Niejedno życie wiodła...
W swoim życiu trafiamy na różnego rodzaju
książki. Jedne nas poruszają do głębi, pamiętamy o nich przez długi czas. Inne
zaś dostarczają nam sporo przykrego rozczarowania. Współczesna literatura ma
właśnie to do siebie, że autor stawia na modę, nie na jakość, o czym mogłam się
wielokrotnie przekonać. Ale! Na szczęście pojawiają się tak zwane perełki, o
których warto pomówić. I jedną z nich jest tytuł „Jej wszystkie życia” autorstwa
angielskiej pisarki Kate Atkinson. Jej treść jest odmienna od typowych lektur,
jakie mieliśmy okazje poznawać, a choć ma w sobie wątki takie, które są dobrze
nam znane, to cała powieść jest nader oryginalna. Jednak jej bogactwo sięga
znacznie głębiej, o czym przekonacie się, czytając poniższą recenzję…
Pewnego
dnia roku 1910 w Anglii, na świat przychodzi pewna dziewczynka. Jednak nim
zdąży poznać świat, umiera. W tym samym czasie rodzi się ta sama dziewczynka i
wiedzie swoje życie przez długie lata. Czy na pewno? Ta historia jest
opowieścią dziewczynki, która wielokrotnie dostaje od losu drugą szansę na
przetrwanie swojego życia. Ursula Todd przeżywa najtrudniejsze chwile w
historii dwudziestego wieku. Z łatwością można dostrzec, że los nie oszczędzał
życia młodej kobiecie, która z każdą podejmowaną decyzją zmieniała wersy
swojego życiorysu…
„Jej wszystkie życia” to powieść niezwykła.
Tematyka, jaką porusza, z pewnością pojawiała się niejednokrotnie w
literaturze, jednak Kate Atkinson potraktowała ją w bardzo ciekawy sposób. Nie
tylko główna bohaterka i jej powtórne życia wyglądają bardzo intrygująco, ale
również fakt, iż akcja dzieje się na przestrzeni lat XX wieku. Ta powieść to
nie tylko koleje losu młodej Ursuli Todd, ale także historia, która na kartach
tej książki ożywa wprost na naszych oczach. A co trzeba przyznać, autorka w
umiejętny sposób przedstawia fakty historyczne. Wplatając w nie nietypowy
dowcip stwarza niezwykła aurę, która urzeka już od pierwszej strony powieści.
Ten tytuł to również zbiorowisko różnego
rodzaju gatunków. Począwszy od powieści historycznej, na którą składają się tutaj
barwne obrazu minionego wieku (i nie tylko barwne, bowiem dotyczy to również
obu wojen światowych), powieści obyczajowej – czyli życie głównej bohaterki
oraz życie jej bliskich, a skończywszy na romansie – życie towarzyski Ursuli.
To są oczywiście główne wątki tejże powieści. W środku znajdziemy znacznie
więcej różnego rodzaju zapożyczeń, które tworzą niebywały efekt. Umiejętność
autorki do kreowania fabuły sięga naprawdę wysoko i pozostaje nam tylko cieszyć
się, że takich pisarzy wciąż można spotkać.
Jak łatwo się można domyśleć, jej treść jest
naprawdę obfita. Nic dziwnego, w końcu historia jest naprawdę obszerna. I tutaj
można polemizować – czy to dobre dla książki czy też nie? Owszem, każdy wątek w
podobnej historii musi zostać dobrze rozegrany, a co za tym idzie, potrzebuje
słów, aby go przedstawić dobrej mierze. Jednak w przypadku „Jej wszystkie życia”
sprawa nieco się komplikuje. Historia oczarowuje, wciąga i niebywale zachwyca. Ale
po tylu powtórkach w życiu bohaterki treść zaczyna robić się nudna i z lekka się
czytelnikowi przeciąga. Końcówka zatem nie jest do końca tym, czego możemy się spodziewać
po takiej książce. A szkoda, bo w ten sposób zniszczyć się może cały pogląd na
temat tej powieści…
Pomijając jednak ten mały błąd, książkę można
zaliczyć do jak najbardziej udanych. „Jej wszystkie życia” to książka niezwykła,
aczkolwiek porusza niezwykłe treści. Kate Atkinson stworzyła powieść, która pod
wieloma względami zachwyca, porusza do głębi, rozśmiesza do łez, a także
nakreśla nam w sposób interesujący historię, która miała miejsce w ubiegłym wieku.
Bogactwo tej książki nie zna granic, dlatego warto się przekonać o tym na
własnej skórze. Mnie osobiście oczarowała. Liczę, że oczaruje również Was.
Serdecznie polecam!
Autor: Kate Atkinson
Tytuł: Jej wszystkie życia
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: marzec 2014
Liczba stron: 563
9 komentarzy:
Już w planach, nie wiadomo tylko kiedy wpadnie w ręce ;(
Nie słyszałam wcześniej o tej książce, bardzo ciekawa recenzja.
Dziękuję:)
Masz rację, że ta powtarzalność pierwszych lat życia Ursuli była z czasem dosyć męcząca.
Też ostatnio ją recenzowałam i jestem nią oczarowana :)
Od chwili, w której zobaczyłam tę książkę na stronie wydawnictwa, moja intuicja podpowiadała mi, że okaże się ona perełką i książką wartą przeczytania i polecenia. Bardzo się cieszę, że zbiera pozytywne opinie, które jeszcze bardziej zachęcają mnie do jej przeczytania. Na pewno niedługo to zrobię, bo mam ją już w swojej biblioteczce, czekam tylko na odpowiednią chwilę :)
Witaj! Wpadłam na Twojego bloga przypadkiem, ale już widzę, że dłużej tu zadomowię. Masz bardzo ładny desing bloga. Zostałam obserwatorem. Zapraszam do siebie. Chciałąbym abyś ty oceniła moojego bloga jaki jest, co muszę zmienić. Przyjmę krytykę, chciałabym znać Twoje zdanie, bo widzę, że masz większe doświadczenie. Pozdrawiam! Jeśli możesz go ocenić to zapraszam!
Czuję, że to lektura dla mnie - nie tylko ze względu na tematykę, ale także dlatego, że okładka szalenie mi się podoba :)
Bardzo dobra książka! Choć zdecydowanie lekka nie jest.
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)