„Olive Kitteridge” to powieść, która na
pierwszy rzut oka wydaje się niepozorna. Została jednak nagrodzona w 2009
nagrodą Pulitzer’a, a HBO stworzyło na jej podstawie mini serial. Od razu
nasuwa się wiele pytań: dlaczego? za co? czy aby na pewno słusznie? Jak się okazuje,
wystarczy sięgnąć po książkę Elizabeth Strout, aby poznać odpowiedzi na te pytania.
Być może nie należy ona do kręgu najlepszych na świecie, ma jednak w sobie coś,
co urzeka czytelnika. Emocjonalna, subtelna, z charakterem. Jak widać, dobrej
książce nie trzeba wiele…
Sięgając po książkę, byłam pewna, że w pełnej
mierze to opowieść o tytułowej Olive Kitteridge. Jak się jednak okazało, jej
postać to jedynie łącznik między opowieściami ludzi, z którymi ma styczność. W
powieści Elizabet Strout znajdziemy zatem kilka historii, z których wyłania się
obraz ich samotności, pragnień i lęków. A pomiędzy tym wszystkim – Olive Kitteridge.
Z nakreślonych historii, które opowiadają o losach mieszkańców małego miasteczka,
powstaje obraz kobiety, która z zewnątrz przypomina arogancką i silną osobę. Tak
naprawdę jednak okazuje się równie cierpiącą i smutną kobietą. Ma swoje
wewnętrzne rozterki, które ukrywa pod warstwą surowej i oschłej osobowości, z
jakiej słynie w okolicy. Z czasem odkrywanie jej prawdziwej twarzy staje się niemal
ciekawym doświadczeniem. Bo oto z aroganckiej i despotycznej kobiety wyłania się
intrygująca i ciepła postać. Autorka w świetny sposób przedstawiła portret
psychologiczny nie tylko mieszkańców miasteczka, ale głównie samej Kitteridge.
Mimo wszystko jednak, postać Olive pod
każdym względem jest interesująca. Osobiście przekonała mnie do siebie bezceremonialnością,
złośliwością czy też osobliwym poczuciem humoru. „- Co to jest, co pani ma na podbródku? (…)- Okruchy- odpowiada jej. –
Zostały po małych dziewczynkach, które pożarłam. Lepiej sobie idź, zanim zjem i
ciebie.” [str.84] Pośród aury nieszczęść i smutku, które panują wewnątrz
historii, aż milej uśmiechnąć się czy też roześmiać w głos. Postać Olive
idealnie pasuje do nakreślonych historii, bo podkreśla wszystko to, co ludzkie.
A w wielu powieściach typu obyczaj czy dramat brakuje tego typu osobowości. Dlatego
cieszę się, że udało mi się poznać ten tytuł.
Niezdecydowanych spieszę również zapewnić,
że uczucia (przeważanie smutne) wcale nie są tak przytłaczające, na jakie
wyglądają. Na pierwszy rzut oka może się tak wydawać, sama nie byłam do końca
pewna tej powieści. Ale można śmiało powiedzieć, że Strout umiejętnie oddała
każdego rodzaju emocje w lekturze. Nie są nachalne, sztuczne, lecz subtelne i
potrafią działać na czytelnika. Nie trudno tu zatem o wzruszenie czy nawet rozbawienie.
„Olive Kitteridge” to powieść prosta, a jednak porusza. I za to będę ją ciepło
wspominać.
Mówiąc krótko, to powieść warta uwagi
każdego czytelnika. Na podstawie opowieści kilku mieszkańców jednego miasteczka
oraz osoby, jaką jest Olive Kitteridge, autorka ukazała rozterki i emocje
zwykłego człowieka. Zawarła w niej sporo wartościowej treści, którą czyta się jednym
tchem. Nie jest ciężka ani trudna, mimo niełatwej tematyki. Napisana została prostym
językiem, który dociera do każdego odbiorcy. Wszystko, co ludzkie, zostało
zawarte w tej powieści. Dlatego z miejsca serdecznie polecam…
Autor: Elizabeth Strout
Tytuł: Olive Kitteridge
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 344
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)