Przeszłość powraca...
Kiedy słyszę o kryminałach, od razu kojarzą
mi się one ze Skandynawią. Przeważnie co drugi tytuł na półce tego typu książek
pochodzi z północy. I chociaż współcześnie na świecie pojawia się coraz więcej świetnych
tytułów tego gatunku, to wciąż na topie pozostają książki skandynawskich
pisarzy. Kolejnym moim odkryciem, jeśli chodzi o kryminały pochodzące z północy
Europy, jest Ingrid Hedström, autorka debiutantka, która zapoczątkowała swoją
karierę pisarską kryminałem rozgrywającym się w Belgii. I choć „Nauczycielka z
Villette” jest jej pierwszą powieścią, mogę śmiało stwierdzić, że ta autorka stanowi
poważną konkurencję dla swoich skandynawskich kolegów.
Na
drodze w miasteczku Villette zostaje potrącona kobieta. Jest nią szanowana i
lubiana nauczycielka w miejscowej szkole, która zdaje się być nieprzypadkową
ofiarą wypadku. Z zeznań świadków wynika, że celowo ktoś na nią wjechał. Sprawę
prowadzi sędzia śledcza, Martine Poirot, która próbuje ustalić, kto i dlaczego
chciałby zabić sześćdziesięcioletnią kobietę. W czasie śledztwa wychodzą na jaw
tajemnice przeszłości, które przyczyniły się do śmierci nauczycielki…
„Nauczycielka z Villette” to przede
wszystkim kawał ciekawej lektury. Nie jest może to książka na miarę ogromnego
sukcesu, jednak ma swój potencjał, który w przyszłości może się rozwinąć.
Przede wszystkim ogromne brawa należą się autorce za niebanalną zagadkę
kryminalną, która z pozoru wydaje się prosta, lecz z czasem okazuje się, że nic
nie jest takim, jakim się może wydawać. Akcja napędzana jest miarowo, która
następnie wzbudza niemałe napięcie i zainteresowanie dalszymi zdarzeniami.
Dodatkowo każda postać jest wyjątkowo dla siebie charakterystyczna, dlatego
trudno zgadnąć, kto jest sprawcą, a kto potencjalnymi ofiarami. To również sprawia,
że czytanie staje się bardziej emocjonujące – z czytelnika zmieniamy się w
detektywa, który wraz z śledczymi pomaga rozwikłać sprawę.
Fabuła tej książki rozgrywa się w bardzo
malowniczym miasteczku położonym w Belgii. Czytając powieść można wyraźnie dostrzec
umiejętności autorki do kreowania nie tylko kryminalnych zagadek, co udowadnia
skomplikowane śledztwo oraz intrygująca zagadka z przeszłości, ale również do
stwarzania malowniczych scenerii, w jakich rozgrywa się akcja. Villette to tak
naprawdę fikcyjne miasteczko, jednak na kartach powieści wygląda jak żywo
wycięte z krajobrazu, co świetnie rzutuje na wyobraźnię. Dlatego tak dobrze
czyta się „Nauczycielkę z Villette” – prócz zaskakująco dobrej sprawy
kryminalnej, pełnej aluzji i intryg, mamy scenerię bogatą w charakterystyczne
miejsca. I mnóstwo przestrzeni, którą wypełniamy własnymi podejrzeniami i
teoriami.
Ingrid Hedström stworzyła powieść, można
powiedzieć, prawie że idealną. Posiada wszystkie cechy dobrego kryminału, a
także własne, indywidualne zalety, które nadają jej charakterystycznego
wyglądu. Choć to powieściowy debiut tej pisarki, można z pewnością powiedzieć,
że debiut ten jest jak najbardziej udany. Mrożąca krew w żyłach historia, jaka zaistniała
w „Nauczycielce z Villette” to kawał niezłej lektury, która intryguje, ale
przede wszystkim niesamowicie wciąga. Kiedy raz przeczyta się stronę tej
książki, nie ma przeproś – trzeba ją skończyć. Inaczej ciekawość będzie zżerała
od środka. Ta szwedzka pisarka funduje czytelnikowi niezłą zagwozdkę, z którą będzie
musiał się zmierzać aż do finału powieści. Naprawdę ciekawa inauguracja
kryminalnej serii. Polecam!
Autor: Ingrid Hedström
Tytuł: Nauczycielka z Villette
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: luty 2013
Liczba stron: 304
8 komentarzy:
Bardzo czekałam na recenzję tej książki. Kocham skandynawskie kryminały i czarną serię, ale na niektórych autorach mocno się zawiodłam, dlatego miałam opory przed kupnem tej książki. Teraz się poważnie nad nią zastanowię.
Ja również teraz dwa razy zastanawiam się nad kryminałami ze Skandynawii, coraz częściej autorzy niezbyt przykładają się do swojej "roboty", a wydawcy tuszują to porównując do słynnych skandynawskich pisarzy ich książki, reklamami typu: dla wielbicieli Larssona czy też Camilli Lackberg;/
Ale nie powiem, "Nauczycielka..." pozytywnie zaskakuje:)
Po lekturze kilku kryminałów Nesbo, które swoją drogą uwielbiam, mam bardzo wygórowane wymagania odnośnie kryminałów. Być może sięgnę po tę pozycje, aby przekonać się o kunszcie pisarskim tej autorki.
Również zaliczam się do fanów skandynawskich kryminałów, więc z radością witam na naszym rynku kolejną intrygująca i dobrze napisaną książkę :)
Brzmi zachęcająco:)
Ja ksiażkę w tym tygodniu będę czytać, na razie zapisałam sobie link do twojej recenzji, pożniej porównamy wrażenia.
Nie trzeba mnie przekonywać - uwielbiam skandynawską literaturę, uwielbiam Czarną Owcę, a szczególnie ich Czarną Serię :)
Moja Mama bierze w ciemno wszystkie książki z Czarnej Serii ;P Mnie jakoś do kryminałów na razie nie ciągnie, choć były momenty, że chciałam koniecznie zapoznawać się z różnymi tytułami.
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)