingas. The Order of the Dragon
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Data wydania: 14.06.2012r.
ISBN: 978-83-7839-177-7
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 504
Cena detaliczna: 42,00 zł
"Miasteczko Niceville" Carsten Stroud 21.06.2012
   W Niceville liczba porwań jest o wiele wyższa od przeciętnej.
Pewnego wiosennego dnia dziesięcioletni Rainey Teague nie wraca ze szkoły do domu. Śledztwo prowadzi były żołnierz sił specjalnych Nick Kavanaugh, obecnie detektyw wydziału kryminalnego. Dni mijają i rodzina traci nadzieję na powrót chłopca – a kiedy policja go znajduje, jest żywy, ale w śpiączce i nie wiadomo, czy kiedykolwiek odzyska przytomność.
   Rok później znika bez śladu kolejna mieszkanka Niceville, starsza kobieta, należąca do jednej z najstarszych i najwybitniejszych rodzin w mieście. Nick Kavanaugh znowu prowadzi śledztwo, zostając wciągnięty w mroczny świat pomiędzy życiem a śmiercią, gdzie stanie twarzą w twarz ze starożytną złowrogą siłą, która czai się pod miastem, mroczniejszą i starszą niż górski las otaczający jej źródło: głęboką na tysiąc stóp otchłań znaną jako Krater.
   „Miasteczko Niceville” to pierwsza część serii znakomitych horrorów, których akcja rozgrywa się w tajemniczym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych.
   Carsten Stroud – dziennikarz prasowy i autor bestsellerów „New York Timesa”. Prawa do ekranizacji dwóch jego powieści wykupili czołowi hollywoodzcy producenci.
Autor: Carsten Stroud
Tytuł: Miasteczko Niceville
Tytuł oryginału: Niceville

Tłumaczenie: Alina Siewior-Kuś
Data wydania: 21.06.2012
Format: 142 x 202 mm
Liczba stron: 520
Cena detaliczna: 38,00 zł
Oprawa: miękka

MAG/Nowa Proza:

"Martwy w rodzinie" Charlaine Harris 27.06.2012
   Sookie Stackhouse doznała w Wojnie z Wróżkami obrażeń zarówno na ciele, jak i na duszy. Odczuwa też straszny gniew, chociaż w powrocie do zdrowia pomaga jej nie tylko fizykoterapeuta JB, lecz także krew Erica i jego miłość. Niestety, to nie koniec wszelkich kłopotów zakochanych, gdyż Ericowi zagraża wysłannik nowego króla, a w Bon
Temps pojawia się jego stwórca. W dodatku sytuacja polityczna po Wielkim Objawieniu wilkołaków i zmiennokształtnych nie jest stabilna - Kongres rozważa projekt ustawy, która każe się zmiennokształtnym rejestrować niczym emigrantom lub... wampirom. Sookie jest
przyjaciółką shreveporckiego stada, zgadza się więc udostępnić swój las na comiesięczne polowanie podczas pełni. Tyle, że po tej wizycie w jej lesie pojawia się grób, a w nim czyjeś zwłoki. Wokół domu Sookie krążą też wróżki,prawdopodobnie niezbyt przyjaźnie do niej
nastawione...
   Seria o Sookie Stackhouse stała się podstawą do kultowego serialu Czysta Krew emitowanego w Polsce od lutego 2009 na kanale HBO. Twórcą serialu jest laureat Oscara Alan Ball, zdobywca nagrody Emmy, Oscara za "American Beauty" i pomysłodawca kultowejprodukcji "Sześć stóp pod ziemią". Serial osiągnął gigantyczny sukces i otrzymał dwie nominacje do Złotych Globów. Pierwszy sezon przyciągnął 3,7 miliona widzów i zapowiada się, że będzie najlepiej oglądany serialem HBO również w Polsce. Serial emitowany jest w ponad 10 krajach świata.
   Prawa autorskie do serii książek Charlaine Harris o Sookie Stackhouse sprzedano do ponad 20 krajów. Seria liczy 12 tomów i jeden zbiór opowiadań.
Tytuł oryginału: Dead in the family
Język oryginału: Angielski
ISBN: 978-83-7480-254-3
Nazwa cyklu/serii: Sookie Stackhouse
Oprawa: miękka
Ilość stron: 400
Cena detaliczna (z vat): 35 zł

"Uniesienie" Lauren Kate 27.06.2012
   Co sprawia, że serce bije wam trochę szybciej? „Uniesienie”, czwarta i ostatnia powieść z cyklu „Upadli”, to powieść Lauren Kate, na którą czekał świat. Niebo jest ciemne od skrzydeł... Niczym piasek w klepsydrze, Luce i Danielowi ucieka czas. Aby powstrzymać Lucyfera przed wymazaniem przeszłości, muszą odnaleźć miejsce, w którym aniołowie upadli na Ziemię. Niebo jest ciemne od skrzydeł...

   Niczym piasek w klepsydrze, Luce i Danielowi ucieka czas. Aby powstrzymać Lucyfera przed wymazaniemprzeszłości, muszą odnaleźć miejsce, w którym aniołowie upadli na Ziemię. Za nimi podążają mroczne siły, a Daniel nie wie, czy uda mu się to przetrwać – przeżyć jedynie po to, by znów raz za razem ją tracić. Razem jednak muszą wziąć udział w epickiej bitwie, która skończy się martwymi ciałami... i anielskim pyłem. Jej skutkiem są wielkie ofiary i złamane serca. A Luce nagle wie, co musi się wydarzyć. Ponieważ jejprzeznaczeniem było życie z kimś innym niż Daniel. Ich przekleństwo zawsze dotyczyło tylko jej – i miłości, którą odrzuciła. Wybór, jakiego teraz dokonuje, jest jedynym, który się liczy. Kto zwycięży w walce o Luce? Oszałamiające zakończenie serii „Upadli”. Niebiosa nie mogą dłużej czekać.
Tytuł:Uniesienie
AutorLauren Kate
Seria:Upadli
ISBN:978-83-7480-256-7 oprawa twarda                  ISBN:978-83-7480-255-0 Oprawa:miękka
Tłumaczenie:Anna Studniarek
Liczba stron:464
Rok wydania:27 czerwca 2012
Cena detaliczna:45,90 zł oprawa twarda                   Cena detaliczna:35,90 zł oprawa miękka

"Dym i Lustra" Neil Gaiman 29.06.2012
   Zebrane w tej książce historie pochodzą z niezliczonych krain „Po drugiej stronie lustra”. Są wytworem bujnej wyobraźni Neila Gaimana - jednego z największych współczesnych pisarzy. Opowiadają o wydarzeniach zabawnych, wzruszających, budzących grozę lub po prostu cudownych. Łączy je nie tylko osoba autora, ale przede wszystkim niezwykła sugestywność i oryginalność kreowanych wizji.
„Starsza pani miała wyjątkowe szczęście: w sklepie ze starociami natrafiła na Świętego Graala –kielich , do którego spływała krew z przebitego boku Chrystusa. Prawdziwi i legendarni rycerze poszukiwali tego naczynia przez całe średniowiecze. W domku starszej pani zjawia się więc rycerz Galaad i prosi o oddanie bezcennego skarbu. Kiedy ta odmawia, rycerz przynosi na wymianę coraz dziwniejsze przedmioty – od kamienia filozoficznego po jajo Feniksa. Kpina, sarkazm, pastisz, aluzja literacka? Otóż wszystko naraz. Brytyjski prozaik Neil Gaiman z upodobaniem stosuje każdą z tych technik. Najnowsza książka Neila Gaimana jest zbiorem opowiadań, wierszy i krótkich nowelek. Ten zbiór opowiadań to popis wirtuozerii twórcy rownie dobrze poruszającego się po historii Europy, jak i świecie współczesnej literatury popularnej. Dla czytelnika jego prozy każde opowiadanie to świetna zabawa dająca możliwość sprawdzenia własnej erudycji.” – Newsweek
   Nominacja do McMillan Silver PEN – Najlepszy zbiór opowiadań.
Tytuł: Dym i lustra
Autor: Neil Gaiman
ISBN: 978-83-7534-093-8
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Format: 125x195
Oprawa: miękka
Liczba stron: 384
Rok wydania: 29 czerwca 2012
Cena detaliczna: zł 35.00

środa, 13 czerwca 2012

"Dziesiąty krąg" - Jodi Picoult

"Dziesiąty krąg" Jodi Picoult

   Jodi Picoult znana jest z tego, że w swych książkach porusza trudne tematy. Głównie są to problemy rodzinne, o których niełatwo jest mówić głośno. „Dziesiąty krąg” to kolejna powieść tej autorki, która zawiera w sobie przesłanie o ludzkim cierpieniu, o cierpieniu rodziny i o tym, jak łatwo paść ofiarą przez niewypowiedzenie na głos słowa „nie”. Pani Picoult po raz kolejny udowodniła, że w prosty, przystępny i ogromnie ciekawy sposób można przedstawić niełatwą historię.

   Daniel Stone to znany rysownik komiksów, który swą mroczną przeszłość zostawił dawno za sobą. Teraz jest wzorowym ojcem i mężem. Kiedy jego córka, Trixie, oskarża swojego byłego chłopaka o gwałt, w Danielu budzi się ogarnięty szałem mściciel. W tej sytuacji relacje ojciec-córka muszą ulec zmianie. Tymczasem Laura, żona Daniela, zrywa swój dotychczasowy romans, aby móc jakoś uratować swoje małżeństwo. Czy uda jej się ta sztuka, kiedy jej rodzina zostanie posądzona o… morderstwo? Jak poradzą sobie w takiej sytuacji?


   Nie da się ukryć, że należę do szerokiego grona fanów twórczości Jodi Picoult. Pochłaniam jej książki jedna za drugą i wciąż czuję niedosyt. Jeszcze niedawno nawet nie znałam tego nazwiska, a teraz dziwię się, że tak długo zwlekałam z czytaniem powieści pani Picoult. „Dziesiąty krąg” jest kolejną książką, jaką zdołałam przeczytać i znów jestem pod ogromnym wrażeniem. Wielokrotnie natrafiałam na negatywne oceny tej książki i muszę powiedzieć, że się z nimi nie zgadzam. Otóż fabuła i tym razem zdołała mnie do siebie przyciągnąć. Mimo swojej trudnej tematyki, pani Picoult potrafiła mnie zaskoczyć, zainteresować i w dodatku zaimponować nowymi pomysłami. Ponadto szczegółowe przedstawienie problemu pozwoliło mi na dokładne poznanie sprawy oraz zdobycie wiedzy na tematy, o których nie miałam pojęcia.

   Historia ta przepełniona jest walką o to, co w życiu najważniejsze: zaufanie, miłość i szczęście. Bohaterowie zmagają się z trudami codzienności, dźwiganiem ciężaru obowiązków, jakie na nich spadły po oskarżeniu o gwałt. I jest to opisane w sposób szczególny, który nie pozwala czytelnikowi choć na chwilę zostawienia bohaterów samych. Realność wszystkich zdarzeń, opisanych zachowań sprawiają, że sami stajemy się postacią powieści. I do końca, z zapartym tchem śledzimy poczynania „swoich kolegów”.

   Daniel Stone, główny bohater, jest autorem komiksów. W książce można znaleźć fragmenty jego nowego projektu, o którym pisze autorka. Jest to dodatkowe urozmaicenie, obok świetnej fabuły można obejrzeć i poczytać komiks, stworzony przez Daniela. Jest to o tyle ciekawe, że dodatkowo pani Picoult zawarła w nim ukryte przesłanie, które czytelnik musi sam odnaleźć na podstawie opisanego sposobu, w jaki udało się zejść bohaterom: Danielowi i Laurze. To świetna zabawa, w którą i ja postanowiłam się włączyć. A jakie to przesłanie? Nie zdradzę, nie popsuje innym tej przyjemności.

   O książkach pani Picoult można rozmawiać bardzo dużo, jednak wciąż słowa będą krążyć wokół jednego: że ta autorka jest mistrzynią w tworzeniu fabularnych historii. W swojej książce „Dziesiąty krąg” po raz kolejny udowadnia swój wielki talent, porywając czytelnika w świat ludzkich problemów, które na pozór powinny odstraszać. Jednak za każdym razem jest inaczej, sposób, w jaki opisuje ona każdy wątek jest wyjątkowy. I sprawia, że chętniej wczytujemy się w przedstawioną przez autorkę fabułę. Gorąco polecam.

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: Dziesiąty krąg
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 367

sobota, 9 czerwca 2012

Stos czerwcowy 8/2012

Cześć kochani!
Za nami maj, czerwiec trwa w najlepsze. Czujecie już zbliżające się wakacje? Ja na razie niestety nie, przygotowania do egzaminów trwają, więc i czytanie pójdzie słabiej;/ Korzystając z chwili wrzucam kolejny już stosik książkowy, który uzbierał się w czasie początku miesiąca;)
Od góry zaczynając:
1. "Mała Dorrit" - kolejny film do recenzji;) Kolejny raz jestem zachwycona wydaniem płyt oraz trafnym wyborem;) Wkrótce recenzja.
2. "Czarny piątek" Alex Kava - pożyczona. Autorkę uwielbiam, więc nie ma się co dziwić:P
3. "Mistrz" Andy Andrews - wygrana w konkursie wydawnictwa Otwartego dla Ciebie
4. "Mroczny obrońca" Christine Fehan - kolejna wygrana, tym razem na Gildii.
5. "Piosenki dla Pauli" Blue Jeans - recenzyjna od wyd. Jaguar. Czytałam różnorakie zdanie na jej temat, teraz jest okazja wyrobić sobie o niej ostateczne zdanie.
6. "Dworzec ZOO" David Downing - recenzyjna od wyd. Replika i wortalu webook.pl
7. "Nieśmiertelność. Wieża" Wolfgang Hohlbein - recenzyjna od wyd. Telbit
Za wszystkie książki serdecznie dziękuję!

Wybaczcie mi, że ostatnio zaniedbuje Wasze blogi, jednakże ból ręki daje mi się we znaki;/ Pisałam wcześniej o tym, że po pewnym upadku miałam podejrzenie złamania. Na szczęście kość jest cała, ale ból, opuchlizna i drętwienie wciąż się utrzymują mimo prób okładów, usztywnień i innych mecyi. W nadchodzącym tygodniu wybieram się do lekarza, w końcu musi być tego jakiś powód...
W miarę możliwości będę Was odwiedzać, nie martwcie się;) Co jakiś czas bd się również przypominać, nawet jeśli nie recenzją, żebyście w czasie moich egzaminów nie zapomnieli o mnie:P Już wkrótce wakacje, więc tylko odliczanie zostało. No i te egzaminy. Ale jakoś to będzie;)
Pozdrawiam kochani!

piątek, 8 czerwca 2012

"Myślę, więc nie jestem" - Anna Pliszka

"Myślę, więc nie jestem" Anna Pliszka

   Samobójstwo to trudny temat, który niezbyt często się podejmuje, a już wcale nie mówi się o nim ze swobodą i głośno. Bardzo rzadko poruszane są kwestie ludzi, którzy dotknięci tragedią chcą odebrać sobie życie. Są oni raczej wytykani palcami i traktowani inaczej, źle. A tak naprawdę, to kim oni są? Jak się czują? Co myślą? To trudne zagadnienie przedstawia w swojej książce Anna Pliszka. „Myślę, więc nie jestem” przedstawia obraz młodej kobiety, która po stracie bliskiej osoby zadręcza się ciągłymi myślami, które prowadzą człowieka na samą krawędź…

   Asia to młoda kobieta, która po stracie ukochanego mężczyzny nie widzi w swoim życiu żadnego sensu. Miewa myśli samobójcze. W swojej rodzinie również nie ma oparcia, zwłaszcza w ojcu, który potępia każde jej zachowanie. Podporą Asi staje się Synapsis, z którą mailuje. Poznana na pewnym forum kobieta służy jej dobrym słowem i poradą. To dzięki niej jakoś staje powoli na nogi, odcina się od dawnego życia. Jednak czy wszystko pójdzie dobrze? Czy Asia wyleczy się ze swoim myśli?

   Przyznam, że tematyka jest dość trudna i odmienna jak dla mnie. Na początku wahałam się, czy zgodzić się na nią czy też wybrać co innego. Jednakże po krótkim zastanowieniu postanowiłam przeczytać ją, aby oderwać się od codziennej rutyny czytania ‘zwyczajnych’ książek. Szczerze muszę przyznać, że nie żałuję decyzji, gdyż lektura okazała się bardzo pouczająca i jak na trudny temat, wciągająca. Autorka dosyć szczegółowo odkryła przed czytelnikiem rozum i myśli samobójcze bohaterki. To sprawia, że można choć spróbować zrozumieć taką osobę. Nie jest łatwo jednak postawić się na miejscu Asi, która w swym życiu nie widzi głębszego sensu. A przecież jest ona człowiekiem z problemami, które miewa większość ludzi. To jeden z wielu dowodów na to, że fabuła tej książki nie jest prosta.

   Chociaż cała książka nie ma nawet dwustu stron i tak obfituje w bogatą treść. Jestem pod wrażeniem umiejętności autorki, która potrafiła przedstawić ten problem rzeczowo, dokładnie, w tak krótki sposób. Zastanawiałam się, jak taki głęboki temat może zmieścić się w tak małej objętości. Jak widać, może i w dodatku jest to treść ‘dokończona’, nie ma w niej brakujących, przypadkowo wysuniętych wątków.

   W treści występują zapiski maili, które piszą do siebie Asia i Synapsis. Dzięki nim widać wyraźnie punkt widzenia głównej bohaterki jak i osoby, która chce jej pomóc. Wywiązał się z tego swoisty dialog, który pokazuje przebieg wszystkich zdarzeń, jakie miały miejsce. Wpływ na to ma również narracja pierwszoosobowa, która ukazuje każdą myśl, każdą uwagę i każde zachowanie Asi. To rzutuje na naszą ocenę jej postaci, ale również pokazuje, obnaża jej osobę, wiemy, jaka naprawdę jest. I to pozwala na lepsze zrozumienie nie tyle, co jej osoby, ale całej treści.

   Podsumowując, książka pani Anny nie należy do łatwych, jednakże nie oznacza to, że nie jest dla każdego. W tym przypadku raczej nie jest to kwestia gustu, tą książkę powinien przeczytać każdy, bez względu na swoje preferencje literackie. Omawiany w niej temat, często pomijany, jest trudny lecz przystępny. Warto zapoznać się z jej treścią, aczkolwiek nigdy nie wiadomo, czy czasem nie spotkamy kogoś takiego jak Asia. Oby nic takiego nie miało miejsca, jednak wiadomo, jak życie potrafi być kapryśne…

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie Warszawskiej Firmie Wydawniczej:

Autor: Anna Pliszka
Tytuł: Myślę, więc nie jestem
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 168

niedziela, 3 czerwca 2012

"Kawalerowie Angeliny" - Brian O'Reilly

"Kawalerowie Angeliny. Opowieść z włoskiej kuchni" Brian O'Reilly

   Przepis na potrawę dnia. Składniki: kilogram szczęścia, kilogram miłości, litr zdrowia, trzy łyżki wsparcia, pół kilograma dobroci, pięć sztuk pomyślności, kilka kawałków uśmiechów, dwie szklanki radości oraz kilka kropel czułości. Dodatkowo kieliszek smutku, parę kropel słonych łez oraz wiórki goryczy do posypania. Wykonanie: wszystkie składniki dokładnie wymieszać w dużym pojemniku o czterech kończynach, zapiec w temperaturze 36 °C aż zdrowo się zarumieni. Udekorować według uznania. Smacznego życia!

   Angelina niespodziewanie traci swojego ukochanego męża. Po jego odejściu swój żal i złość przelewa na jedyne odpowiadające jej zajęcie – gotowanie. Przygotowuje różne potrawy, od pysznego spaghetti do złocistego kurczaka, po czym rozdaje ugotowane specjały swoim zaskoczonym sąsiadom. W ten sposób poznaje Basila, który jest wręcz zachwycony jej potrawami. Proponuje, aby Angelina gotowała dla niego. Dzięki temu wieść o jej kuchni rozchodzi się i tak stopniowo zaczyna gotować dla kolejnych samotnych mężczyzn. Okazuje się, że poprzez gotowanie można zyskać naprawdę wiele, a już szczególnie szansę na nową miłość…

   Należę do osób, które uwielbiają włoską kuchnię. Kiedy nadarzyła się okazja przeczytania książki Briana O’Reilly’ego, od razu się zgodziłam, ponieważ nawiązuje ona właśnie do potraw tamtejszego kraju. Historia obyczajowa młodej kobiety, która wcześnie została wdową w połączeniu z wyśmienitymi przepisami, zawartymi wewnątrz dały wynik świetnej lektury, która oczarowuje niejednego czytelnika. Książka zapewnia świetną zabawę z gotującą Angeliną, ale również mnóstwo emocjonalnych chwil, podczas których losy bohaterów nie są nam obce. Ponadto dobre poprowadzenie fabuły, w którą wplecione zostały kulinarne wyczyny, dało rezultat wciągającej, nieco zaskakującej (przynajmniej w niektórych momentach) akcji.

   Dodatkowym atutem książki jest jej prostota, gdzie losy zwyczajnych ludzi mieszają się w jedno. Tym samym nie ma się wrażenie sztuczności, bohaterowie, również normalni, bez żadnych wyimaginowanych zdolności są bardziej przystępni i łatwo się z nimi sympatyzować. Poza tym książka ujmuje czytelnika ciepłem, jaki wydziela. Atmosfera, jaka panuje wśród bohaterów, ich losy… wszystko to zostało opisane w sposób charakterystyczny i ciekawy, dzięki czemu odczuwamy to na własnej skórze.

   Podsumowując, książka „Kawalerowie Angeliny” jest naprawdę ciekawą i wciągającą lekturą na każdy dzień w roku. Oprócz zwolenników obyczajówek z pewnością przyciągnie niejednego fana kulinarnych zmagań, a to za sprawą przepisów, jakie można w niej znaleźć. Z Angeliną można ugotować wiele wspaniałych włoskich potraw, m.in. jajka po benedyktyńsku, babeczki z kremem karmelowym oraz napoleonki z bakłażanów. Prawda, że brzmi smakowicie? Ale to oczywiście przedsmak całej książki. Dlatego polecam wszystkim zapoznać się z lekturą, zastrzegając, abyście nie czytali jej o pustym żołądku, bo to różnie może się skończyć…;)

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu Replika oraz wortalowi Webook.pl, na którym również ukazała się ta recenzja:

Autor: Brian O'Reilly
Tytuł: Kawalerowie Angeliny. Opowieść z włoskiej kuchni
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: maj 2012
Liczba stron: 377

sobota, 2 czerwca 2012

"Lucian" - Isabel Abedi

"Lucian" Isabel Abedi

   Kto dziś nie słyszał o książkach, w których śmiertelniczka połączyła się w gorącym uczuciu z nienaturalną istotą? Nie ważne, czy z wampirem, wilkołakiem, aniołem czy innym paranormalnym stworzeniem. Ostatnio takie książki są najbardziej rozchwytywane przez czytelników, zwłaszcza czytelniczki, które uwielbiają przeżywać romanse razem z ich bohaterkami. Jednak ich wysyp zdołał już się „przejeść” niektórym, chociaż i to nie przeszkadza autorom w coraz nowszych projektach o tej tematyce. „Lucian” autorstwa niemieckiej pisarki, Isabel Abedi, należy właśnie do kategorii książek, która mimo swojej coraz bardziej oklepanej kategorii, wciąż zachwyca niejednego czytelnika i wbrew pozorom, wydaje się ciekawa.

Rebeka spotyka na swej drodze Luciana – chłopaka, który nie wie kim jest. Ma on dziwne sny z jej udziałem, a w dodatku oboje czują, że coś ich do siebie przyciąga. Mimo prób trzymania się na dystans wciąż niewidzialny magnes pcha ich ku sobie. Łącząca ich więź wydaje się zbyt silna, aby żyć osobno. Kim w takim razie jest Lucian i co będzie z nim i Rebeką? Czy dadzą się prowadzić niewidzialnej magii przyciągania?

   Czytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej książki, więc kiedy nadarzyła się okazja, skorzystałam z niej i chętnie wybrałam pozycję napisaną przez panią Isabel Abedi. Ciekawa okładka jak i tajemniczy opis dodatkowo wzbudziły moje zainteresowanie. Pięćset stron ani trochę mnie nie zraziło. Kiedy więc chwyciłam za nią, miałam wygórowane oczekiwania. Nie mogę powiedzieć, że ich nie spełniła, jednak w pewnym sensie byłam zawiedziona. Ale zaczniemy od dobrych stron. Pozytywnym aspektem książki jest styl autorki, który wciąga i nie pozwala na chwilę się oderwać. Mimo niedociągnięć fabuła mknie do przodu i nim się czytelnik obejrzy, już czyta koniec. Umiarkowana dawka akcji w tym przypadku jest dobrą cechą, ponieważ zwalnia to nieco pęd czytania, więc zrozumienie wszelkich informacji jest ułatwione.  Ponadto niektóre wątki uwydatniają cały pomysł w taki sposób, że retuszują wszelkie powielone schematy, dzięki czemu czytelnik zapomina o nich i odnosi wrażenie, że to zupełnie inna, ciekawsza książka.

   Minusów jest sporo, jednak nad wszystkimi nie będę się rozwodzić. Głównym problemem jest to, że ta fabuła mogłaby być znacznie lepsza, gdyby autorka postarała się wpleść trochę więcej nutki tajemniczości. Tak niestety wyszła przewidywalna historia, nieco banalna, która tylko kilka razy podczas całej pięćset stronowej akcji zdołała zaskoczyć. Ponadto niektóre wątki zostały wyolbrzymione, lekko niezrozumiałe , przez co nie pasowały do całości. A szkoda, ponieważ pomysł i cała książka mają spory potencjał, który niestety nie został dobrze uformowany i wykorzystany.

   Jeśli chodzi o postacie, są one zwyczajne, w żaden sposób się nie wyróżniają. Nawet Lucian, który okazuje się kimś więcej niż człowiekiem. Przedstawiony został w taki sposób, aby czytelniczki mogły odebrać go jako niebezpiecznego i pociągającego mężczyznę, który ostatecznie związuje się z ‘przeciętną’ dziewczyną. Taki schemat jest już znany między innymi ze „Zmierzchu” Stephenie Meyer. Jednakże w pewnym stopniu można go polubić, tak jak Rebekę, która mimo swojej wady wyolbrzymiania każdej sprawy, wydaje się dość sympatyczna.

   Książka ta chociaż nie jest wysokich lotów, to w pewnym sensie można ją uznać za ciekawą i miłą lekturą dla każdego miłośnika fantasy. Może zaskoczyć, lecz w większości może po prostu zawieźć. Jednakże mimo swoich wad śmiało można ją przeczytać. Bardzo szybko się ją czyta, lekko odstraszających pięćset stron wcale a wcale się nie odczuwa i wbrew ilości można pochłonąć ją w jeden dzień. Śmiało mogę polecić, jednakże bardzo wymagającym czytelnikom polecałabym ją chwycić w czasie, gdy już nic lepszego nie będzie pod ręką.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia:

Autor: Isabel Abedi
Tytuł: Lucian
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 528