Patrz przed siebie, nie w przeszłość...
Kojarzycie postać Bridget Jones? To szalona
kobieta, która w zwariowany sposób zdobyła serce mężczyzny. Dlaczego o niej
wspominam? Bowiem jej kreatorka, czyli Helen Fielding, po raz kolejny dała nam
szansę spotkania z tą bohaterką. „Szalejąc za facetem” to trzecia część przygód
słynnej Bridget, tym razem jednak mamy szansę poznać ją w nieco „dojrzalszym”
stylu. Choć z pewnością nie jest to ta sama akcja, te same komediowe dźwięki,
to z pewnością mamy do czynienia z naszą dobrą Bridget Jones. Wciąż
zakompleksiona, wciąż niedoceniona, ale w stu procentach kochana przez
czytelników.
Trudno
jest być samotną matką, prawda? Bridget Jones przekonuje się o tym, kiedy na
jej głowę spada multum obowiązków. Samotna poszukuje szczęścia, które przypada
w nienajlepszych momentach i nienajlepszym stylu. Droga do niego jednak
prowadzi znacznie prostszą drogą, o czym przekonuje się, kiedy poznaje pewnego mężczyznę.
Kobiety w, powiedzmy sobie szczerze, średnim wieku również mają prawo do
miłości. Ale pewnych rzeczy nie wypada robić, o czym boleśnie kilkakrotnie
przekona się sama Bridget…
Nie ma wątpliwości, że seria z Bridget Jones
w roli głównej jest jedną z najlepszych na świecie. Jej lekkość i komediowy
styl sprawiły, że pokochały ją miliony kobiet. Nic więc dziwnego, że kolejna
część wywołała wiele radosnych reakcji. Jest to jednak kolejna część i rodzi się
pytanie, czy mamy tutaj do czynienia z równie dobrą historią, jak dwie
poprzednie, czy też spory przestój czasu zrobi swoje i tym razem będzie to coś
innego? Jak się okazało, nie ma się czego obawiać, bowiem już po pierwszych
stronach wyczuć łatwo naszą starą dobrą Bridget Jones. Już od samego początku
dialogi i przemyślenia bohaterki tryskają humorem i to jest tu chyba
najistotniejsze. Wydawać by się mogło, że kiedy pojawią się dzieci i w końcu
ten poważny wiek, wszystko się zmieni, cała otoczka będzie wyglądać inaczej.
Tymczasem autorka trzyma się ustalonego na początku kanonu i jeśli mam być
szczera – chwała jej za to.
Wróćmy jednak do głównej bohaterki. Bridget
Jones. Wiele osób uważa ją za życiową fajtłapę, niedorajdę i zakompleksioną
dziwaczkę. Z tym się nie można nie zgodzić, bowiem jej cechy z grubsza opisują
powyższe wyrażenia. Jednak jej styl bycia wyróżnia się na tle innych
literackich postaci, dlatego jest taka wyjątkowa. Powiedzmy sobie szczerze –
ideałów nie ma, dlatego ciągłe idealizowanie bohaterów w powieściach może nam się
przejeść. Ile razy mieliśmy do czynienia z piękną, zgrabną i utalentowaną
kobietą z mnóstwem sukcesów na koncie… Bridget Jones to zupełne przeciwieństwo,
jednak bez zbędnej przesady. Łatwiej jest nam się z nią utożsamić, łatwiej ją
zrozumieć, a jej poczucie humoru powala na kolana. Pod względem gatunkowym
bohaterka na wagę złota, więc warto docenić fakt, że jest taka, jaka jest.
„Szalejąc za facetem” to pod względem
obyczajowym jak najbardziej udana powieść. Helen Fielding po raz kolejny
udowadnia, że pomysłów jej nie brak, a poczucie humoru zawiera w każdej linijce
napisanego przez nią tekstu. Bohaterka
nie zawodzi, chociaż w tej części jest nieco zdystansowana (co poniekąd
wskazuje na jej wiek czy przeżycia), co po prostu daje ciekawy efekt. Każdy
kolejny wątek jest dobrze dopracowany, fajnie zbudowany, obmyślany do końca,
jednak co trzeba z bólem przyznać – jest dość przewidywalna jak na jej
standardy. Nie ma się co smucić, nie ma co obawiać, bowiem w tego typu książkach
to normalne zjawisko, jednak tutaj wszystko podane jest jak na tacy, dlatego
nie trudno zgadnąć, jak to się wszystko skończy. Brodget Jones, choć to nadal
nasza ulubiona bohaterka, nie zdołała tego faktu zatuszować, dlatego powieść z
lekka traci na ocenie. Ale nie ma tego złego. W końcu cała powieść okazała się strzałem
w dziesiątkę. Seria nie zawiodła i z pewnością będę ją długo wspominać.
Serdecznie polecam!
Autor: Helen Fielding
Tytuł: Bridget Jones. Szalejąc za facetem
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: marzec 2014
Liczba stron: 584
3 komentarzy:
Hm... od dawna chcę sięgnąć po pierwszą część przygód Bridget Jones i czuję się miło zachęcona. Mimo, że to recenzja trzeciego tomu, to i tak dzięki niej nabrałam chętki na serię ;)
Uuu... 580 stron... troszkę sporo, więc nie wiem, czy znajdę czas, ale jeżeli wpadnie mi w łapki, to czemu, nie? ;)
Zapraszam do sb :3
Maly spoiler!
Zastanawia mnie jedna kwestia, na poczatku ksiazki Bridget mowi, ze Daniel jest ojcem chrzestnym a na koncu dowiadujemy sie ze chce ochrzcic dzieci. Nie zrozumialam czegos czy to faktycznie jest blad?
Szczerze przyznam, że nie zwróciłam na to uwagi, ale od razu spieszę z wyjaśnieniami, że raczej błędu tu nie ma;) Bridget określa Daniela ojcem chrzestnym, albo też on sam się tak nazwał, bowiem czasem się nimi zajmuje. Z resztą: czy ktoś znający Daniela, powierzyłby mu status ojca chrzestnego? :D
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)