"Requiem" - Lauren Oliver
Rewolucja rozlewa się na cały kraj, oddziały rządowe śledzą i brutalnie tępią grupy Odmieńców. Jako członkini ruchu oporu Lena znajduje się w samym centrum konfliktu. Rozdarta między Aleksem i Julianem walczy o swoje życie i prawo do miłości. W tym samym czasie Hana prowadzi bezpieczne, pozbawione miłości życie u boku narzeczonego – nowego burmistrza Portland. Wkrótce drogi dziewczyn znów się zejdą, a ich spotkanie doprowadzi do bolesnej konfrontacji.
Czy można wybaczyć zdradę? Czy mury wreszcie runą? [wyd.]
Nareszcie. Nareszcie udało mi się skończyć
słynną trylogię, która z początku wydawała mi się trochę naciągana, a jednak
tak mocno się w nią zaangażowałam, że do samego końca czułam mocną więź z jej
bohaterką. Nareszcie udało mi się poznać finał tej historii, która od
kilkunastu miesięcy zaprzątała mój umysł. I nie powiem – czuję satysfakcję.
Czuję satysfakcję, bo cała powieść jest
mocno energiczna, bardziej mroczna, bardziej krwawa. Niepewność czuć do samego
końca, bowiem autorka nie rozwiązała sprawy stopniowo, do ostatniej strony nie
wiemy, czy historia skończy się dobrze, czy nie, jeśli tak – to dla kogo? Wiele
pytań, mało odpowiedzi i sporo oczekiwań. Cieszę się również, że zakończenie
odbyło się w ten, a nie inny sposób. Nie było typowego „Kilka miesięcy później…”,
nie dowiadujemy się, co stało się z bohaterami po tych wszystkich wydarzeniach.
Autorka ucięła je w odpowiednim momencie i zostawiła czytelnikowi pole do
wyobraźni i każdy z nas może tworzyć własne scenariusze dla ulubionych postaci.
Pozostawia to też tzw. „furtkę” pisarce, ale mam nadzieję, że to ostateczny
koniec. W innym przypadku charakter tej trylogii przepadnie.
Tak jak wspominałam przy okazji lektury
poprzednich tomów, historie niosą ze sobą ciekawą oryginalność. Z każdym tomem możemy
dostrzec również większe dopracowanie szczegółów, bardziej zawiłe wątki, więcej
tajemnic. „Requiem” jako tom trzeci wydaje się też bardziej dojrzale napisany,
jest w nim więcej przemyśleń, i jak już wspomniałam – więcej odważnych i
krwawych scen. Podobne wrażenia co do treści miałam podczas lektury 3 części „Igrzysk
Śmierci”. Tu również występuje bunt przeciwko władzy, krwawe walki. O wolność,
o słuszną sprawę. Jednak, o ile „Kosogłos” jako zwieńczenie serii Suzanne
Collins wydał mi się najsłabszą częścią, tak w przypadku Lauren Oliver miałam
odwrotne odczucia: finał okazał się świetnym zwieńczeniem całej trylogii. Jest
dobrze przemyślany, intrygująco przekazany i dodam, że nawet w pewnym stopniu
zaskakujący. Ale przede wszystkim mocno zapada w pamięć. Naprawdę mocno.
A zatem, jeśli przed Wami wciąż oczekiwanie
na lekturę tomu 3, nie zwlekajcie. To naprawdę kawałek dobrej historii. Wciąga,
intryguje i wywołuje dreszcze. I tak od początku do samiutkiego końca. Polecam
gorąco!
Trylogia "Delirium":
Metryczka:
Lauren Oliver, "Requiem"
Wyd. Moondrive, ISBN: 978-83-7515-170-1
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 392
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)