Historia wyjątkowej przyjaźni...
W literaturę młodzieżową coraz rzadziej się zagłębiam,
ale wciąż mam na nią oko. Bo chociaż historie te mogą wydawać się zbyt proste,
schematyczne, przewidywalne, nic niewnoszące w umysł czytelnika, to czasem
pomiędzy tym wszystkim udaje mi się odnaleźć prawdziwą perełkę, która nieźle
zapada w pamięć. I taką właśnie książkę udało mi się ostatnio spotkać. „Coś
mojego” to krótka, acz wyjątkowa powieść. Klasyczny schemat – młoda dziewczyna,
która dostaje cios od losu i musi pogodzić się z rzeczywistością. I nagle
przechodzi wewnętrzną przemianę, bez której powieść nie miałaby sensu. A jednak
ma w sobie to „coś”, co sprawia, że inaczej spojrzymy na świat. Bo chociaż
historia prosta i raczej przewidywalna, to nie sposób się od niej oderwać. A przy
tym jeszcze nieźle się wzruszyć.
Siedemnastoletnia
Maggie traci wzrok i odtąd musi uczyć się życia na nowo. Sytuacja nie jest
prosta, co nastolatka próbuje odreagować na wiele sposobów. Pewnego dnia znana
z ciętej riposty i ostrego języka dziewczyna poznaje małego chłopca. I dzieje się
coś dziwnego – zaczyna widzieć, ale tylko chłopca i niewielką przestrzeń wokół
niego. Maggie zaprzyjaźnia się z nim, a dzięki tej znajomości dostaje prawdziwą
lekcję życia. Zdaje sobie sprawę, że nic nie jest proste, ale nie aż tak
trudne, żeby sobie z tym nie poradzić. Bo żeby dostrzec to, co ważne, musi
spojrzeć na świat z zupełnie innej strony…
Kiedy zaczynałam lekturę tej książki, w ogóle
nie spodziewałam się, że spotkam tak wyjątkową i wciągającą historię. Chociaż
na początku były lekkie obawy, kiedy dopiero co poznawałam bohaterkę – nic w
tym dziwnego, to typowa buntowniczka, jaką spotykałam w innych młodzieżowych
lekturach i nie zapowiadała się kolorowo.
Jednak z czasem treść książki zamieniała się w coś głębszego; przemyślenia
Maggie, głównej bohaterki, stawały się mądrzejsze, sensowne, dające czytelnikowi
do myślenia. Zachodziła tutaj klasyczna wewnętrzna przemiana bohaterki, jednak
w tym przypadku można mówić o wartościowej przemianie. Bo w wielu przypadkach
śledzimy zmianę jedynie głównego bohatera, który jest tylko kolejnym elementem
książki, o którym później łatwo zapomnieć. Tutaj bohaterka stanowi przykład dla
innych, to ona dochodzi do wielu wniosków, ale w praktyce mogą one dotyczyć
każdego. I to właśnie mnie urzekło w tej historii – jest prosta, ale
inteligentna, dająca nam sporo do przemyślenia. Przykład lektury młodzieżowej,
w której poprzez lekką opowieść autorka przekazała sporo życiowej mądrości.
Brawo!
„Niektórzy ludzie składają się z tylu warstw, że nie wiadomo, kim są.” [str. 71]
Często trafimy na mądre wnioski i
przemyślenia bohaterki. Jest też trochę dramatyzmu, zwłaszcza w relacji
niewidomej dziewczyny i chorego chłopca, czy też w spotkaniu niewidomej
nastolatki ze światem zewnętrznym. Jednak nie oznacza to, że książka jest
trudna. Wręcz przeciwnie. „Coś mojego” to historia, dzięki której, owszem,
wiele mądrego wyniesiemy, ale również dzięki której świetnie się ubawimy i
mocno wzruszymy. Napisana prostym językiem powieść w wielu elementach staje się
źródłem naszych radości i smutków, wywołuje w nas wiele skrajnych emocji. Dzieje
się to nie tylko poprzez wydarzenia, ale także dzięki bohaterom, którzy swoim
charakterem uzupełniają całość. Bo jeśli chodzi o bohaterów, to autorce również
należą się brawa. Cała trójka naszych postaci – czyli Maggie, Ben i jego
starszy brat – to kolaż różnych osobowości, do których nietrudno zapałać
sympatią. Skrajnie różni, a jednak idealnie wpasowani w fabułę. Każdy z nich
wnosi „coś swojego”, jakąś indywidualną cząstkę, dzięki czemu historia jest
jeszcze lepsza. Czasem jedynie sprawiają wrażenie typowych bohaterów
młodzieżówek, jednak z czasem ono zanika. Ale co się dziwić – w tak wciągającej
historii trudno nie zapomnieć o małych mankamentach.
Dopiero przed momentem wyczytałam, że jest
to powieściowy debiut autorki. Mogę więc śmiało powiedzieć, że jest to jak
najbardziej udany start Marci Lyn Curtis. „Coś mojego” to wyjątkowa i mądra powieść,
która urzeknie niejednego czytelnika. Niesamowicie wciąga, ale jednocześnie
bawi i wzrusza. Chociaż została napisana z przeznaczeniem dla młodych czytelników
i w większości taki właśnie ma charakter – m.in. ten typowy młodzieńczy romans,
który w tym przypadku został jednak fajnie stonowany – to zdecydowanie nadaje się
na lekturę dla każdego. Jest krótka, ale jednocześnie treściwa, prosta i nieco
schematyczna, ale przy tak sympatycznej fabule nic nie jest w stanie nam
zaszkodzić.
Mnie
urzekła i to bardzo. I z całego serca ją polecam.
Autor: Marci Lyn Curtis
Tytuł: Coś mojego
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 304
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)