czwartek, 29 listopada 2012

"Przeklęte korki" - Anna Kekus

Czy naprawdę korki są tu przeklęte?

   Historie romantyczne zawsze jawiły mi się jako dobry i miły przerywnik wśród mrocznej i kryminalnej części literatury, dlatego chętnie sięgam po takie tytuły. W ostatnim czasie miałam okazję przeczytać „Przeklęte korki” Anny Kekus, która wydawała się interesująca i wyraźnie dobra mimo małej ilości stron. Niestety po raz kolejny przeżyłam rozczarowanie lekturą, która od początku powinna była mi się spodobać. Romantyzm gdzieś zniknął, zastępując go ckliwą opowieścią… o naprawdę nie wiadomo czym.

   Zuza i Maks poznają się w czasie korków. Oboje wyraźnie zainteresowani sobą dają szansę swojej znajomości. Z czasem rodzi się między nimi zażyłość, o którą żadne z nich by się nie podejrzewało. Z dnia na dzień stają się sobie bliscy. W końcu namiętność wybucha ze zdwojoną siłą, lecz wtedy ich szczęście zakłóca jedna szczególna wiadomość. Czy Zuza i Maks mimo wszystko będą razem?

   „Przeklęte korki” potraktowałam jako miłą odskocznię od kryminałów, które ostatnio wiodą prym w mojej biblioteczce. Lektura jest krótka, dlatego czytanie zajęło mi ledwie godzinę. Niestety nie było to sześćdziesiąt minut, które miło wspominam. A wszystko to przez te kilkadziesiąt stron, które wcale nie spełniło moich oczekiwań. Pierwszą rzeczą, która uderzyła we mnie, jest nieco naiwne i przerysowane prowadzenie narracji. Punkty widzenia bohaterów zlewają się ze sobą, przez co czasem trzeba rozszyfrowywać to, co jest napisane. Bohaterowie, czyli Zuza i Maks, w pewnych momentach wypowiadają się ckliwie i infantylne. To strasznie irytuje, bowiem po poważnych ludziach powinniśmy się spodziewać nieco ‘powagi’. Drugą sprawą jest fakt, iż w tej krótkiej opowieści w ogóle nie odczuwa się romantyzmu. Nie dostrzegłam ani trochę tej rzekomej miłości. Błędem autorki było potraktowanie tej historii tak powierzchniowo, gdyby wątki zostały rozbudowane, pewnie wyglądałaby zupełnie inaczej. I z pewnością lepiej…

   Wracając do bohaterów… spodziewałam się po nich więcej, dużo więcej. Tymczasem okazali się bezbarwni, nijacy, często przejawiający mentalność dziecka. Zuza czasem wyglądała lepiej, jej wypowiedzi brzmiały dojrzale i ciekawie, jednak w obecności Maksa wszystko się psuło. Ich dwoje razem zachowywali się jak para rozpieszczonych, dużych dzieciaków, więc dopowiedzcie sobie, jak mogło to wyglądać w chwilach ich namiętności…

   Po raz kolejny odczułam rozczarowanie po lekturze, po której spodziewałam się dużo więcej. „Przeklęte korki” okazały się niczym więcej, jak krótką opowiastką, która nie nadaje się, aby powiedzieć o niej „romantyczna”. Mało barwni bohaterowie, gnająca na łeb, na szyję fabuła (co jest ledwo możliwe z taką ilością stron) oraz przesadzone wątki sprawiają, że trudno przebrnąć przez tekst. Mnie zajęło to godzinę i było to istna męczarnia… Trudno powiedzieć o niej coś pozytywnie, bowiem, prawdę powiedziawszy, nie ma w niej takich elementów. Jedyną chyba dobrą rzeczą był fakt, że tak szybko się skończyła…

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Warszawskiej Firmy Wydawniczej:
Autor: Anna Kekus
Tytuł: Przeklęte korki
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 82

11 komentarzy:

Sylwia (nieperfekcyjnie.pl) pisze...

Przyznam szczerze, że trochę zmartwiłam się, ponieważ "Przeklęte korki" leżą na mojej półce i niebawem sięgnę po tę krótką opowieść. Mam nadzieję, że spodoba mi się bardziej niż Tobie, ale jestem przygotowana na to, że obejdzie się bez fajerwerków.

Irena Bujak pisze...

Skoro taka sobie to raczej jej odpuszczę na chwilę obecną. ;)

MalaEmily pisze...

Jak książka nie zachwyca to ja sobie odpuszczam:)

Taki jest świat pisze...

Szkoda, bo zapowiadała się książka ciekawie

Upadły czy Anioł pisze...

nie za bardzo w moich klimatach, ale i opinia nie zachęca do sięgnięcia :)

BooksHunter pisze...

Chyba sobie daruję. Po okładce i opisie sądziłam, że może mi się spodobać, ale w sumie z tego co mówisz, to nic ciekawego więc... mówię NOŁ :P

Tirindeth pisze...

Fuj, a okładka taka słodka... podziękuję jednak.

Unknown pisze...

A ja jednak przeczytam. Dziesiejsze romanse takie sa. A to przeciez milosc powoduje, ze wszystko sie nam psuje i stajemy sie zupelnie innymi ludzmi.

Skoro to tylko godzinka to uwazam ze warto sprobowac.

Unknown pisze...

Dziękuję za twoją szczerą opinię. Przykro mi, że zawiodłaś się "Korkami". Romantyzm, w dzisiejszych czasach, definiuje się zupełnie inaczej, a więc i książki o tej tematyce będą inne.

Unknown pisze...

Dziękuję za twoją szczerą opinię. Przykro mi, że zawiodłaś się "Korkami". Romantyzm, w dzisiejszych czasach, definiuje się zupełnie inaczej, a więc i książki o tej tematyce będą inne.

Layla pisze...

A wydaje się na pierwszy rzut ciekawa...
Co do romansów, zawsze wydają mi się ponadczasowe, więc nie widzę związku ze zmianami w ich "wyglądzie":P

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)