Romans bywa niebezpieczny...
Sandra Brown to
autorka naprawdę wielu tytułów. Jednak tytuł „Alibi” to moje pierwsze spotkanie
z jej twórczością. Zaintrygowana opisem i jako wielbicielka gatunku musiałam
wprost ją przeczytać. I spodobała mi się, chociaż spodziewałam się czegoś lepszego.
Tytuł miło się czyta, wciąga, intryguje. Zagadka kryminalna została dobrze
skonstruowana, a koniec oczywiście zaskoczył. Ale w moim mniemaniu po prostu za
dużo tu romansu. Na szczęście nie zapuszcza korzeni do wszystkich wątków.
Sprawił jednak, że z dobrej kryminalnej historii zrobił się romans z kryminałem
w tle…
Kiedy prokurator Hammond Cross poznaje
niebywale niezwykłą kobietę, w hotelu w Charlestone dochodzi do morderstwa
znanego acz znienawidzonego bogacza Lute’a Pettijohna. Nikt nikogo nie widział,
jednak wszystko wskazuje na to, że to zabójstwo z zemsty. Jak się okazuje,
jedną z podejrzanych staje się kobieta poznana przez Hammonda, która po upojnej
nocy znika z jego życia. Prokurator zdaje się być w kropce – romans z
domniemaną zabójczynią zrujnowałby mu karierę. Zwłaszcza, że staje się głównym
kandydatem na stanowisko prokuratora okręgowego, a konkurencja nie śpi…
Spodziewałam się romansu,
nie mówię, że nie. Czytając opis wiedziałam, czego mogę doświadczyć. Jednak fraza
na okładce: „autorka ponad 70 romansów”,
nieco mnie przeraziła. Dlatego podeszłam do tej książki z dystansem. Jak się okazało,
dystans się przydał, bo romansu było sporo. A autorka trochę nim książkę
nafaszerowała. „Alibi” to oczywiście dobry tytuł, ale czasem miałam wrażenie,
jakby panią Brown ponosiło. Z thrillera, który nieźle się rozgrywał, i gdzie akcja
dobrze prosperowała, zaczynały wypływać smakowite „kąski”. Z thrillera z
romansem zaczynało się rodzić niezłe harlequinowe cudo:
„[…]Kiedy odsunął jej rękę, uniosła się i zaczęła gorączkowo całować go po podbródku i policzkach, mrucząc: - Pozwól się popieścić. Ale było już za późno. Zmienił pozycję i zanurzył się w niej. Wycofał i ponownie zanurzył. Głęboko. Głębiej. Potem, oparłszy głowę o jej czoło, zacisnął powieki, oddał się rozkoszy, jakiej nie sprawiły mu wszystkie dotychczasowe stosunki razem wzięte… - Nie, to ty pozwól się popieścić. …i eksplodował”*.
Przymrużyłam już oko na to, powiedzmy, zboczenie zawodowe autorki (tyle
romansów!), tylko potem znów zaczęły się schody. Kiedy śledztwo trwało, treść
zaczęła nieco nużyć. Bo choć ciągle dotyczyła głównej sprawy, pojawiało się mało
istotnych rzeczy, za to sporo życiorysów i wydarzeń z życia bohaterów. To
zawsze mnie ciekawiło, bowiem każda postać ma swoją indywidualną historię, ale
jeśli tej treści jest za dużo, po prostu robi się to nudne. „Alibi” niestety
takie teksty posiada, w połowie książki czułam się nimi lekko zmęczona, ale
wytrwałam i nie powiem, warto było, bo za to koniec okazał się zaskakujący.
No właśnie, nie
tylko koniec jest tutaj pozytywnym aspektem. Jak wspomniałam, akcja z początku
nieźle się rozgrywa, jest morderstwo, tajemnica, brak jakichkolwiek poszlak.
Umysł pracuje, bo nie mamy żadnego punktu zaczepienia i teorii jest wiele. To
właśnie w tym gatunku cenię: jeśli jest śledztwo, sama staję się detektywem i
staram się rozwikłać zagadkę. Koniec pokazuje czy miałam rację, czy się myliłam.
Sandra Brown, chociaż nie jest specjalistką od kryminału, świetnie poradziła
sobie z intrygą – totalnie mnie zaskoczyła. Osobę, którą wytypowała na koniec, w
ogóle nie miałam na swojej liście i za to biję jej brawa. A chociaż brakło mi
również kryminalnego żargonu, bardziej obszernego śledztwa, to naprawdę dobrze się
przy tej lekturze bawiłam. Cały czas byłam zaintrygowana i to w tym przypadku
było najważniejsze.
Chociaż zabrakło mi
wielu elementów w tym tytule, to mimo wszystko będę dobrze go wspominać. „Alibi”
to taka książka, która łączy w sobie moc romansu i ciekawy wątek kryminalny. Ma
słabsze i mocniejsze strony, wciąga, zaskakuje, ale bywa też niestety nudnawa.
Niemniej jednak można ją potraktować jako ciekawy dodatek do naszej
biblioteczki. Lekkie pióro i pomysłowość autorki to kolejny jej atut, a w
połączeniu z resztą z pewnością zadowoli wielu czytelników. Jeśli więc czujecie
się zaintrygowani i lubicie romanse – ten tytuł powinien Wam się spodobać.
*str. 189
Autor: Sandra Brown
Tytuł: Alibi
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 624
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)