wtorek, 11 grudnia 2012

"Kobieta w czerni" - reż. James Watkins

Uważaj, do jakiego domu wchodzisz...

   Kiedy aktor gra kilka razy tą samą postać, przeważnie widzowie kojarzą go z jedną rolą – tego właśnie bohatera. Tak właśnie jest z Danielem Radcliffe’m, na którego wiele osób patrzy przez pryzmat postaci, w jaką się wcielał, czyli Harry’ego Pottera. Kto nie raz, widząc jego wizerunek, nie krzyknął: „o, to ten czarodziej, Potter”, „A, to ten aktor, co grał Harrego Pottera”.  Ze mną czasem jest podobnie, dlatego obraz filmu „Kobieta w czerni” skutecznie odwrócił uwagę od stereotypu. Dodatkowo zapewnił masę ciekawych chwil, które wzbogacone o dobrą obsadę i nietypowy pomysł fabularny dał efekt mocnego dreszczowca dla widzów o stalowych nerwach.

   W pobliżu opuszczonej posiadłości, po zachodzie słońca, pojawia się kobieca postać ubrana na czarno. Zawsze, wkrótce potem w okolicy umiera dziecko. Po śmierci właścicielki Domu na Węgorzowych Moczarach do miasteczka przyjeżdża młody notariusz Artur Kipps (Daniel Radcliffe), ma uporządkować jej sprawy spadkowe. Niewiele może się jednak dowiedzieć. Okoliczni mieszkańcy boją się mówić o tym, co zdarzyło się tu przed laty. W czasie odpływu sam Kipps udaje się do przeklętego miejsca. Nie przypuszcza, że przekraczając próg posiadłości, stanie się częścią przerażającej historii Crythin Gifford.*

   Film „Kobieta w czerni” okazał się ciekawy, wciągający, czasem nawet zaskakujący. Jednak czegoś w nim zabrakło. Być może więcej akcji, która rozkręciłaby nieco cały film, albo więcej zagadek, które mocniej zaangażowałyby odbiorcę. Coś na pewno by się przydało. Nie chcę przez to powiedzieć, że film jest kiepski, absolutnie. Historia na pozór banalna potwornie wciąga i zapewnia wiele dreszczowych chwil, mroczne wątki potrafią wywołać strach, a i bohaterowie mocno napawają różnym odcieniem strachu. Ogólne wrażenie wcale nie jest złe, ale jeśli bardziej zagłębimy się w fabułę, dostrzeżemy małe braki w elementach obrazu.

   Główny bohater. Jaki naprawdę jest? W moim mniemaniu obsada w osobie Daniela Radcliffe’a nieco nie pasuje do tej roli. Jako aktor nie jest zły, jednak odnoszę wrażenie, że został on dobrany po to, aby swoim nazwiskiem zapewnić filmowi sukces. Sam napis reklamujący film o tym mówi: „Gwiazda Harry’ego Pottera…”, co rozumie się samo przez się. Nic więc dziwnego, że na jego roli skupiłam się najbardziej i wyciągnęłam takie wnioski, do których z pewnością doszło wiele innych osób.

   Ogólnie rzecz biorąc „Kobieta w czerni” to bardzo emocjonujący film. Ten gotycki horror wprawi w osłupienie niejednego widza. Choć ma swoje niedociągnięcia, warto po niego sięgnąć. Nie wiem, jak dobra jest książka, dzięki której powstała adaptacja, jednak myślę, że może on dorównywać powieści. Po zobaczeniu tego filmu nabrałam również ochoty na lekturę. Zachęcam do obejrzenia przede wszystkim fanów horrorów, ale również osoby, którym podobał się film „Inni”. Mają swoje cechy wspólne, dlatego myślę, że może im się spodobać również „Kobieta w czerni”. Polecam również miłośnikom filmowej wersji Harry’ego Pottera, bo być może przez wzgląd na niego komuś przypadnie on do gustu:)

Za możliwość obejrzenia filmu, dziękuję firmie BestFilm:
*opis wydawcy
Reżyseria: James Watkins
Tytuł: Kobieta w czerni
W rolach głównych: Daniel Radcliffe
Rok produkcji: Kanada/Szwecja/Wielka Brytania 2012
Czas trwania: 95 min.

9 komentarzy:

AT pisze...

Muszę oglądnąć ten film! Jednak chyba nie będę tego oglądać sama. :D

Anonimowy pisze...

Już dawno miałam w planach zobaczenie tego filmu,lecz narazie nie mam czasu. Moje przyjaciółki go widziały i mówiły że jest dosyć straszny ale świetny . A co do filmu "Inni" widziałam go i powiem że jest naprawdę idealny. :)

Tirindeth pisze...

Mam w planach obejrzenie filmu, choć dla mnie Daniel zawsze będzie Harry'm Potterem :p Ale po książkę tez chętnie sięgnę, choć słyszałam, ze kiepskawa :)

hibou pisze...

Oglądałam ten film, ale nie wzbudził we mnie wielkich emocji ;)

AmyColl pisze...

chcę, ale sama nie wiem. Trudno mi będzie widzieć Harry'ego i wiedzieć, że to nie on. Eh.. to największa zmora aktorów. wielka rola. Chociaż John Depp nieźle sb radzi *.*

Layla pisze...

Dla mnie zawsze bd harrym potterem:))

MalaEmily pisze...

Już od jakiegoś czasu mam go w planach. Ostatnio o nim zapomniałam ale na szczęście i przypomniałaś:) Już mam plany na weekend:)

molarnia pisze...

Oglądałam ten film niedawno. Nie był zły, jednak myślę, że nie do końca wykorzystano jego potencjał. Gra "Harrego" przypadła mi do gustu :)

Domino pisze...

Średnio mi się podobał
A Daniel dla mnie zawsze pozostanie Harrym. :p

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)