Uważaj na sąsiada!
Typem rozluźniającej lektury można nazwać
wiele książek. Są to komediowe historie, które umilają czas w chwili, gdy
potrzebujemy trochę luzu. Takim właśnie tytułem można mianować powieść „Lokator
do wynajęcia” autorstwa pani Iwony Banach. To lekka i niezobowiązująca
opowieść, w której znajdziemy wszystko – od wielkiej komedii po kryminał.
Zwariowana historia od początku do końca nieźle bawi czytelnika, a bohaterowie
przyprawiają o niemały ból głowy ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu…). Chociaż
nie wszystko wyszło jak trzeba. Ale o tym za chwilę…
Miśka
– studentka, która zarabia jako lokator; wraz z Noldim – towarzyszem w pracy,
trafia w do maleńkiej górskiej wioski, w której zajmuje jeden z
najdziwniejszych domów. Dziwnych, bo ma numer 666, a sąsiadki to niezbyt
normalne staruszki. Chociaż może bardziej niegrzeczne? Za ich sprawą dzieje się
bardzo wiele – spotykają nader kąśliwe i „sprytne” psy, historię wisielca i
dziwną siłę, która dewastuje ich wynajmowany dom. Nie to jest jednak najgorsze.
Bo w końcu chodzi o wygryzienie konkurencji. A nikt nie jest tak konsekwentny
jak góralki. Kiedy więc dochodzi do morderstwa – nikt już nie jest w stanie
niczym się zdziwić…
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że
powieść to jedna wielka zabawna historia. Od początku akcja ma wydźwięk
komediowy i w tym klimacie utrzymana jest fabuła. Fajna narracja i ciągła akcja
doprowadzają do tego, że bez przerwy coś się dzieje. Dynamiczna akcja prowadzi
również do tego, że szybko i sprawnie idzie nam czytanie. Dlatego tytuł ten
można śmiało traktować jako coś lekkiego na nudne wieczory. Ten manewr świetnie
się sprawdza.
Drugim plusem można uznać naprawdę barwnych
bohaterów. Na główną uwagę zasługują dwie staruszki – Bella i Nina, które
nakręcają cały komediowy szum. To dzięki nim najwięcej się śmiejemy – knują,
doprowadzają swoich sąsiadów do białej gorączki (a nawet całą wioskę),
śmiesznie mówią… Gdyby nie one, powieść
z pewnością by straciła. Dobrym dodatkiem jest też Miśka, ale chociaż jest
jedną z głównych postaci, to spada na dalszy plan. Uwagę czytelnika przykuwa
bardziej duet starszych pań, ale nic w tym dziwnego. Jest też Noldi – mięśniak o
gołębim sercu, romantyk. Jednak mnie osobiście nie spodobała się jego postać. Nie
lubię tak stworzonych postaci, bo z normalnego faceta powstaje taka „ciapa”.
Boi się własnego cienia i mówi jak dziecko… Takich bohaterów spotykałam już
często i za każdym razem czułam to samo –
za mało faceta, za dużo infantylności. I chociaż pasuje do tego tła fabularnego
taki osobnik, mnie strasznie przeszkadzał…
Podsumowując zatem– „Lokator do wynajęcia” to lekka i
zabawna historia, która umili nasz każdy nudny wieczór. Nie jest to może
wybitne dzieło, można odnieść wrażenie, że czasem ten humor jest zbyt
przesadzony, ale z pewnością może się podobać. Szybko się ją czyta, wiele można
się pośmiać, a to w tego typu książkach jest najważniejsze. To taka lektura na
zabicie czasu – świetnie się sprawdza. Dlatego polecam. Dobra zabawa gwarantowana.
Autor: Iwona Banach
Tytuł: Lokator do wynajęcia
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 400
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)