Pieniądze to nie wszystko
Kojarzycie historię kopciuszka? Z pewnością.
To stara historia, opowiedziana wiele razy, na różne sposoby. Czemu do tego
nawiązuję? Bowiem odwrotnością tej bajki jest historia Lexington Larrabee,
bohaterki książki autorstwa Jessici Brody. „52 powody, dla których nienawidzę
mojego ojca”, bo taki nosi tytuł, być może nie jest wysokich lotów literaturą.
Jest płytka, bohaterowie iście pozbawieni cennych wartości, a cała historia do
bólu oklepana. Gdzie tu szukać uciechy? Już wam mówię. W każdym miejscu można
znaleźć coś wartościowego, nawet w tym tytule. I jest to przede wszystkim
swoboda i lekkość w przekazie historii. Dodatkowo poczucie humoru uzupełnia
cały obrazek, i, powiedziałabym, wyplenia nieco nudy i schematów. Szału nie ma,
ale przynajmniej bohaterka nie zgubiła szpilek. Za to zrobiła coś o wiele
gorszego…
Lexington
Larrabee wkrótce ma skończyć osiemnaście lat. Z tej okazji jej ojciec, podobnie
jak reszcie jej rodzeństwa, przygotował fundusz powierniczy, który ma pomóc jej
w samodzielnym i „wolnym” życiu. Jeden wypadek i niestety 25 milionów znika jej
sprzed nosa. Aby na niego zasłużyć, musi naprawić szkody, które wyrządziła.
Konsekwencją jej czynów jest całoroczna praca w 52 zawodach. Dotychczas w
wolnej chwili chodziła na imprezy i lansowała się ze znajomymi. Teraz musi
poczuć na własnej skórze smak ciężkiej pracy.
Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, od razu
przypomniały mi się stare filmy z siostrami Olsen czy też Amandą Bynes w roli
głównej. Wiecie, bogate dziewczynki z bogatych domów, nagle bum, coś się dzieje
i muszą stać się normalne, poczuć smak życia zwyczajnych ludzi. Takich filmów
powstało kilka i kiedyś je nawet oglądałam. „52 powody…” zostało napisane na
podobnej zasadzie. Bohaterka, wielce rozpuszczona, imprezowiczka, wielka „celebrytka”,
co nigdy w życiu nie parała się pracą, nagle musi zmienić się w zwyczajną
nastolatkę, która na siebie zarabia. No błagam! Toż to na kilometr wyczuć
schemat i przewidywalny koniec. Wiadomo: przemiana bohaterki, wielki happy end.
Wszyscy szczęśliwi. Szkoda, że ja mniej… Jessica Brody z pewnością chciała
dobrze, tworząc tę historię, nawet fajnie się ją czyta, ale na jej miejscu
postarałabym się o coś bardziej, no nie wiem, oryginalnego. Więcej własnej
inwencji twórczej aniżeli spojrzeń na to, co było. Bo jednym może się to
podobać, ale innym za to kompletnie „przejeść”.
Szczerze przyznam, że nie wiem, co mną
kierowało, kiedy postanowiłam przeczytać ten tytuł. Być może to hasło: „Historia
Kopciuszka opowiedziana od tyłu”. Wiecie, lubię tego Kopciuszka, więc
pomyślałam: fajnie by było przeczytać jego przeciwieństwo. Jak widać, można się
mocno przeliczyć… Chociaż nie, było coś, co pozwoliło mi skończyć ją czytać. Z
pewnością zaliczyłabym do tego lekkość języka, w którym została napisana. Tutaj
też ukłon w stronę tłumacza za całkiem dobry przekład, pokuszę się nawet o
stwierdzenie, że bardzo dobry. Poczucie humoru również nie jest złe, były
momenty, kiedy się śmiałam, kiedy parskałam śmiechem (uwierzcie, dziwny widok
dla innych, kiedy dzieje się to w tramwaju). Ale na tym się chyba skończyło. Po
każdym rozdziale zadawałam sobie pytanie: ile jeszcze zdołam wytrzymać dziwnych
często przemyśleń bohaterki? No dobra, były nawet mądre, ta jej wewnętrzna
przemiana zasługuje na pochwałę, ale… ile można czytać to samo? Takich historii
istnieje na pęczki, dlatego Lexington Larabee nie urzeka swoim zachowaniem.
Wcale.
Widziałam już wiele opinii na temat tej
książki i większość była pod wrażeniem twórczości pani Brody. Lekka, z humorem,
ciekawie opowiedziana historia. Zgadzam się, lekka, z humorem, w miarę ciekawie
napisana. Ale na tym rewelacje się kończą. „52 powody, dla których nienawidzę
mojego ojca” to tytuł jak każdy inny, nie wyróżnia się, nie jest czymś zupełnie
nowym. Bo takich powieści, czy scenariuszy filmowych, powstało wiele. W sieci
można obejrzeć zwiastun, który reklamuje ten tytuł. Dodajcie do obsady Amandę
Bynes albo siostrę Olsen i bam, gotowy, typowy amerykański filmik na nudne
niedzielne popołudnie. Zawiodłam się na nim, i to chyba najbardziej mnie uwiera
w tej chwili. Zapowiadało się naprawdę fajnie, ale jak to mówią: najpierw
oczarują, potem rozczarują. Tak bywa.
Autor: Jessica Brody
Tytuł: 52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: lipiec 2013
Liczba stron: 420
7 komentarzy:
Książkę niedawno wygrałam w konkursie i już u mnie jest. Na razie nie spieszy mi się z jej przeczytaniem, ale prędzej, czy później na pewno to zrobię. Przyznam szczerze, że Twoja opinia jest pierwszą, którą czytam na blogu i nie jestem w sumie jakoś specjalnie zachęcona, więc pewnie przeczytam ją później :P
Bardzo chcę przeczytać tę książkę.
Myślę że jaka książka by nie była, w każdej znajdziemy jakąś wadę:)
"Historia Kopciuszka opowiedziana od tyłu"- bardzo fajne zdanie, podoba mi się:)
A poza tym, teraz na wakacjach nie czytam nic innego, niż takie właśnie lekkie powieści:)
pozdrawiam
http://czytelniadominiki.blogspot.com/
A mnie ta książka bardzo się podobała za to, że jest taka lekka i łatwa w lekturze. Historia jest oklepana, ale ja tam lubię sobie poczytać lub pooglądać tego typu rzeczy, więc jestem na tak;)
Bardzo chciałabym przeczytać tą książkę! Idealnie trafia w mój gust.
Ja bym chyba zatłukła główną bohaterkę, bo coś czuję, że byłaby niezmiernie irytująca dla mnie :)
MYślę, że sięgnę z czystej ciekawości :)
W sumie to początkowo myślałam podobnie jak Ty, ale później książka mnie wciągnęła i aż noc dla niej zarwałam. Choć, jak piszesz, historii tego typu wiele i jest na jeden raz, była pierwszą książką która aż tak mi się spodobała od X czasu.
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)