Miłość potrafi przetrwać próbę czasu...
Powieści obyczajowe są naprawdę warte uwagi,
zawierają bowiem po trochę każdego innego gatunku, oczywiście nie pomijając
zwyczajnych/obyczajowych wątków. Takie książki czyta się najlepiej wtedy, gdy
nie jesteśmy zdecydowani na konkretny kierunek w literaturze bądź czujemy
przesyt innych historii. W moim przypadku tak właśnie było, kiedy sięgałam po
tytuł „Dom nad morzem” autorstwa Santy Montefiore, wbrew pozorom, angielskiej
pisarki. Wybór okazał się znakomity, ponieważ powieść w stu procentach spełniła
oczekiwania, a co więcej, pozwoliła na chwile wspaniałej i wzruszającej
lektury, która na długi czas zostanie niezapomniana…
Dwie
historie, które łączą się w jedną. Dziesięcioletnia Floriana poznaje pewnego
dnia uroczego, lecz dużo starszego Dantego. Chłopak oprowadza ją po pięknym
ogrodzie jego ojca, czym Floriana jest zachwycona. Wie, że oto właśnie spotkała
miłość swojego życia. Wiele lat później, w Anglii, Marina, właścicielka
upadającego hotelu, poszukuje artysty malarza, który ściągnie gości do jej rezydencji.
Na horyzoncie pojawia się przystojny Rafael Santoro, który niestety nie jest
tym, za kogo się podaje. Ma swoje własne cele, które ma nadzieje zrealizować w
tym miejscu. W jaki sposób łączą się te historie? Z pewnością wielkim uczuciem,
która przez lata nie zdołało wygasnąć…
Od początku czułam, że ta czarująca powieść
przypadnie mi do gustu, a nawet, że czymś zaskoczy. Taka właśnie ta historia
jest: czarująca i zaskakująca, może nawet tajemnicza i w pełni dobrze napisana.
Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam tak urokliwej powieści, gdzie opisy,
gdzie cała fabuła „żyje”. Autorka tchnęła dużo życia w tekst książki, co daje
się odczuć już po pierwszych stronach – nie ma miejsca na sztuczność i
sztywność. Jest po prostu ludzka, delikatna i krucha. Nie chciałabym zbytnio
przesadzać w ocenie, jednak takie odczucia pozostają po przeczytaniu „Domu nad
morzem”, a co więcej, na bardzo długo zostają z czytelnikiem. Uśmiech na twarzy
i oczekiwanie, co dalej to dwaj główni kompani w naszej wędrówce po stronach. Coś
imponującego.
Tak jak już wspomniałam, powieści obyczajowe
łączą w sobie wiele wątków zaczerpniętych z innych gatunków. Powieść pani
Montefiore również wzbogacona jest w dużo rozmaitych kawałków, uświadczyć można wiele tajemnic, zagadek,
romansów… Chociaż to namiastka, w rozbudowanej powieści wygląda to bardzo
ciekawie, nadając książce lepszy ton. Nie wygląda ckliwie i typowo, ale bogato
i z pasją. Kolejny wielki atut powieści.
Dużą rolę w książce odgrywają opisy, ale
również umiejscowienie akcji w różnych ciekawych miejscach na świecie.
Szczególnie bardzo kolorowo i żywo autorka oddała obraz ogrodów włoskich,
pięknych plaż nad morzem czy też okolic hotelu w Anglii. Z pewnością i bez tego
wyglądają pięknie, jednak autorka „Domu nad morzem” z zacięciem godnym pochwały
przedstawiła te widoki w sposób, nie ukrywajmy, pasjonujący. Pozwala to na nie
tylko poznanie tych miejsc, ale również przeniesienie się w tak odległe
zakątki, chociażby w naszej wyobraźni. Podczas lektury zachęcam do przeczytania
tych opisów, a później do zamknięcia oczu, aby ujrzeć to, co widzieliście.
Interesujący efekt, zapewniam.
„Dom nad morzem” mogłabym opisywać i
opisywać, jednak w żadnych słowach nie ukazałabym tej świetności i urokliwości
powieści. Żeby poczuć, trzeba ją przeczytać, do czego z uporem zachęcam.
Powieść autorstwa Santy Montefiore to mieszanka iście magiczna, która na pewien
sposób jest inna, oryginalna, ponadczasowa. Z pewnością odnajdzie ona miejsce
na półce nie tylko entuzjastów obyczajowych książek. Choć to pierwsza książka
tej angielskiej pisarki, jaką miałam okazję przeczytać, coś czuję, że pozostałe
również są tak ciepłe i uczuciowe. Jeśli się nie mylę, to znaczy, że na wielkie
uznanie zasługuje również jej talent do pisania, co w dzisiejszych czasach jest
umiejętnością na wagę złota.
Polecam serdecznie!
Autor: Santa Montefiore
Tytuł: Dom nad morzem
Wydawnictwo: Świat książki
Rok wydania: grudzień 2012
Liczba stron: 608
9 komentarzy:
Czyli miałam dobre przeczucia, że to świetna powieść. Koniecznie muszę przeczytać :)
Ta różowa sukienka na okładce jest taka charakterystyczna, że książka od razu rzuca się w oczy. Nie powiem - już od dawna mam ją na oku, ale jakoś nie mogę się przemóc by w końcu ją zdobyć i przeczytać, może niedługo to nastąpi? Tylko niech doba będzie dłuższa, bo nie wyrobię!
Nie znam jeszcze powieści tej autorki, ale od jakiegoś czasu niektóre tytuły wpadają mi w oko. Może kiedyś się skuszę - kto wie.
Ciekawa recenzja. Dzięki tobie jeszcze bardziej mam ochote na tą książkę.
Piękna recenzja :)
Czytałam kilka książek tej autorki i bardzo mi się podobały więc i tą chętnie przeczytam
Chętnie przeczytam :)
Brzmi bardzo ciekawie:) myślę, że zdołam przeczytać jeszcze tego miesiąca...
Chętnie przeczytałabym tę książkę, wydaje się być interesująca :)
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)