poniedziałek, 30 kwietnia 2012

"Mimo wszystko Wiktoria" - Renata Kosin

"Mimo wszystko Wiktoria" Renata Kosin


   Coraz częściej można zauważyć na rynku książkowym lektury, które poruszają najprawdziwsze oraz dotkliwe aspekty naszego życia. Autorzy starają się przekazać krótką historię, zawierając w niej prawdę jak i nieco swojej fantazji, dzięki czemu powstają naprawdę ciekawe tytuły. Wbrew pozorom nie są one ciężkie w odbiorze, a perypetie bohaterów oprócz tego, że uczą poprzez swoje błędy to często rozbawią czytelnika. Dowodem na to jest książka Renaty Kosin „Mimo wszystko Wiktoria”, w której oprócz ciekawej fabuły o losach zwyczajnych kobiet znajdziemy nutkę tajemniczości oraz wiele innych ciekawych, zwłaszcza poruszających wątków…

   „Mimo wszystko Wiktoria” to opowieść o czterech przyjaciółkach, którym różnie poukładało się w życiu. Gabriela to kobieta o silnym charakterze, zdystansowana do życia. Edyta roztargniona, młoda mama, ale ambitna. Zuzanna to szczęśliwa posiadaczka Domu Otwartego dla Pań. A także Michalina, otaczana ciągłą opieką męża, którego dotyk tak ostatnio ją drażni. Wszystkie starają się zaznać jak najwięcej szczęścia, walcząc z przeciwnościami na drodze. I poniekąd im się to udaje. Skąd więc ta sukienka w groszki? Dlaczego pewien mężczyzna pragnął zapisać się na kurs frywolitkowy? I kim jest Wiktoria (a może kim będzie)?

   Do przeczytania składnia nie tylko dający do myślenia opis książki, ale również miła dla oka okładka. Całe szczęście treść jest równie interesująca, co zewnętrzna warstwa lektury. Z początku może się wydawać nudna i przewidywalna, jednak z czasem akcja nabiera rozpędu, a cała fabuła, skierowana na wszystkie bohaterki powieści, staje się ciekawa i naprawdę wciągająca. Autorka sprytnie pokierowała wątkami, wplatając w nie nutkę tajemniczości, dzięki której czytelnik od początku do końca może z napięciem śledzić kolejne strony. Właśnie to sprawia, że książka jest tak dobra – mimo swojej zwyczajnej tematyki to charakterystyczne wykorzystanie zagadek, których rozwiązanie znajdujemy na końcu, nadaje jej nieco inny, ciekawszy wyraz.

   Co można powiedzieć więcej o fabule? Na pewno to, że przedstawia ona obraz poszukiwania szczęścia w różnych etapach życia. Na podstawie głównych bohaterek mamy możliwość poznania zmagań o lepsze jutro, o to, aby ich bliscy byli równie szczęśliwi co one. Autorka ukazała w miarę wiarygodny obraz, który pozwala na bardziej rzeczywisty odbiór treści. Nic nie jest przerysowane, przekoloryzowane. Po prostu samo życie.

   Pani Renata pisze dość ciekawie, potrafi zainteresować czytelnika. Nie stosuje żadnych skomplikowanych zdań, budowa treści jest prosta i łatwa w odbiorze. Ponadto często stosuje w dialogach slangi potoczne, które ubarwiają rozmowy, a jednocześnie nie psują efektu całej książki. Czasem dodaje również humorystyczne wątki, które wmieszane w cały tekst dają świetny efekt. Krótko mówiąc: z odbiorem tekstu czytanego nie powinno być żadnych problemów.

   „Mimo wszystko Wiktoria” to ciekawa pozycja na rynku wydawniczym. Potrzebne są książki, które mimo swojej jakże zwyczajnej tematyki, porywają czytelnika w świat taki, w jakim sam się znajduje. Owszem, większość koneserów literatury pragnie przenieść się w całkiem inny świat, lecz obyczajowe książki również dostarczają sporo emocji. Czasem nawet więcej, niżby się mogło wydawać. Dlatego myślę, że warto spróbować swych sił w taką lekturą. Może być to jak najbardziej powieść Renaty Kosin, która dostarcza naprawdę różnorakich doznań.

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu Replika oraz wortalowi webook.pl, gdzie również ukazała się ta recenzja:

Autor: Renata Kosin
Tytuł: Mimo wszystko Wiktoria
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 328

piątek, 27 kwietnia 2012

Stos(y) kwietniowy i majowy:)

Hej wszystkim!
Też macie tak wspaniałą pogodę? Mam nadzieję, że takie słońce utrzyma się przez cały tydzień majówki, bo mam ochotę na czytanie na świeżym powietrzu;) A mam co czytać, bo po wczorajszym "nalocie" na bibliotekę zrobiłam niemałe zapasy:D Po ostatnim narzekaniu na miejscowy zbiór książek na blogu i Kasi z Kącika z książką jestem mile zaskoczona znalezionymi tytułami i wciąż nie dowierzam, patrząc na rządek książek na półce:) Do tego odwiedziła mnie kilka razy pani listonoszka i wciąż czekam na kolejne przesyłki, które lada dzień pewnie dotrą:D
No to na pierwszy rzut stosik recenzyjny i konkursowy z zaległymi jeszcze tytułami:
Od góry zaczynając:
1. Adam i Ewy, Monika Orłowska - od wyd. Replika i wortalu webook.pl recenzja
2. Wiśniowy jogurt, Dominika Bel - j.w. recenzja
3. Gdzie jest głowa Emily Kaye?, Manula Kalicka - od wyd. Nowy Świat recenzja
4. Małe zbrodnie małżeńskie, Eric-Emmanuel Schmitt - wygrana u ederlezi:)
5. Grobowa wiedźma, Kalayna Price - od wyd. Copernicus Corporation recenzja
6. Bitwa o gród Sędziwoja, Tomasz Kruczek - od wyd. Replika i wortalu webook.pl
7. Mimo wszystko Wiktoria, Renata Kosin - j.w

A oto tytuły zdobyte w bibliotece (jakość niestety zła, bo coś się nagmatwało w ustawieniach;/):
Od góry po lewej:
1. Fałszywy krok, Trucizna oraz Zło konieczne, Alex Kava - no nareszcie zdobyłam jej książki! Ciągle ich nie było, kiedy szukałam i proszę, zdobyłam:)
2. Od pierwszego wejrzenia, Nicholas Sparks - uwielbiam Jego książki, szkoda, że na więcej tytułów nie trafiłam;(
3. Wybawiciel, Jo Nesbo - czytałam ostatnio recenzję u Kasi i kiedy ją zobaczyłam, najpierw przeżyłam szok, a później czym prędzej dorzuciłam do stosu:D
4. Weranda pełna słońca, Juliette Fay - zaciekawił mnie opis, więc capnęłam:D
Po prawej:
5. Gra anioła, C.R. Zafón - tak, tak, tak! W końcu trafiłam, że była w bibliotece, więc bez zastanowienia dorzuciłam do stosu:)
6. Dziewiętnaście minut, Jesień cudów, Jak z obrazka, Dziewiąty krąg, Jodi Picoult - panią autorkę uwielbiam, więc logiczne, że wszystkie dostępne jej książki chwyciłam na raz:P
Mimo przerażeniu pani bibliotekarki, dotaszczyłam książki całe i zdrowe do domu:) Przy okazji wybrałam się na spacer, więc można go uważać za jak najbardziej udany:)

Stosiki są jeszcze niepełne. Wciąż czekam na kilka książek od wydawnictw, a ponadto ostatnio udało mi się wygrać dwa konkursy:) Jeden na portalu Fantasybook a drugi na blogu Książki moja miłość. Jestem jak najbardziej zadowolona, oby coraz częściej przytrafiały się takie niespodzianki!:)
Udanego odpoczynku w ten dłuuugi majowy weekend:D I dużo słońca!
Pozdrawiam.

czwartek, 26 kwietnia 2012

Wyniki wiosennego konkursu!

No, wreszcie dobrnęłam do posta konkursowego i mogłam przeprowadzić losowanie:) Dziękuję bardzo wszystkim za udział, oniemiałam, widząc aż 85 zgłoszeń!:D Dodać do tego jeszcze Wasze potrójne lub podwójne dodatkowe losy i wychodzi spora liczba:D
Przypominam, że nagrodą główną jest książka Ann Brashares "Nigdy i na zawsze":) W losowaniu pierwszym biorą wszyscy uczestnicy w ilością głosów, jaką sobie wybrali (wypełniając zasady konkursu). Jako że liczba zgłoszeń przekroczyła magiczną liczbę "50", przeprowadzę drugie losowanie, gdzie będzie można wygrać...niespodziankę:D Również książkę, ale jaką? Dowie się tylko osoba, która otrzyma ją:) Uwaga! W drugim losowaniu nie bierze udziału zwycięska osoba oraz każdy uczestnik posiada tylko jeden głos! Zatem powodzenia i jednoczesne gratulacje:)
Zatem przejdźmy do losowania:
Z pomocą musiała przyjść mi maszyna losująca. Poniżej przedstawiam wyniki losowania nr 1:
Każdy uczestnik dostał swój numerek, a nawet trzy w zależności od ilości głosów. Wyszło ich ponad 200:) Wasze nicki lub imiona nie są podawane trzy razy pod rząd, tylko naprzemiennie, żeby szanse były większe.

Zwycięzcą wiosennego konkursu i nowym posiadaczem książki "Nigdy i na zawsze" zostaje:
Nr 38 czyli... Sheti! Gratuluję!

W takim razie losujemy jeszcze nagrodę niespodziankę:) A zwycięzcą jest....
Nr 1 czyli... Sol! Gratulacje!

Wszystkim bardzo dziękuję za udział. Niespodziewany tak duży odzew dobrze rokuje na przyszłość:) Wkrótce być może pojawi się nowe losowanie, do którego już dziś zapraszam:D Dziewczynom gratuluję, maile informacyjne już wysłałam, teraz tylko czekać na odpowiedzi:)
Pozdrawiam i dużo słońca!

środa, 25 kwietnia 2012

Nowości i zapowiedzi wydawnicze kwiecień/maj

W maju tego roku czekają nas premiery nowych książek, które wyjdą nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka:
 
Data wydania: 29.05.2012
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 888
Cena detaliczna: 49,00 zł
ISBN: 978-83-7839-159-3

"Wrzawa Śmiertelnych" Eric Nylund
Ważą się losy wojny Nieśmiertelnych i Piekielnych. Wynik starcia zależy od dwojga młodych ludzi.

W dniu swoich piętnastych urodzin Fiona i Eliot zostają wplątani w odwieczny konflikt między bóstwami. Poznają prawdę o swoich rodzicach, którzy nie byli zwykłymi śmiertelnikami. Ich matką była bogini, a ojcem sam Książę Ciemności, Lucyfer. Od tysiącleci Nieśmiertelni i Piekielni konkurują o wpływ na ludzi, nie wolno im jednak walczyć ze sobą, ani mieszać się w ludzkie sprawy. Bliźnięta to jednak coś innego, nowa siła. Nie zdecydowali jeszcze po czyjej staną stronie.

Niezwykle obiecujące otwarcie serii, która powinna spodobać się szerokiemu gronu odbiorców, od miłośników urban fantasy, po czytelników historii czerpiących z mitologii.
Library Journal

Eric Nylund na co dzień pracuje w Microsoft Game Studios (współtworzył m.in. „Mass Effect” i „Gears od War”). Jego poprzednie książki to historie osadzone w uniwersach ze znanych gier, jak chociażby „Halo”, ale także samodzielne powieści fantasy. Za „Miasteczko Dry Water” był nominowany do World Fantasy Award. „Wrzawa śmiertelnych” otwiera pięciotomową serię o  przygodach rodzeństwa Post.


Data wydania: 15.05.2012
Oprawa: miękka
Format: 140 x 205 mm
Liczba stron: 448
Cena detaliczna: 36,00 zł
ISBN: 978-83-7839-151-7
"Zaginione wrota" Orson Scott Card
Autor kultowej „Gry Endera” przedstawia nowego młodego bohatera, którego moc może otworzyć wrota do innego świata…

Dan North wychowuje się w wielkim starym domu zamieszkałym przez tuziny kuzynów, ciotek i wujków, nad którymi władzę sprawuje jego ojciec. Gniazdo rodzinne Northów znajduje się na odludziu w górach zachodniej Wirginii, daleko od miasta, daleko od szkół, daleko od innych ludzi. Mieści się w nim sekretna biblioteka, a w niej książki napisane w tajemniczym języku – od chłopca i jego kuzynów oczekuje się, by biegle go opanowali. Danny od małego dostrzega, że nie jest taki jak reszta jego rodziny. W czasie gdy kuzyni uczą się powoływać do życia leśne duszki, golemy, trolle, wilkołaki, i inne podobne cuda, Danny martwi się, że sam nigdy nie odkryje w sobie żadnego talentu… Rodzina Northów to klan magów przebywający na wygnaniu w naszym świecie. Żyją oni w stanie kruchego rozejmu z innymi klanami, do czasu gdy narodziny Dana rozniecają na nowo płomień wojny. Danny jest bowiem pierwszym od tysiąca lat magiem wrót, które bronią rodzinie Northów i jej wrogom dostępu do wspólnej ojczyzny, świata Westil. Niestety chłopiec nie zdaje sobie sprawy z wielu spraw. A to może doprowadzić Northów do katastrofy…

Orson Scott Card (ur. 1951) – jeden z najbardziej popularnych autorów science fiction.

Data wydania: 08.05.2012
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 392
Cena detaliczna: 39,00 zł
ISBN: 978-83-7839-142-5
"Strażniczka" Lee Carroll
Druga po „Królestwie czarnego łabędzia” część niezwykłej serii z gatunku urban fantasy.

Projektantka biżuterii Garet James pochodzi z długiej linii kobiet, które przysięgły chronić świat przed złymi mocami. Z pomocą Willa Hughesa, piekielnie przystojnego czterystuletniego wampira, już raz udało jej się powstrzymać zagładę. Teraz Hughes wyrusza w podróż, by odnaleźć magiczną Letnią Krainę, w której – jak sądzi – będzie mógł uwolnić się od klątwy wampiryzmu. Dziewczyna rusza jego śladem. Szukając Willa, Garet spotyka wiele tajemniczych postaci. Każde spotkanie zbliża Garet do ukochanego oraz pomaga lepiej zrozumieć rodzinne dziedzictwo. Jednak nie tylko ona pragnie zdobyć wiedzę na temat magicznego świata, coś podąża jej tropem…

Lee Carroll to pseudonim literacki Carol Goodman – autorki popularnych kryminałów – i jej męża Lee Slonimsky’ego, poety i menedżera funduszu hedgingowego. Małżeństwo mieszka w Great Neck w Nowym Jorku.

Ponadto nakładem wydawnictwa Telbit  miała miejsce premiera "EDDA", trzecia i ostatnia część "Kroniki Awatarów" Conora Kosticka:
EDDA. III tom trylogii Kroniki Awatarów - Conor Kostick
Przekład: Dariusz Kopociński
Format: 144 x 208 mm,
Liczba stron: 424
ISBN: 978-83-62252-84-8,
Cena det. brutto: 43,00 zł 


Witajcie w imperium lorda Scanthaxa...

W świecie Eddy wszystko składa się z pikseli – z wyjątkiem Penelopy. Podczas gdy jej ludzkie ciało utrzymywane jest przy życiu w szpitalnym łóżku, jej awatar wiedzie życie Księżniczki na zamku ostatniego władcy Eddy, lorda Scanthaxa. Dzięki umiejętności skryptowania Penelopa może dokonać w elektronicznej rzeczywistości dosłownie wszystkiego, łącznie z wytworzeniem zabójczej broni dla swojego opiekuna. Jednak szkopuł w tym, że coraz mniej ufa jego planom. I coraz bardziej pragnie poznać jego wrogów…

Gdy dochodzi do inwazji na kolejne wirtualne światy, Erik-Cindella z Epica i Zjawa z Sagi stają się częścią historii i biorą udział w ostatecznej wielkiej wojnie pomiędzy ludźmi a elektroniczną inteligencją. Czy jest jakakolwiek szansa na pokojowe rozwiązanie? A może wszystko musi się rozstrzygnąć za sprawą czarów, mieczy i
pistoletów?

Porywająca fabuła i spektakularne zestawienie fantastyki ze światem zaawansowanych technologii... Poznaj trylogię dostarczającą emocji na miarę najlepszej gry komputerowej!

Conor Kostick jest pomysłodawcą pierwszej na świecie gry fabularnej fantasy rozgrywanej
na żywo (LARP). Jego debiutancka powieść Epic (w Polsce wydana nakładem Wydawnictwa
Telbit w 2011 r.) oraz jej kontynuacje: Saga i Edda (Telbit 2012) tworzą cykl science fiction
Kroniki Awatarów, który pokochali czytelnicy na całym świecie. Polski przekład trylogii został uhonorowany grantem Ireland Literature Exchange.

Znaleźliście coś dla siebie?:)
PS. Wyniki konkursu podam jutro:D Dziś niestety nie mam możliwości przeprowadzenia losowania, a zgłoszeń było naprawdę sporo:) Zatem do jutra.

wtorek, 24 kwietnia 2012

"Walcząc z Przeznaczeniem" - Beata Biela

"Walcząc z Przeznaczeniem" Beata Biela

"[...]Mogłem zabijać, okaleczać, kraść...
Zrobiłem wszystko, żeby utrzymać ją przy sobie.
I nie mam ani jednego, pieprzonego wyrzutu sumienia.
Niczego nie żałuję.
Bo wygraliśmy w walce z przeznaczeniem."*

   Kiedy choroba dotyka kogoś bliskiego, wszystko się zmienia. Podejście do życia, postrzeganie innych, ale zwłaszcza nasze odczucia. Obawy zamieniają się w strach, radość zastępuje smutek, a złość przemienia się we wściekłość. Ostatnią deską ratunku okazuje się nadzieja, która jednak z każdym dniem może wygasnąć…

   Alicja wiodła jak dotąd spokojne życie, mając u swego boku kochającego chłopaka i wspaniałych przyjaciół. Kiedy dowiaduje się, że choruje na przewlekłą białaczkę szpikową, wszystko legnie w gruzach. Rozpoczyna walkę o własne życie, która, jak się okazuje, z miejsca jest przegrana. Nadzieją jest jednak jej biologiczna matka, która może być dawcą szpiku. Alicja postanawia jej odszukać, a kiedy jej się to udaje, okazuje się, że przez to wplątała siebie i bliskich w konflikty z mafią. Odtąd walka o własne życie stanie się grą o życie również jej najbliższych. A stawka naprawdę jest ogromna…

   Z twórczością autorki miałam okazję spotkać się na portalu internetowym chomikuj.pl. Czytywałam czasem pojedyncze rozdziały jej opowiadań jak i całe historie. Muszę przyznać, że naprawdę podobały mi się, więc do książki „Walcząc z Przeznaczeniem” podeszłam z ogromnym entuzjazmem. To debiut literacki Beaty i z czystym sumieniem mogę rzec, że w stu procentach udany. Kolejna historia autorki, która wywołała u mnie skrajną mieszankę emocji. W fabule, liczącej mniej niż dwieście stron, było ich multum, a odczuwałam je równie dobrze jak sami bohaterowie. Akcja wciąga od początku do końca i mimo swojej bolesnej i trudnej tematyki, zachwyca czytelnika.

   Przede wszystkim ogromnym plusem jest fakt, że w tak małej liczbie stron autorka zawarła wszelkiego rodzaju wątki. Znajdziemy w niej wątek miłosny, wątek choroby, wątek kryminalny, wątek muzyczny i wiele innych. Opisy miejsc, leczenia jak i samej choroby wyglądają profesjonalnie, co tylko świadczy o dużej wiedzy Beaty. Dzięki temu odbiorca wie, o co we wszystkim chodzi, w międzyczasie ucząc się nowych reguł i nabywa cenne informacje. Ponadto krótkie rozdziały skonstruowane zostały w taki sposób, że nie odczuwa się ich długości, jedynie napięcie, które wzrasta z każdą kolejną stroną.

   Bohaterowie nie są ckliwi ani przerysowani. Ich zwyczajność pozwala na lepsze zrozumienie ich postaci, ich postępowania i targających ich emocji. Najbardziej polubiłam Adama, który mimo wszystko stał się podporą dla swojej chorej dziewczyny. Ciepły, wyrozumiały, opiekuńczy, czasem narwany, ale to da się wybaczyć. I najważniejsze: gotów zrobić wszystko, aby uratować ukochaną. Nawet jeśli oznacza to wejście w konszachty z mafią. Nie cofnie się przed niczym. Z pewnością niejedna kobieta chciałaby mieć takiego Adama…

   Styl autorki jest prosty i łatwy w odbiorze. Czyta się go bardzo szybko, wciąga z każdym kolejnym zdaniem. Mimo że „Walcząc z Przeznaczeniem” to pierwsza książka Beaty można śmiało stwierdzić, że styl jest już na naprawdę wysokim poziomie i gdybym nie znała wcześniej ani autorki ani jej twórczości, z pewnością myślałabym, że to książka jakiejś znanej pisarki, której jeszcze nie miałam okazji poznać. To świadczy o wielkim potencjale autorki…

   Na koniec chciałabym jeszcze dodać, że wielka szkoda, że tak mało osób zna tę opowieść. Jest naprawdę godna uwagi. Dlatego zachęcam każdego do zapoznania się z „Walcząc z Przeznaczeniem”, bo historia jest niebanalna i porusza człowieka. I przede wszystkim wciąga, na co dowodem jest fakt, że przeczytałam ją w zaledwie cztery godziny. Przeczytajcie, naprawdę warto. Ja liczę jeszcze na to, że w przyszłości o autorce będzie głośno. Z wielką chęcią przeczytam kolejne jej projekty.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję samej autorce, Beacie Bieli:)

*Epilog
Autor: Beata Biela
Tytuł: Walcząc z Przeznaczeniem
Wydawnictwo: Radwan
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 168

niedziela, 22 kwietnia 2012

"Gdzie jest głowa Emily Kaye?" - Manula Kalicka

"Gdzie jest głowa Emily Kaye?" Manula Kalicka

"[...]Przy okazji zauważono, że furtka była podparta kością udową. Taki miły element wystroju ogródka."*

   Zbrodnie popełniano już bardzo dawno. Jedne zostały popełnione z premedytacją, inne zaś przypadkiem. Jedne wyglądały krwawo, jeszcze inne z pozoru łagodnie. Jednak wszystkie dokonane dotąd morderstwa budzą w głowie wiele pytań, na które ciężko znaleźć racjonalne odpowiedzi. Zwłaszcza na jedno, kluczowe: dlaczego? Zbrodnię nigdy nie jest łatwo wyjaśnić…

   „Gdzie jest głowa Emily Kaye?” to zbiór krótkich opowiadań o dokonanych morderstwach w latach XIX oraz XX wieku. Autorka przedstawia historie zabójców, ich motywy oraz sposób działania. W ten sposób mamy możliwość poznania odpowiedzi na pytania, które dręczą słuchaczy po każdej popełnionej zbrodni. Gdzie jest głowa Emily Kaye? Czym okazał się eliksir miłości? Kto zabił lorda Errola? I dlaczego ktoś mówił: Christie - nic z tego? Aby się dowiedzieć, wystarczy przeczytać opowiadania Manuli Kalickiej.

   Wszystkie opowiadania znacznie różnią się od siebie: miejscem akcji, bohaterami i co najważniejsze, rodzajem zbrodni. Jednak wszystkie łączy ten sam motyw: morderstwo. Autorka ukazuje w skrócie przebieg zdarzenia i jego skutki. Przedstawia dokonane niegdyś zbrodnie dokonane w sferach wyższych, udowadniając, że ten fakt dotyczy nie tylko zwykłych ludzi, ale też ludzi w państwie najważniejszych takich jak lord, minister bądź znany aktor. Dowód na to, że zbrodnia sięga nawet tak wysoko.

   W dzisiejszych czasach łatwiej udowodnić winę. W poprzednich wiekach było to nieco trudne, ale wymyślne sposoby okazały się przydatne. Manula Kalicka w swych opowiadaniach ukazuje działania sądów, policji i patologów, którzy próbowali obciążyć dowodami winowajcę. Czytelnik ma okazję poznania dawniejszych sposobów na ukazanie winy, jak również sposób wymierzania kar. Sąd w dawnych czasach na przykład nie mógł skazać damy na karę śmierci, ponieważ to nie przystoi. To w końcu dama. Nawet, jeśli została obciążona dowodami. Książka jest w pewnym sensie krótkim przypomnieniem, jak się żyło kiedyś.

   Opowiadania Manuli Kalickiej zostały napisane w prostym języku, jak i łatwym w odbiorze. Opisy zbrodni obleczone w czarny humor autorki budzą poczucie grozy jak i napady uśmiechów. Lektura jest dobra dla miłośników kryminałów, którzy szukają czegoś na jeden wieczór. Ale jeśli ktoś nie lubuje się w tego typie literatury, również może spróbować. Nie jest to książka straszna, gdzie ludzie dźgają się nożami i siekierami na każdym kroku. Jest to dobra pozycja na początek przygód z książkami tego typu.

   Cóż mogę dodać od siebie? Na pewno to, że spodobał mi się przekaz autorki w tych opowiadaniach. Prosto, z dozą humoru przedstawiła niegdyś dokonane zbrodnie, a ja dzięki temu poznałam lepiej tamte czasy. Mogę śmiało powiedzieć, że podobała mi się (chodzi oczywiście o lekturę, nie o zbrodnie). I jak najbardziej polecam.

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu Nowy Świat:

*str. 43
Autor: Manula Kalicka
Tytuł: Gdzie jest głowa Emily Kaye?
Wydawnictwo: Nowy Świat
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 154

***
Przypominam kochani o konkursie wiosennym:) Do 24 kwietnia, kto jeszcze się nie zdecydował, może się zgłosić. Szczegóły: Klik. Zapraszam również do polubienia strony na Facebook'u:) Dla Was to niewiele, a dla mnie dużo. Dziękuję:)

piątek, 20 kwietnia 2012

"Grobowa wiedźma" - Kalayna Price

"Grobowa wiedźma" Kalayna Price

Będąc grobową wiedźmą, Alex Craft może rozmawiać ze zmarłymi. Najczęściej, to co od nich usłyszy, napawa ją przerażeniem.*

   Na rynku wydawniczym w ostatnich miesiącach a nawet latach można znaleźć wiele książek przesyconych wampirami, wilkołakami, aniołami i czarownicami. Ciężko odnaleźć naprawdę dobry kawał literatury, który będziemy w stanie zapamiętać na dłużej. „Grobowa wiedźma”, nowość kwietnia, plasuje się w gatunku Urban fantasy, powieści dla młodzieży i fanów paranormalnych stworzeń. Książka otwiera przed czytelnikiem świat zupełnie inny niż dotychczas można było poznać, pełen magii i grobowych stworzeń, które sprawią, że dwa razy pomyślisz, zanim się oglądniesz…

   Alex Craft, grobowa wiedźma ( a także detektyw i konsultant policji), jak sama nazwa wskazuje, może poprzez czary rozmawiać z istotami zza grobu. W swym życiu widziała już dużo złej magii. Jej nowe śledztwo prowadzi do zakażenia czarem oraz zamachu na jej życie. Musi współpracować z tajemniczym i zakochanym w niej detektywem Falinem, bez którego pomocy nie udałoby się jej rozwikłać zagadki paranormalnej polityki oraz znaleźć potencjalnego zabójcy, posługującego się magią silniejszą niż sobie wyobrażała. Na każdym kroku czyha na nią niebezpieczeństwo. I już nawet Śmierć, jej dobry znajomy, nie będzie w stanie jej uratować…

   Pierwsze, co może przyjść na myśl po przeczytaniu opisu i tytułu, jest fakt, że to kolejna ckliwa opowiastka fantasy ostatnich miesięcy. To na szczęście tylko pozory, ponieważ po zapoznaniu się z fabułą, całkowitą akcją, owe wrażenie z pewnością zniknie, zastępując je dobrym wrażeniem. „Grobowa wiedźma” od samego początku emanuje ciekawym pomysłem na fabułę. Nie ma w niej miejsca na stare schematy, powtarzane tak chętnie przez książki podobnego pokroju. Widać wyraźnie świeżość stylu i pomysłowość autorki, która zaskakuje czytelnika z każdym kolejnym rozdziałem. Ponadto konstrukcja książki jest prosta w odbiorze, wszystkie informacje są na bieżąco wyjaśniane, przez co tekst jest zrozumiały i chętniej przez nas czytany.

   Tytułowa wiedźma, czyli Alex Craft zmaga się ze swoimi umiejętnościami, które sprowadzają na nią same nieszczęścia. Przez całą historię śledzimy jej przygody, które zarazem fascynują jak i zatrważają. Autorka pokierowała nią w dość ciekawy sposób, nie tworząc idealnej postaci. Uparta, konsekwentna i nieco roztrzepana Alex ubarwia sobą całe opowiadanie, dzięki czemu ta książka jest jeszcze lepsza. Historia skupia się przede wszystkim na głównej bohaterce, jednak nie stwarza to pozoru nudy. Wciąż coś się dzieje, wciąż pojawiają się nowe wątki, które nie dość, że intrygują, to dają pole do popisu naszej wyobraźni. Podobnie jest z finałem opowieści, kiedy nie wszystkie sprawy zostały dokończone. To sprawia, że dalsze losy bohaterów mogą być dowolnie zinterpretowane.

   Styl autorki prezentuje się dość dobrze. Zastosowując prosty język, współczesne poczucie humoru oraz niewymagające od czytelnika opisy pani Price stworzyła coś ciekawego a zarazem łatwego do odbioru. Dzięki temu każdy z łatwością odnajdzie się w fabule, nie zgubi się podczas lektury i jeszcze zdoła uchwycić wszystkie detale. W tym miejscu można przyznać autorce wielki plus.

   Cóz, „Grobowa wiedźma” jest czymś nowym i zaskakująco dobrym na rynku czytelniczym. A już zwłaszcza wśród mnóstwa książek tego gatunku, który ostatnimi czasy jest bardzo popularny. Wśród tylu książek Urban fantasy ciężko „upolować” dobrą zdobycz, więc jeśli trafimy na taki kąsek, nie łatwo się oprzeć. Ciekawa historia, intrygujące wątki i zaskakująca akcja to tylko przedsmak tej książki. Dlatego sądzę, że warto sięgnąć po tak intrygującą książkę. Mile zaskakuje i utrwala się w pamięci na długi czas. A dodatkowo świetna oprawa graficzna okładki przykuwa wzrok, prawda?

Za możliwość przeczytania, dziękuję serdecznie wydawnictwu Copernicus Corporation:
* tekst z okładki
Autor: Kalayna Price
Tytuł: Grobowa wiedźma
Wydawnictwo: Copernicus Corporation
Rok wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 358

środa, 18 kwietnia 2012

"Polowanie na Perpetuę" - Ewa Stec


"Polowanie na Perpetuę" Ewa Stec

   Jaki jest ideał rodziny? Pracujący mąż, zaradna żona, gospodyni domowa oraz dzieci. Koniecznie grzeczne. No i teściowa, mamusia, kochana i opiekuńcza. Dobrym słowem doradzi, może czasem skrytykuje. Przyjaciele rodziny nienaganni, grzeczni i kulturalni. Czysty perfekcjonizm. Ale czy tak bywa naprawdę?

   Agata żyje w rodzinie, wydawać by się mogło, idealnej. Mąż dba o nich, dzieci z pozoru są grzeczne, a jej przyjaciółki zawsze są gotowe pomóc. Życie poukładane burzy jednak znaleziona w aucie męża prezerwatywa, która od razu kojarzy się ze zdradą. Agata próbuje ratować swoje małżeństwo, słuchając rad przyjaciółki Niny. Jednak wszystko komplikuje wizyta kolumbijskiej zakonnicy Perpetui, przez którą kobieta wplątuje się w naprawdę niebezpieczną grę…

   Zdecydowanym plusem książek Ewy Stec jest fakt, że mimo przewidywalnej i schematycznej fabuły autorka kieruje całą akcją w ten sposób, że czytelnik nie daje się oprzeć wrażeniu, że czyta naprawdę świetną lekturę. „Polowanie na Perpetuę” jest jej kolejną książką, jednak da się w niej odczuć te same emocje, jak podczas czytania innych tytułów jej autorstwa. Mimo wszystko wartka akcja oraz komediowe wątki, można by rzec: retuszują lekkie jej niedoskonałości.

   Tematyka dość znana i powszechna. Autorka przedstawia czytelnikowi model rodziny, który w wyniku pewnych zdarzeń zaczyna przeżywać kryzys. Główna bohaterka, Agata, przedstawia swój punkt widzenia sytuacji, relacjonuje każde zdarzenie, ubarwiając je swoim dość specyficznym poczuciem humoru i podejściem do życia. Niekiedy jednak wypowiedzi narratorki irytują, drażnią, a jej samej nadają wrażenie zbyt dziecinnej osoby, która swoimi podejrzeniami po prostu śmieszy.

   Czy książka ma w sobie coś szczególnego? Posiada swoje zalety, jednak nie jest ona wybitnym dziełem. Można śmiało zaliczyć tę pozycję do lekkich książek dla oderwania się w nudne wieczory, jednak na dłuższa metę jest po prostu zwyczajna. Zarys fabuły jest dość prosty i łatwy w odbiorze, styl pozwala na szybkie czytanie. Pani Stec jednak nie wykazała się kreatywnością, czytając jej poprzednie książki można wyraźnie dostrzec schemat, jakim się posługuje: kobieta, mężczyzna, problem, romans, wątek kryminalny, zbrodnia i koniecznie na samym końcu happy end.

   Mimo to jednak „Polowanie na Perpetuę” może się podobać. Nie koniecznie wszystkim, bo przecież schematyczność jest nudna, ale jeśli poszukujemy czegoś lekkiego na pochmurne dni, książki pani Stec są idealną pozycją. Nie dla wszystkich, ale ktoś zawsze na nich skorzysta. Ja niestety, po dobrym, a nawet świetnym początku musiałam diametralnie zmienić zdanie...

Autor: Ewa Stec
Tytuł: Polowanie na Perpetuę
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 302

wtorek, 17 kwietnia 2012

Blogowa zabawa dla moli książkowych:)

Dzisiaj miała być recenzja, ale że nie mam jakoś weny, tak więc napiszemy sobie posta rozrywkowego:D Mój blog został otagowany przez Kasię z Kącika z książką w pewnej zabawie, w której mole książkowe odpowiadają na kilka pytań odnośnie ich nawyków książkowych:) Tak więc przedstawiam Wam moje odpowiedzi.


O jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
 Nie mam określonej pory. Czytam i rano, w południe, popołudniu i wieczorem. A nawet zdarza się i nocami. Czytam wtedy, gdy nadarzy się okazja, każda wolna chwila stanowi dla mnie okazję do małej lektury.  

* Gdzie czytasz?
Najczęściej w domu, we własnym pokoju, a jeśli jest ciepło, to w ogrodzie na huśtawce. Często czytam w drodze do szkoły, kiedy jadę autobusem (zajmuje to przeszło godzinę, więc czasu że hoho) lub w dłuższej podróży autem.  Zdarza się też często, że czytam przy posiłku, przeważnie kończy się to tym, że mój obiad jadam zimny:P 
Krótko mówiąc czytam tam, gdzie jest na to możliwość.

* W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Uuu, bardzo ciekawe pytanie:D Cóż, najchętniej jest to forma półleżąca, kiedy mam za sobą poduchę, a nogi wyciągam na ławę bądź przekładam je raz po raz:P Na leżąco rzadko czytam, jest to nieco niewygodne, a wieczorami nużące. 

 * Jaki rodzaj książek czytasz najchętniej?
Najchętniej czytuję wszystko:P Nie, oczywiście mam swoich faworytów. Najbardziej lubiany przeze mnie gatunek jest oczywiście fantastyka. Pokochałam ją od małego i teraz równie bardzo ją lubię. Poza tym uwielbiam kryminały, literaturę obyczajową, kobiecą, młodzieżową a także, nieco mniej ale jednak, romanse.

* Jaką książkę ostatnio kupiłeś/aś albo dostaleś/aś?
Ostatnio czyli jakiś czas temu zrobiłam zakupy w księgarni kumiko.pl, gdzie wyszukałam promocyjne ceny i dzięki nim upolowałam książkę Ewy Stec "Polowanie na Perpetuę" (właśnie kończę, jest świetna!) oraz dwa pierwsze tomy Wilczycy Mojry. No i oczywiście "Cień wiatru" C.R. Zafóna, którego to postanowiłam podarować siostrze:)

* Co czytałeś/aś ostatnio?
Ostatnio przeczytałam książkę Dominiki Bel "Wiśniowy jogurt". Podchodziłam do niej z rezerwą, ale później tak mnie wciągnęła, że nawet nie wiedziałam, jakim cudem się skończyła. Więcej moich wrażeń można dostrzec w recenzji tej książki post wcześniej.

* Co czytasz obecnie?
Obecnie czytam mój nabytek, czyli "Polowanie na Perpetuę". A w zasadzie ją kończę. Również czytam "Zeszyty don Rigoberta" Mario Vargasa Llosy.

* Używasz zakładek czy zaginasz ośle rogi? Jeśli używasz zakładek, to jakie one są?
Przenigdy nie zaginałam rogów. Zawsze byłam zdania, że takie coś szpeci jedynie książki, które dla mnie są ogromnie cenne. Używam zakładek: jednym razem zakładek z wstążką, drugim razem maleńkich serduszek z origami:) 

* Ebook czy audiobook?
Audiobooków nigdy nie lubiłam. Ebooki czytywałam swego czasu, ale niestety nabawiłam się wady wzroku i teraz noszę okulary (co prawda nie cały czas, ale jednak), więc musiałam zrezygnować z tej formy.

* Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Uch, ciężko spamiętać. Wiem, że będąc jeszcze w podstawówce uwielbiałam baśnie, sama nawet wymyślałam nie kiedy krótkie historyjki. Lubiłam ten zaczarowany świat, który w magiczny sposób porywał mnie do siebie. W ten sposób, czytając od małego książki baśniowe, jak twierdzi moja polonistka, wyrobiłam sobie wyobraźnię na standardach unijnych (cokolwiek to znaczy:P). Poza tym najbardziej pamiętam chyba "Przygody Robinsona Crusoe", który do tej pory lubi mnie nawiedzać w myślach.

Którą z postaci literackich cenisz najbardziej?
Cenię sobie wiele postaci literackich. Spotkałam je na przestrzeni lat tak wielu, że trudno mi jednoznacznie określić jedną jedyną. W jakiś sposób wielu bohaterów potrafiło mnie do siebie przekonać, darzę ich sympatią oraz cenię po dziś dzień.

No cóż, teraz pozostaje mi jedynie zaprosić kolejne osoby do zabawy. A są to:
 - Miłośniczka książek (http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/)

niedziela, 15 kwietnia 2012

"Wiśniowy jogurt" - Dominika Bel

"Wiśniowy jogurt" Dominika Bel


   Kiedy ktoś z naszego najbliższego otoczenia umiera, trudno jest uwierzyć w to, co się stało. A już gorzej, kiedy musimy żyć ze świadomością, że do tej śmierci ktoś się przyczynił. Wydaje się to niepojęte, że można z zimną krwią kogoś zabić. Dlatego właśnie powstają różne insynuacje, teorie i rzeczone motywy, jakimi kierował się zabójca. I co, jeśli w kręgu podejrzanych znajdą się najbliżsi zmarłego? Czy chcieli coś zyskać czy może… pozbyć się niewygodnej osoby?

   Sylwester Płonin, znany profesor, ginie w wybuchu swojego auta. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną był zamach na jego życie, ktoś chciał się go pozbyć. Rodzinę i przyjaciół wstrząsa owa wiadomość, próbują dowiedzieć się, kto i dlaczego chciał to zrobić. W międzyczasie córka profesora otrzymuje wiadomości z pogróżkami, a pozostałych członków rodziny Sylwestra Płonina dotykają dziwne zdarzenia. Całe zamieszanie wydaje się mieć związek z książką, którą profesor zamierzał napisać i opublikować.

   Janek Reising, znany rzeźbiarz jak i nowy znajomy profesora, próbuje rozwikłać zagadkę jego śmierci. Ze swoim talentem do tropienia, szukając motywów i poznając osoby z najbliższego otoczenia Sylwestra Płonina, udaje mu się wskazać winowajcę. Z pomocą nieoczekiwanie przychodzi mu Luiza, dawna znajoma profesora i nowy obiekt westchnień Janka, a także… puste opakowanie po wiśniowym jogurcie. Kim okaże się zabójca?

   Coraz częściej i chętniej czytam polskie kryminały. Dlaczego? Ponieważ mamy w naszym kraju bardzo dużo utalentowanych pisarzy. Do tego grona śmiało mogę zaliczyć Dominikę Bel i jej książkę „Wiśniowy jogurt”. Jest to dość kobiecy kryminał, gdzie pomiędzy zbrodnią i jej motywami rodzą się nowe i silne uczucia wśród bohaterów. Ale z przyjemnością może przeczytać ją każdy. Książka bowiem obfituje w intrygi, zagadki i tajemnice. Autorka przedstawia potencjalnych winowajców, ukazując ich rzekome motywy po to tylko, aby na końcu zmienić całkowicie obrót wydarzeń i zaskoczyć czytelnika prawdziwymi faktami.
Z początku trudno jest się wdrożyć w fabułę. Spowodowane jest to sporą ilością bohaterów, przez których można się nieco pogubić. Z czasem jednak, kiedy już rozeznamy się w charakterach postaci, można śmiało i spokojnie śledzić całą akcję, która z każdą kartką nabiera tempa. Mile zaskakuje, czasem zawodzi, ale głównie niesamowicie wciąga.

   Przyznam szczerze, że bardziej w książce podobał mi się wątek zbrodni i śledztwo. Wątki miłosne między bohaterami owszem były, jednak pewne wynikające z czasu związki wydały mi się banalne i jakby w prawdziwym świecie mało realne. W niektórych przypadkach autorka zbytnio wyidealizowała związki, za szybko trochę bohaterowie się ze sobą zeszli. Zabrakło mi opisów tego, jak rodziło się to uczucie, za mało było informacji na ten temat. Ale to taka mała uwaga, ponieważ skupiłam się bardziej na tym wątku kryminalnym.

   Pani Dominika świetnie poradziła sobie z budowaniem napięcia w fabule. Dobrze sterowała podejrzeniami, podsuwając fałszywe tropy dała możliwość czytelnikowi samemu pobawić się w detektywa. Napisany łatwym i prostym językiem fabuła szybko się czyta, wszystko jest jasno i dobitnie przedstawione. Ani razu nie zgubiłam wątku, czytając treść, co pozwoliło mi na szybkie, dalsze czytanie i poznawanie kolejnych zdarzeń. Samo rozwiązanie wprawia w osłupienie i zawód, że (przynajmniej moje) tropy okazały się fałszywe. Naprawdę duży plus.

   Z wielką chęcią polecam wszystkim „Wiśniowy jogurt”. Myślę, że fanki literatury kobiecej jak i kryminałów śmiało odnajdą się w tej książce. Pełna intryg, kłamstw i uczuć fabuła naprawdę miło zaskakuje. Mnie nieoczekiwanie zauroczyła i wiem, że w przyszłości chętnie do niej wrócę.

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu Replika oraz wortalowi webook.pl, gdzie również ukazała się ta recenzja:

Autor: Dominika Bel
Tytuł: Wiśniowy jogurt
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: kwiecień 2012
Liczba stron: 260

***
Zapraszam na facebooka, gdzie można polubić stronę "Między wersami książek":) Na samym końcu paska po prawej stronie znajdziecie odnośnik do niej. Dziękuję:)

czwartek, 12 kwietnia 2012

"Adam i Ewy" - Monika Orłowska

Adam i Ewy - Monika Orłowska

   Coraz częściej słyszymy o małżeństwach, które, zapoczątkowane płomiennym romansem, kończą się rozwodem. W czym tkwi problem? Jest wiele czynników, które mogą na to wpłynąć. Zdrada, oszustwa, różnice między małżonkami. Ale są również takie, które wstrząsają porządnie całym poukładanym życiem jednej połówki. Dobrym przykładem na to jest Ewa, bohaterka książki Moniki Orłowskiej „Adam i Ewy”. Jak sobie poradziła?

   Ewa Bajer jest z pozoru szczęśliwą matką i żoną Adama. Ale tylko z pozoru. Tak naprawdę jej mąż wiecznie spędza czas za granicą, pracując, ona sama wychowuje ich małą córeczkę i córkę Adama z pierwszego małżeństwa. Dodatkowo otacza opieką swoją teściową, która po dwóch udarach jest sparaliżowana. Musiała zrezygnować ze swoich planów i marzeń zawodowych. Wszystko po to, aby uszczęśliwić rodzinę…

   Każdy dzień wygląda tak samo, otoczony codzienną rutyną. Jednak pewnego razu Ewa dostrzega dziwne zachowanie męża oraz fakt, że z ich konta znikają dość pokaźne sumy pieniędzy. Dodatkowo na jaw wychodzi prawda na temat śmierci pierwszej żony Adama. Kobieta jest skołowana zaistniałą sytuacją, a kiedy myśli, że wszystko wraca do normy, okazuje się, że jej mąż wcale nie jest taki, jakim się wydaje…

   Do przeczytania książki zachęcił mnie jej opis. Od dłuższego czasu chciałam przeczytać coś prawdziwego, coś z życia wziętego. „Adam i Ewy” świetnie nadała się na tą okazję i co najlepsze, zaspokoiła mój czytelniczy apetyt. Główną zaletą tej książki jest fakt, że jest zwyczajna, opowiada o kobiecie, na której miejscu równie dobrze mogłaby być każda z nas, a jednak ma w sobie coś ciekawego, co przyciąga odbiorcę. Być może to właśnie podobieństwo Ewy do każdej z nas sprawia, że doskonale się ją rozumie, można z śmiałością zagłębić się w codziennych czynnościach i opowieściach głównej bohaterki, która przez całą fabułę „oprowadza” nas po swoim życiu.

   Historia zwyczajna, z niezwykłym zakończeniem. Autorka nie opisała na końcu, co się dokładnie wydarzyło. Poprzez wcześniejsze insynuacje i podejrzenia sugeruje czytelnikowi rozwiązanie zagadki. Czytając książkę można zatem przeżyć trudne chwile razem z bohaterką, jednocześnie rozmyślając, co tak naprawdę stało się z Adamem, co takiego zrobił, że jego żona postanowiła się upić po tym, jak dowiedziała się prawdy. Bardzo ciekawe połączenie.

   Tytułowe Ewy są kobietami w życiu Adama. Pierwsza Ewa to jego żona, która zmarła śmiercią samobójczą, wspólnie mieli córkę, której również nadali imię Ewa. To druga osoba. Trzecią Ewą jest główna bohaterka, druga żona Adama, nasza narratorka. Na początku zastanawiałam się, co może oznaczać taki tytuł. Później okazało się, że ta historia kręci się wokół tych osób właśnie. Prawie wszystkie wątki sprowadzają się do Adama i jego kobiet.

   Styl autorki jest bardzo ciekawy, a przede wszystkim łatwy w odbiorze. Szybko się go czyta, na co dowodem jest fakt, że przeczytałam tę książkę w zaledwie jeden dzień. Pani Monika dość dokładnie opisuje każde myśli narratorki, każdą zaistniała sytuację, jednak nie są one w obfite w masę bezsensownych zdań. Wszystko zostało śmiało i prosto przedstawione, gdzieś pomiędzy wierszami można dostrzec również humorystyczne wstawki, co tylko ubarwia całą historię. Dzięki temu bardzo polubiłam autorkę.

   Myślę, że śmiało mogę polecić tę książkę. „Adam i Ewy” wydaje się na pozór zwyczajną książką, o zwyczajnych ludziach ze zwykłymi problemami. Nie dajmy się zwieźć pozorom. Historia mimo tego rysuje się nader ciekawie, wciąga czytelnika bez reszty. A już zwłaszcza panie, które są w stanie zrozumieć bohaterkę. Książka nadaje się świetnie na wolne wieczory, umila nasz czas w każdej jego sekundzie. Aż do samego końca…

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Replika oraz wortalowi Webook.pl, gdzie również ukazała się ta recenzja:

Autor: Monika Orłowska
Tytuł: Adam i Ewy
Wydawnictwo: Replika
Rok wydania: 10 kwietnia 2012
Liczba stron: 235

wtorek, 10 kwietnia 2012

Przedpremierowo: "Delirium" - Lauren Oliver

"Delirium" Lauren Oliver


"Kocham cię. Pamiętaj. Tego nam nie odbiorą"

   Każdy z nas wie, czym jest miłość. To silne uczucie, którym obdarzamy drugą osobę, którym my zostajemy obdarzani. Są różne pojęcia miłości, a jednak każdy bez nich wie, czym ona dokładnie jest. Na pewno większość z nas marzy o tym, aby się zakochać, aby nasza miłość była czymś niezwykłym, magicznym. I właśnie ona sama w sobie taka jest. A co jeśli w naszym świecie miłość byłaby… chorobą? Chorobą, którą się zwalcza, aby nie dopuścić do jej rozprzestrzeniania? Co wtedy byśmy zrobili?

   Amor deliria nervosa (czyt. Miłość) jest chorobą, której mieszkańcy Portland chcą zapobiec. Poprzez zabieg, który pozbawia ludzi uczuć, leczą społeczeństwo przed zakochiwaniem się, co zdaniem władz i wielkiej „Księgi szczęścia, zdrowia i zadowolenia” jest pomocą w ich życiu. Wszelkie kontakty z płcią przeciwną są zakazane, przyłapanie na okazywaniu miłości grozi nawet śmiercią. Dopiero po zabiegu ludzie stają się „bezpieczni”, zostają sparowani z inną osobą dzięki ankiecie i żyją w sztywnym małżeństwie bez miłości…
   Zbliżają się urodziny Leny i tym samym czeka ją w najbliższym czasie zabieg, po którym ma być bezpieczna przed delirium. Jednak dziewczyna podczas wakacji poznaje Aleksa, chłopaka Odmieńca, jak mówią na ludzi mieszkających w Głuszy – miejscu, gdzie delirium panuje cały czas. Alex pokazuje dziewczynie czym naprawdę jest miłość, udowadnia, że wszystkie opowieści i przestrogi władz są jedynie kłamstwami. Lena z każdym dniem zakochuje się coraz bardziej, jednak pewnego wieczoru zostaje złapana przez Porządkowych i jej zabieg zostaje przyspieszony. Dziewczyna próbuje uciec od takiego życia, nie chce żyć bez miłości. Podejmuje walkę o swoje szczęście, co kończy się sukcesem. Ale tylko w połowie…

   Książkę można podzielić na dwie równe części. Pierwszą – mega irytującą. Jest to początek lektury, kiedy zapoznajemy się z delirium, stosunkiem władz względem niej oraz z działaniami, jakie podejmuje się aby z nią walczyć. Samo myślenie, że miłość może być chorobą wydaje się dziwne i naprawdę śmieszne. A już działania w kierunku jej zapobiegania… szkoda słów. Za każdym razem, kiedy czytałam o ewaluacji, o tym, co będzie po zabiegu i jak wygląda sam zabieg wzdrygałam się. Wydaje się naprawdę niemożliwe, że można bać się miłości, a już żyć bez niej? Trudne do wyobrażenia. W drugiej części jest już znacznie lepiej. Jest wątek miłosny między Leną a Aleksem, który powoli się rozwija. W tej części zatracamy się w książce, zakazany romans pochłania czytelnika. W tym miejscu fabuła nabiera rozpędu, a jej punkt kulminacyjny mamy na końcu książki, punkt, który zarazem cieszy i smuci, a także zaskakuje.

   „Delirium” jest czymś nowym, czymś co zaskakuje czytelnika. Autorka poradziła sobie bardzo dobrze, świetnie opisała każdy wątek, każdy detal, dlatego tak dobrze odbierany jest cały tekst. Opisów jest sporo, co osobiście uwielbiam, jednak nie są ani zbyt długie ani przykrótkie, wnoszą w każdy rozdział sporo nowych informacji. Wszystko jest jasno, przejrzyście przedstawione i łatwo zrozumieć przekazywany tekst.

   Główna bohaterka, Lena, jest osobą, która jest jedną z tych, które uparcie wierzą w słuszność władz. Na jej przykładzie widzimy wyraźnie, jak kłamstwa wpływają na człowieka, co mogą zrobić z jej tokiem myślenia. Na szczęście pojawia się Alex, który uświadamia ją (i nas), że tak naprawdę warto jest kochać, a to, co mówi ich wielka księga, nie jest prawdą. Przedstawione w ten sposób osoby pokazują, że władza robi wodę z mózgu swoim podwładnym, że tak naprawdę są manipulowani. Sami zauważmy, że podobne sytuacje już istnieją. Nie potrzebne jest wymyślanie dziwnych chorób…

   Przyznam się, że znam inne książki autorki, ale nie miałam okazji się w nich zaczytać. „Delirium” jest moim pierwszym spotkaniem z panią Oliver i myślę, że nie ostatnim. Polubiłam jej styl, jest taki inny, ciekawy. Łatwo się go czyta i szybko przyswaja. Nie zauważyłam w nim żadnych zgrzytów, wszystko zostało napisane w prostym języku. Jest dobry zarówno dla młodzieży jak i starszych czytelników. Krótko mówiąc: dla każdego, coś dobrego.

   Myślę, że „Delirium” jest warte przeczytania. Przede wszystkim opowiada piękną historię o sile miłości, o tym, że nic nie jest w stanie jej przeszkodzić. Dodatkowo obraz zakłamanego społeczeństwa coś uświadamia, pokazuje, że ludzie są podatni na manipulacje władz. A tak być nie powinno. Takie lektury nie dość, że umilają nam wspaniale czas to dają do myślenia. Dlatego zachęcam do zapoznania się z nową powieścią Lauren Oliver. Niech delirium zarazi także i Was. Ja uważam, że warto. 

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu Otwarte:

Autor: Lauren Oliver
Tytuł: Delirium (Tom 1)
Wydawnictwo: Otwarte/Moon drive
Rok wydania: 18 kwietnia 2012
Liczba stron: 357

niedziela, 8 kwietnia 2012

"Żelazny cierń" - Caitlin Kittredge

"Żelazny cierń" Caitlin Kittredge

   Życie w ciągłym strachu i stresie nie wypływa dobrze na samopoczucie. Co gorsza, otaczające kłamstwo i brak bliskich osób może tylko sprawić, że staniemy się zagubieni. Uderzająca w końcu prawda może okazać się brutalna niż moglibyśmy sądzić, a działanie na oślep może stać się opłakane w skutkach…

   Aoife jest nastolatką, mieszkającą w Lovecraft – mieście, gdzie rządzą maszyny parowe, stalowe mosty i czyhający w każdym kącie Nadzorcy. Dziewczyna oczekuje swoich urodzin, w dniu których ma przebudzić się w niej nekrowirus, powodujący szaleństwo. Choroba w jej rodzinie jest dziedziczna, więc wydaje się, że jej los został już przypieczętowany. Mimo to, póki nadal jest zdrowa, uczy się w szkole maszyn fachu inżyniera.

   Jednak jeden list od jej brata, który prosi w nim o pomoc, burzy dotychczasowe życie Aoife. Wraz z przyjacielem Cal’em wyrusza w zakazaną podróż do rodzinnego domu jej ojca. Towarzyszy im Dean, ich przewodnik, który uznawany jest za heretyka, czyli krótko mówiąc, jest łatwym kąskiem dla Nadzorców. W wyniku działań nastolatki i jej towarzyszy, dochodzi do negatywnych w skutkach wydarzeń, a sama Aoife odkrywa prawdę o swoim dziedzictwie. Odtąd nic już nie będzie takie samo…

   Od kiedy usłyszałam o tej książce i ujrzałam jeszcze jej okładkę, po prostu musiałam ją przeczytać. Szczęśliwym trafem otrzymałam ją w paczce zeszłego tygodnia i nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu nadejdzie na nią kolej. Udało się, przeczytałam i co najlepsze – nie zawiodłam się. „Żelazny cierń” jest czymś nowym i pochłaniającym fana fantastyki. Z początku, kiedy czytałam, czułam się dziwnie, musiałam przystosować się do nowego „otoczenia” fabularnego, ale z czasem, gdy już poznałam nieco świat przedstawiony i jego reguły, po prostu wsiąkłam. Autorka postarała się o coś świeżego w kręgu literatury fantastycznej, oprócz stworów nie z tego świata mamy zupełnie nowe oblicze życia, pełne odmienności i szarości, tzw. antyutopia. W tym właśnie otoczeniu działa się wartka akcja, która z każdym rozdziałem zaskakiwała mnie coraz bardziej.

   Zdecydowanym plusem właśnie tej książki jest inność oraz ciągłe niespodzianki w fabule. Nie ma w niej miejsca na idealizację, wszystkie czyny niosą za sobą konsekwencje. Brak w niej miejsca na błahe wątki, wciąż śledzimy poczynania bohaterów, którzy radzą sobie w panujących warunkach mając zaledwie swoją pomysłowość. Książka nie nudzi, oczarowuje czytelnika przemyślaną akcją i każdym następującym po sobie wątkiem.

   Główna bohaterka zmaga się z demonem jej przyszłości, jaka ją czeka, ale również odkrywa nowe, przykre aspekty jej dziedzictwa. Tak jak i pozostałe postacie została przedstawiona dokładnie, z czasem odkrywamy jej wady i zalety, słabości i mocne strony. Czasem Aoife wydaje się drażniąca, ale ostatecznie polubiłam jej postać. Każdy może ją polubić, od początku, a może i nawet dopiero na końcu. To zasługa ciągle zmiennej i zaskakującej akcji, która przedstawia nam bohaterów w zupełnie różnorakim świetle.

   Moją pierwsza styczność z autorką mogę zaliczyć do jak najbardziej pozytywnych wrażeń. Polubiłam jej lekki i specyficzny styl pisania od pierwszego rozdziału. Pani Caitlin dokładnie acz nie za dużo opisuje każdy wątek, każdy moment i dzięki temu wiemy wszystko co niezbędne i jednocześnie nie nudzimy się. Podziwiam w autorach książek ten fakt, często bywa tak, że opisów albo nie ma albo jest ich stanowczo za dużo. W „Żelaznym cierniu” wszystko wydaje się detalicznie wywarzone, fabuła została jasno nakreślona, a ciekawość towarzyszy nam do samego końca.

   W podsumowaniu chciałabym jeszcze pogratulować wydawnictwu oprawy graficznej. Nie chodzi tutaj tylko o okładkę, cała książka została ciekawie przedstawiona, dzięki czemu dobre wrażenie zostaje od początku do końca. Okładka jest po prostu nieziemska, pierwsza przykuła moją uwagę. Brawo. A jeśli komuś spodobała się ona równie bardzo jak mnie, z pewnością spodoba mu się również fabuła. Bo oto po raz kolejny, choć nieliczny sposób, mogę powiedzieć, że treść jak i okładka są równie dobre. Szczerze polecam.

"Żelazny cierń" jest pierwszym tomem trylogii "Żelazny kodeks"

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar:

Autor: Caitlin Kittredge
Tytuł: Żelazny cierń
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 4 kwietnia 2012
Liczba stron: 452