wtorek, 1 grudnia 2015

"Migdałowy aromat" - Anna Nejman

Nigdy nie wiesz, co cię spotka...

   Literatura obyczajowa to prosty gatunek. Ale, jak się okazuje, bardzo łatwo go sknocić. W ostatnim czasie ze zmiennym szczęściem znajduję tego typu książki – raz jestem zachwycona, raz totalnie rozczarowana. A w przypadku tytułu „Migdałowy aromat” niestety wygrało to drugie. Nie jest to z zupełności „zepsuta” historia, ma swoja lepsze strony, które pozwoliły mi na dokończenie lektury. Jest w niej jednak sporo chaosu, mocno przyspieszone tempo wydarzeń i niestety ani jednego momentu, który by sprawił, że zaangażuje się w lekturę tej książki.

   Eliza przylatuje do Ameryki w jednym celu – chce opisać i opublikować historię magicznego miejsca o nazwie „Ustronie”, z którym wiąże się ciekawa opowieść - jest to cichy zakątek, w którym czwórka przyjaciół u schyłku swojego życia zawiązała nietypowy pakt. Jednak kiedy Eliza przegląda materiały i próbuje stworzyć publikację na ten temat, spotyka tajemniczego sprzedawcę antyków i jej plany powoli zmieniają swoją wartość. Wystarczy kilka dni, by jej życie wywróciło się do góry nogami. Pytanie: co teraz? Czeka ją niebywale trudna decyzja.

   Mocną stroną tej książki jest sam pomysł: wydaje się niebywale intrygujący, można powiedzieć, że w lekturze dużo się dzieje. Tak też właśnie jest - autorka serwuje nam sporą dawkę wydarzeń, które od samego początku podkręcają nasze zainteresowanie. Z czasem jednak pojawia się problem: wkrada nam się w to wszystko chaos. I powoli koncepcja się sypie. Niby jest ciekawie, ale mamy wrażenie, że to wszystko dzieje się zbyt szybko, trochę to wszystko przesadzone. I weźmy na ten przykład romans dwojga bohaterów: Elizy i Larry’ego. Tempo ich znajomości jest zawrotne, ledwo się poznali i już czują tę prawdziwą miłość, oświadczają się, zakładają rodzinę. Fakt, mają swoje lata, ale ich relacja jest strasznie przesadna. Jakby w tych dwoje bohaterów próbowano nawsadzać jak najwięcej uczuć i emocji, ale jest ich zdecydowanie za dużo. Właśnie wtedy czytanie stało się naprawdę męczące, czasem nawet bardziej niż wtedy, gdy czytywałam kiedyś o przesłodkiej miłości dwojga nastolatków.

   W tego typu historiach cenię sobie prostotę. Bo ona najczęściej ujmuje czytelnika. I „Migdałowy aromat” ma w sobie nieco nieskomplikowanych elementów. Jest to m.in. język, dzięki któremu przyjemnie czyta się zawartą wewnątrz historię. Przynajmniej na początku. Bo i tutaj wkrada się pewien chaos: autorka za dużo uwagi skupia na mało istotnych rzeczach, który nic nie wnoszą do historii. Opisy, opisy, jeszcze więcej opisów. Tempo czytania zwalnia, bo nic ciekawego się nie dzieje. Trzeba naprawdę dużego samozaparcia, żeby dokończyć lekturę. Poza tym jest tu dużo kontrastów, raz czytamy prosty przekaz, taki zwyczajny tekst, a za chwilę wyskakuje nam zdanie z bardzo barwnym porównaniem…
„Zatopiła palce w jego włosach wiedziona nieoczekiwanym odruchem zmierzającym do wyhamowania ekspansji jego ust.” [ str. 113] 
„Zanim jeszcze przestała grać muzyka, gorąca lawa w wulkanie ich wzajemnego pożądania zbliżyła się niebezpiecznie do ujścia krateru.” [str. 145]
„Przymknąwszy powieki, delektowała się efektem bioprądu pożądania indukowanego raz po raz, gdy Larry testował jej wargi w powolnym preludium do wydarzeń, których biegu żadne z nich nie byłoby już w stanie odwrócić.” [str. 96]

Gdyby całość została ujęta w takim klimacie – okej, super, ciekawie by to wyglądało. Ale takie pojedyncze przebłyski po prostu nie pasują do reszty.

   Bardzo ciężko mi było dokończyć tę historię. Zbyt duża liczba opisów nużyła, a romans bohaterów okazał się chaotycznym i mało autentycznym uczuciem. Oczekiwałam intrygującej, ale prostej opowieści, a jednak nie udało mi się w ogóle wciągnąć w treść tej lektury. Jedynie śliczna okładka i dość ciekawy wątek grupy przyjaciół i ich pakt bronią się w zupełności. Niestety to nie wystarczy, aby powieść choć w małym stopniu mnie zachwyciła.
Autor: Anna Nejman
Tytuł: Migdałowy aromat
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 504

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)