poniedziałek, 26 stycznia 2015

"Łupieżcy niebios" - Brandon Mull

Niezwykła przygoda!

   Brandon Mull to pisarz, który pod każdym względem zachwyca niejednego czytelnika. Potrafi świetnie operować słowem, a jednocześnie wymyślać coraz to nowsze i ciekawsze historie, które wciągają kolejno każdego, kto postanowi przeczytać jego książki. Tym razem mamy okazję poznać jego najnowszą powieść, która otwiera nowy cykl świetnie zapowiadającej się serii – „Łupieżcy Niebios”. To z pozoru prosta przygodowa historia dla młodzieży, która być może niczym szczególnym się nie wyróżnia. Ale wystarczy po nią sięgnąć, zacząć czytać i z miejsca ją pokochamy. Po raz kolejny autor stworzył coś, co od początku do końca jest energiczne i wciągające, gdzie główny bohater z miejsca staje się naszym przyjacielem, a na koniec historii zdajemy sobie sprawę, że chcemy dużo, dużo więcej.

   Cole wraz z przyjaciółmi niefortunnie trafia w tajemnicze miejsce zwane Obrzeżami – miejsce, gdzie nic nie wydaje się realne. Kiedy powrót do domu okazuje się trudnym zadaniem, musi zrobić wszystko, aby przetrwać. Nie będzie to jednak łatwe w miejscu, gdzie wszystko rządzi się swoimi magicznymi prawami. Cole jednak nie daje za wygraną – kiedy trafia do Łupieżców Niebios, nadarza się okazja, by sprawdzić własne siły i obmyślić plan ucieczki…

   To nie pierwsze moje spotkanie z tym autorem i nie powiem, miałam spore wymagania wobec tego tytułu. Po raz kolejny jednak udowodnił, że ma niesamowitą wyobraźnię i fantastycznie kreuje wciągającą opowieść. „Łupieżcy niebios” to kolejna książka Mulla, która od początku wydaje się niepozorna, po to, by z każdą stroną niesamowicie wciągnąć czytelnika. Akcja rozpędza się, z każdym nowym rozdziałem odkrywamy coraz to nowsze fakty, które nie raz mocno zaskakują, a pod koniec wprost pragniemy poznać ciąg dalszy. Autor zadbał o to, abyśmy my – odbiorcy – nie nudzili się podczas lektury, dlatego co rusz możemy napotkać w fabule coraz to nowsze przeszkody, bohaterowie zmagają się z coraz trudniejszymi zadaniami, a w międzyczasie mamy okazję „zwiedzić” świat, do którego trafiła główna postać. Wszystko to wygląda naprawdę niesamowicie – barwnie, dynamicznie i szczegółowo. Łatwo zatracić się w takiej lekturze.

   Brandon Mull to pisarz, któremu nie straszne wymyślenie nowych miejsc i postaci oraz ich skomplikowanych nazwy i wyglądów. „Łupieżcy niebios” to opowieść, w której również mamy okazję poznać nowe ‘stwory’, niesamowite miejsca, nietypowe urządzenia i zupełnie odmienne priorytety (dryfdyski, chmuromur, niebolot, Formiści). Dzięki temu historia wygląda bardzo bogato, przygody głównego bohatera i jego przyjaciół śledzimy z nieskrywaną ciekawością (co dalej?) i oczywiście ogromną przyjemnością. Tytuł zyskał na tym dużo charakteru, powieść wygląda oryginalnie, a czytelnicy odczuwają nieskrywaną satysfakcję. To naprawdę świetny początek serii.

   Mówiąc zatem krótko: „Łupieżcy niebios” to fantastyczna powieść przygodowa dla każdego miłośnika wciągającej i charakterystycznej książki. Ma w sobie wszystko, czego możemy od niej oczekiwać: dobre tempo akcji, zaskakujące momenty, ciekawe tło i interesujących bohaterów. Brandon Mull zadbał, aby czytelnik miał sporo frajdy przy lekturze – co rusz możemy spotkać coraz to nowsze i bardziej intrygujące miejsca, postaci i wydarzenia. A wszystko to oprawione w energiczną fabułę, od której nie sposób się oderwać. Jak najmocniej polecam. Wszystkim i każdemu z osobna!
Autor: Brandon Mull
Tytuł: Pięć królestw. Łupieżcy niebios
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 440

niedziela, 25 stycznia 2015

Nowy Rok, nowy wygląd :)

Kochani,
oprócz nowych cykli, postanowień i wyzwań, z Nowym Rokiem chciałam co nieco zmienić w wyglądzie bloga. Poprzedni szablon był ok, ale jak to ja, ciągle bym coś zmieniała:)
Dziś przyszedł dzień, aby dokonać paru zmian i, jak widać, praktycznie wszystko gotowe:) Pracuję jeszcze nad małymi uproszczeniami, dodatkami, ale już teraz mogę oficjalnie przedstawić Wam nowy wygląd bloga.
Tadaaam!
I jak go oceniacie? Koniecznie dajcie znać, czy szablon Wam odpowiada, czy wszystko wyświetla się jak należy, no i czy jesteście za tym, żeby pozostał :) Chyba, że macie jakieś osobiste propozycje odnośnie jego wyglądu - chętnie ich wysłucham:)
Ja osobiście jestem zadowolona, akurat wszystko wyszło tak, jak planowałam, więc męczenie się pół dnia z HTML opłacało się:)
Już jutro zapraszam na nowiutką recenzję, a tymczasem życzę cieplutkiej niedzieli!
Jadźka

środa, 21 stycznia 2015

"The best of BBC" - wprowadzenie.


Witajcie,
niedawno pisałam o nowych cyklach, które chciałabym prowadzić na blogu i dziś pragnę rozpocząć jeden z nich. Mianowicie chodzi o serialowy cykl "The best of BBC", który będzie skupiał naszą uwagę na najciekawszych, tych małych i tych dużych, produkcjach brytyjskiej telewizji.
Dziś krótkie wprowadzenie. Jakiś czas temu recenzowałam filmy i seriale, linki do opinii na ich temat znajdziecie w zakładce "Kącik filmowy", ale żeby było prościej, udostępnię tutaj po kolei każdy z nich.
Na początek, jako że to pierwszy wpis, krótkie informacje na temat...
http://recenzje-jadzka.blogspot.com/2012/05/tess-d-urbervilles-film-na-motywach.html

http://recenzje-jadzka.blogspot.com/2012/07/sherlock-rez-euros-lyn-paul-mcguigan.html
http://recenzje-jadzka.blogspot.com/2013/06/z-pamietnika-pooznej-rez-philippa.htmlhttp://recenzje-jadzka.blogspot.com/2013/01/koniec-defilady-rez-susanna-white.html

Te seriale już widziałam (lub na bieżąco śledzę) i recenzowałam na swoim blogu (kliknijcie w obrazek, przeniesie Was do recenzji) i każdy z nich mogę z czystym sercem polecić.Wyróżniają się dobraniem dobrej obsady, zbudowaniem świetnej scenerii, oddaniem szczegółu i stworzeniem fantastycznego klimatu. Do dziś chętnie wracam do każdego z nich i przyznam się, że chociaż znam niektóre odcinki na pamięć, mam ochotę obejrzeć je raz jeszcze:)
Czy polecam coś w szczególności? Koniecznie obejrzyjcie "Sherlocka" i "Luthera"! "Sherlock" to fantastyczny obraz znanej postaci Sherlocka Holmesa, przeniesiony do współczesnego Londynu. Duża akcja, moc zaskoczeń i mnóstwo dobrego humoru. A "Luther"? Dreszczowiec, którego mi brakuje. Po 3 sezonach wciągającej akcji przerwano produkcję i pozostaje nam jedynie obejść się smakiem. Ale nie ma tego złego - po kilku odcinkach pełnych emocji, intryg, zagadek i spraw kryminalnych, możemy czuć zadowolenie. W końcu nie ma tak wiele dobrych seriali kryminalnych...

Na dziś to tyle:) Zaznaczyłam, że wpisy będą krótkie, a z racji, że te propozycje zostały zrecenzowane, dodałam zaledwie kilka dodatkowych słów. Już za tydzień nowy tytuł, który, zdradzę, jest kolejnym kryminałem, do którego chętnie wracam:) Zatem wpadnijcie niedługo! Mam dla Was sporo ciekawych propozycji.
Do napisania!
Jadźka

poniedziałek, 19 stycznia 2015

"Śmierć przybywa do Pemberley" - P.D. James

Mroczny powrót do Pemberley...

   Historię „Dumy i uprzedzenia” zna prawie każdy. Na cały świecie zebrała spore grono fanów, a po dziś dzień wiele czytelniczek chętnie wraca do przygód Elizabeth i pana Darcy’ego. Jeśli zatem lubicie tę powieść Jane Austin, a w dodatku jesteście miłośnikami kryminałów – mam dla Was dobrą wiadomość. P.D. James stworzyła mroczny ciąg dalszy tej historii. „Śmierć przybywa do Pemberley” to dalsze losy państwa Darcy i ich krewnych, przedstawione w charakterze nieco mniej barwnej niż miało to miejsce w „Dumie i uprzedzeniu”. Wiele rozczarowań, niedopowiedzeń, mroczne widmo… to tylko przedsmak tego, co w niej przeczytamy. Wbrew pozorom nie trzeba się martwić – chociaż autorka nie ta sama, klimat zupełnie inny – to wrażenie pozostaje to samo. I chociaż brakuje jej trochę do oryginału, na pewno wielu przypadnie do gustu…

   Akcja dzieje się sześć lat po ślubie Elizabeth i Darcy’ego. W ich małżeństwie nie ma tyle szczęścia, ile może się wydawać. Niedopowiedzenia i intrygi to tylko przedsmak ich codzienności. Na domiar wszystkiego w ich rodzinnym życiu dochodzi do tragedii – jeden z jej członków zostaje znaleziony martwy w pobliskim lesie. Jak zginął? Czy prawdopodobne jest… morderstwo? Wszystko jest możliwe. Jednak w świecie tak złożonym z wielu kłamstw, udowodnienie winy będzie bardzo trudne…

   Jako fanka Jane Austin musiałam przeczytać ten tytuł. Z drugiej strony miałam jednak pewne obawy, czy historia mi się spodoba, czy kontynuowanie jej przez inną osobę wyjdzie jej na dobre… Przeczytałam ją i muszę powiedzieć, że spodobała mi się. Nie jest to oczywiście fantastyczna kontynuacja, brakowało mi przez całą lekturę pewnej lekkości, jednak ostatecznie przypadła mi do gustu. Przede wszystkim jestem pod wrażeniem stylu pani James. Potrafiła uchwycić tego XIX-wiecznego ducha tamtych czasów. Świetnie oddała każdy detal – nie tylko miejsc akcji, ale również poszczególnej postaci. Widać również, że dobrze naśladowała zaczęte przez Jane Austin wątki, ale dodatkowo nie ulepszała ich po swojemu ani na siłę nie próbowała kopiować jej własnego stylu. Jane Austin jest jedyna w swoim rodzaju, dlatego dziękuję autorce, że potraktowała swoją książkę w taki a nie inny sposób.

   Szykując się do lektury tej książki, należy przygotować się na naprawdę długie opisy. Dialogi w rozdziałach są nikłe, autorka bardziej skupiła się na opowiadaniu historii poprzez narratora, który świetnie poradził sobie z relacjonowaniem zdarzeń, ale również z oddaniem emocji. Nie należy się jednak bać tak długich opisów – nie zanudzą Was. Wręcz przeciwnie. Wszystko zostało oddane naprawdę w dobrym szczególe (od akcji po relacje między bohaterami), dlatego czytanie idzie płynnie i z zaangażowaniem. Zaintrygowanie nasz rośnie z przeczytaniem każdej kolejnej strony, więc skończenie lektury nie powinno zająć wiele.

   Teraz wątek kryminalny, któremu najbardziej chciałam się przyjrzeć. Trochę czułam niepewność przed lekturą – połączenie historii od Jane Austin i kryminału? Intrygujące, ale niepewne. Na szczęście obawy poszły w kąt, bowiem autorka dobrze sobie poradziła. Umiejętnie połączyła charakterystyczne dla XIX wieku obyczaje z wątkiem zbrodni, który emanował tajemniczością. Do końca utrzymany w dobrym klimacie, dobrze rozwiązany, zero nieścisłości. Myślę, że będzie to tytuł, który dobrze poradzi sobie wśród innych kryminałów.

   Mimo wszystko jednak wciąż odczuwam wrażenie, że czegoś mi w niej brakowało. Nie mam pojęcia, co to może być, bowiem wątek kryminalny jest (i to dobry), dobrze nakreślona historia – jest. I przede wszystkim autorka nie starała się zastąpić niezastąpioną Jane Austen. Po przeczytaniu tego tytułu wciąż towarzyszy mi to uczucie, niemniej jednak z miejsca chciałabym ją polecić. Nie tylko fanom podobnych historii czy też miłośnikom kryminału. Przede wszystkim fanom twórczości Jane Austin – macie dobrą okazję, by znów poczuć ten charakterystyczny klimat i znów „pobyć” z bohaterami „Dumy i uprzedzenie”. A to nie byle co. Zachęcam – dobra lektura gwarantowana.
Autor: P.D James
Tytuł: Śmierć przybywa do Pemberley
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 317

piątek, 16 stycznia 2015

Plany na 2015 rok, czyli o czym będziecie mogli poczytać na blogu...

Trochę ten wpis z opóźnieniem się pojawił, ale postanowiłam mimo wszystko przedstawić Wam, czytelnikom, o czym w tym roku postanowiłam pisać. Spokojnie, nie zamierzam zmieniać branży:) Chciałabym jednak dodać parę cykli wpisów, które przełamią teksty recenzyjne.
O czym zatem będzie można poczytać? Oto krótka lista postanowień na ten rok:
1. Recenzje - to się nie zmienia i będę starała się na bieżąco recenzować dla Was, czy to nowości, czy też nie, kolejne tytuły z książkowego rynku. Do tego pojawią się również ponownie recenzje gier planszowych i kto wie - być może wrócimy do filmów:)
Źródło:Link
2. Polecane tytuły - nie zawsze jest czas, by przeczytać interesujący nas tytuł, a co więcej - zrecenzować go. Dlatego postanowiłam co jakiś czas przedstawić Wam daną książkę, która "wpadła mi w oko". Będzie to krótki wpis z opisem, okładką, danymi autora i oczywiście to, dlaczego mnie zainteresowała. Być może i Wy poczujecie chęć na lekturę... :)
3. The best of BBC - ten mały wątek dotyczyć będzie seriali produkcji brytyjskiej, czyli inaczej seriali BBC. Nie chciałabym, aby książki zeszły na drugi plan, dlatego ten cykl będzie również pojawiał się rzadko, ale chciałabym Wam polecić naprawdę ciekawe produkcje (od kostiumowych do kryminałów i thrillerów - naprawdę niezłych). Powiedzmy, że 2 razy w miesiącu napiszę parę słów na temat wybranego tytułu. Też skrótowa wersja posta, ale być może zamieni się z czasem w recenzje...
4. Nowości/zapowiedzi - ostatnio rzadko zamieszczałam tego typu posty, dlatego postaram się dorzucić w tym roku coś częściej. Oby czas pozwolił :)
5. A poza tym: informacje o promocjach, czasem jakiś artykuł a nawet konkursy:)

Planów jest sporo, ale w praktyce zawsze wychodzi inaczej. Mimo wszystko będę się starała realizować własne postanowienia, abyście zawsze mieli co poczytać:) Nie tylko o książkach (choć w głównej mierze, niezmiennie i do końca), ale również o ciekawych produkcjach filmowych i serialowych. Mam nadzieję, że moje plany Wam się spodobają i przez ten rok również będziecie uczestniczyć w życiu tego bloga. Za poprzedni bardzo Wam dziękuję i do usłyszenia przy następnym poście!
Jadźka

poniedziałek, 12 stycznia 2015

"Moja mroczna strona" - Gabrielle Zevin

Co w rodzinie, to nie zginie...

   Literatura młodzieżowa od dłuższego czasu niczym szczególnym się nie wyróżnia. Nie rozumiem zatem ciągłych rozczarowań i zaskoczeń, jakie przejawiają czytelnicy tego gatunku. O schematach, płytkich emocjach i przewidywalnym zakończeniu mówiło się już wiele, ale wciąż widuję nagłe rozczarowania w miejscu, gdzie widać na pierwszy rzut oka, jaki będzie finał. Owszem, pojawiają się przebłyski – tzw. perełki. Można też czasem sięgnąć po tego rodzaju książki, ot tak, na rozluźnienie. Nie szukałabym jednak fajerwerków, gdzie nawet petardy nie chcą strzelać… Tym samym sposobem trafiamy na tytuł „Moja mroczna strona” autorstwa Gabrielle Zevin. Już na pierwszy rzut oka widać, czego można się spodziewać, ale z drugiej strony -  ma w sobie coś intrygującego. I chociaż nie jest to powieść wysokich lotów, to muszę przyznać, że wrażenia pozostawia przyjemne…

   Nowy Jork, rok 2083. 16-letnia Ania żyje w świecie, gdzie czekolada i kawa są nielegalne. Ich dystrybucją zajmują się wyłącznie mafie, które podzieliły miasto na dystrykty. Ania sama pochodzi z mafijnej rodziny, dlatego gdy zostaje oskarżona o otrucie swojego [byłego] chłopaka smakołykami z czekolady, wszystko wskazuje na to, że jest winna. Do tego ojciec jej [obecnego]chłopaka nie chce, by ktoś taki jak ona, niszczył reputację jego rodziny. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy uświadamia sobie, że naprawdę kogoś kocha, ale by pomóc rodzinie i sobie samej, musi podjąć decyzję, czy wybrać uczucie czy zdrowy rozsądek…

   Do tej książki przemówiły do mnie dwa kluczowe słowa: mafia i czekolada. Tym drugim nie chciałam zbyt mocno się sugerować, dlatego liczyłam na przewagę pierwszego. I jak się okazało – wybór był dobry. „Moja mroczna strona” to tytuł, który aż krzyczy schematem ze znanych powieści (dystrykty, młodzieńcza lecz zakazana miłość, główna bohaterka, która mimo trudności staje się bohaterką), jednak mnie one nie rzucały się tak mocno w oczy. Jasne, większość wątków to jedynie rozterki i problemy głównej bohaterki, które klasycznie wpasowują się w schemat, jednak mroczny klimat, dobre tempo akcji  i ciągłe powracanie do mafii (czyli co najbardziej mnie zainteresowało) – czy to w powiedzeniach ojca Ani, czy w działaniu jej rodziny – to wszystko sprawiło, że czytało się lepiej. Sprawiło nawet, że zepchnięty został wątek miłości na dalszy plan. I od razu zrobiło się lżej.

   Ale, choć fabuła nie była trudna „do ogarnięcia” i przyjemnie się ją poznawało, kilka aspektów pozostawało wiele do życzenia.  Jednym z nich (wiem, trochę dziwne) – jest imię głównej bohaterki. Zdecydowanie do niej nie pasuje. Przebrnięcie przez tekst, gdzie wieje grozą, istnieje niezłe napięcie, i w którym znajdziemy kilka powtórzeń imienia „Ania”, jest naprawdę ciężkie. To było strasznie irytujące, może nawet bardziej niż posiadaczka tego właśnie imienia, która również ma sporo na sumieniu (niezdecydowana, drażniąca). Chociaż ogólnie nie wygląda najgorzej, to jej przemyślenia czasem sprawiały wrażenie, jakby brakowało jej jednej klepki. I kiedy cytowała słowa własnego ojca – nieżyjącego już bossa mafii – widać było wyraźną różnicę intelektualną. Końcówka historii jednak jest obiecująca, bowiem widać, że dziewczyna wzięła się w garść, jej myśli są bardziej dojrzałe, a słowa konkretne. Czyli klasyczna zmiana. Ale to daje również nadzieję, że kolejny tom będzie lepszy…

   …nie tylko ze względu na nią, rzecz jasna. Jako miłośnik kryminałów wręcz oczekiwałam z każdym rozdziałem rozwinięcia wątku mafii. Bo to ona nadaje tej powieści charakter, powiedzmy to szczerze. I chociaż przewijał się jak wąż między tymi młodzieżowymi ekscesami, bójkami, przemyśleniami (i wszystkiemu, co młodzieżowe), to i tak został on dobrze rozegrany. Bo, po pierwsze: wciąż pojawiają się wzmianki na temat czekoladowej mafii, w ogóle nie ginie, jest dobrym mrocznym tłem. Po drugie: bohaterka często cytuje słowa bossa mafii, które zawsze pasują do sytuacji i niosą ze sobą tę świadomość wszechwiedzy i mądrości przywódcy. A po trzecie – końcowe wydarzenia w tej części zapowiadają świetlaną przyszłość dla tego wątku. Już po końcowych rozdziałach widać, że to on będzie wiódł prym w kolejnych częściach. I mam taką nadzieję, bo wtedy z prostej młodzieżówki zrobi nam się całkiem ciekawa mafijna opowieść z dreszczykiem.

   Mimo wszystko, jak widać, książkę mogę zaliczyć do przyjemnych doświadczeń. „Moja mroczna strona”  to historia dobra, lecz z jeszcze większym potencjałem na przyszłość. Mieści w sobie ciekawą opowieść, która bogata jest w klasyczne „młodzieżowe wątki”, ale ma również ciekawą kryminalną stronę. Zapewne wielu czytelników uniknie czytania tego tytułu, jednak spieszę zapewnić, że na wiele sposobów jest on wart naszego czasu. Czyta się lekko, szybko, czasem nawet mocno wciągająco, a wydarzenia w tej historii zapewne nie raz nas zaintrygują. Nie jest to na pewno powieść wysokich lotów, ale przez chwilę można naprawdę nieźle się „pobawić”.  Zachęcam do lektury.
Autor: Gabrielle Zevin
Tytuł: Moja mroczna strona
Wydawnictwo: YA!
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 380