czwartek, 11 lutego 2016

"Klaśnięcie jednej dłoni" - Richard Flanagan

"Umieć kochać - do tego trzeba ukończyć szkołę cierpienia."*

   Richarda Flanagana poznałam przy okazji lektury jego książki „Ścieżki północy”. Nie ukrywam, że było to wymagające dzieło, ale jednocześnie wywarło na mnie ogromnie pozytywne wrażenie – książka była szczera i pięknie napisana. Nie tak dawno udało mi się przeczytać kolejną powieść tego autora. „Klaśnięcie jednej dłoni” to równie urzekająca historia, co trudna, ale do takich tematów w przypadku Flanagana należy przywyknąć. Autor świetnie radzi sobie z kreacją intrygującej historii, otwarcie opowiada o trudach zwykłego człowieka, a robi to w sposób urzekający. Nie ma znaczenia, jak mocno przygnębiająca jest treść. Coś niezwykłego ma w sobie każdy fragment jego powieści, bo naprawdę nie sposób się od nich oderwać.

Tasmania – rozległa, tajemnicza kraina. Pewnej nocy 1954 roku osadę Butlers Gorge omiatała śnieżyca, a czarne chmury przesłoniły gwiazdy. Maria Buloh bez słowa opuściła męża i trzyletnią córkę, by nigdy do nich nie wrócić. Rozpłynęła się bez śladu. Dlaczego i dokąd odeszła? Szukając zapomnienia w alkoholu, Bojan, słoweński imigrant, odnajdzie w nim jedynie demony przeszłości – tragiczne wspomnienia z czasu wojny, a rozpacz po odejściu żony przekuje w codzienne domowe piekło dla małej Sonji. W 1989 roku, po latach spędzonych w Sydney, dorosła już Sonja odwiedza ojca. To szansa na przebaczenie, ale też i czas na podjęcie najważniejszej decyzji w życiu młodej kobiety, która będąc w ciąży, zastanawia się nad jej przerwaniem. [wyd.]

„Miłość to most. A bywają ciężary, co most pod nimi pęka.” **

   Spodziewałam się, że książka nie będzie łatwa. Wystarczy spojrzeć na jej okładkę – szara, lekko przygnębiająca. I taka sama jest jej zawartość. Nie ma się co oszukiwać, że znajdziemy w niej coś lekkiego lub zabawnego. A jednak niesamowicie fascynuje już od pierwszej strony. Zwykła, szara rzeczywistość, ludzkie błędy i cierpienie – to wszystko ubrane w słowa w stylu Flanagana: robiącym wrażenie, wbijającym w fotel…

   To, co najbardziej podoba mi się w książkach tego australijskiego pisarza, jest to, że opisuje wszystko wprost. „Klaśnięcie jednej dłoni” to także bardzo konkretna powieść. Autor nie stara się, by wyrazić gniew lub rozpacz swoich bohaterów w okrężny, mniej dosadny sposób. Jeśli trzeba krzyknąć, usłyszymy krzyk. Jeśli trzeba użyć wulgaryzmu – pojawi się najgorsze ze wszystkich świństw. W ten sposób bardzo realistycznie przedstawił relację na linii ojciec-córka, która niestety nie wyglądała różowo. Flanagan opowiada tę historię, co rusz wracając do przeszłości, nakreślając sytuację sprzed lat, jak i po latach, gdy ponownie dochodzi do spotkania Sonji i Bojana. Śledzimy tę relację z niemałych zaangażowaniem, targają nami różnorakie emocje, zadajemy sobie tak wiele pytań. I czytamy dalej, bo historia, choć niełatwa i pełna udręki, staje się czymś fascynującym. I naprawdę pragniemy poznać, jak ona się zakończy.

   Pamiętam, do końca zastanawiałam się, co takiego przydarzyło się Marii Buloh. Jej zniknięcie stało się przyczyną udręki męża i cierpienia córki, czyli tym, o czym czytamy przez całą powieść. Wyjaśnienie pojawiło się dopiero na samym końcu, powiem nawet, że było to nieco zaskakujące, bo po tylu stronach przestałam mieć nadzieję, że poznam przyczynę. Ale – na zakończenie historia wydaje nam się kompletna. Dzięki ujawnieniu tej tajemnicy, czujemy wreszcie, że poznaliśmy CAŁĄ historię. Bez niedomówień, bez nierozwiązanych spraw.

   Wystarczy spojrzeć na opis tej książki – już wtedy wiadomo, że nie każdemu może się ona spodobać. Z mojej strony mogę zapewnić jednak, że naprawdę warto poświęcić jej czas. Nie należy do łatwych, mówiąc wprost, ale z pewnością może się podobać. Mimo przygnębiającego wyrazu, potrafi zaciekawić, mocno wciągnąć, a także zafascynować. A ogromu emocji, jaki w nas wywołuje, nie sposób opisać nawet wieloma słowami…
*Claude Lelouch
**Richard Flanagan, Klaśnięcie jednej dłoni
Autor: Richard Flanagan
Tytuł: Klaśnięcie jednej dłoni
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 18 luty 2016
Liczba stron: 368

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)