Czy naprawdę korki są tu przeklęte?
Historie romantyczne zawsze jawiły mi się jako
dobry i miły przerywnik wśród mrocznej i kryminalnej części literatury, dlatego
chętnie sięgam po takie tytuły. W ostatnim czasie miałam okazję przeczytać „Przeklęte
korki” Anny Kekus, która wydawała się interesująca i wyraźnie dobra mimo małej
ilości stron. Niestety po raz kolejny przeżyłam rozczarowanie lekturą, która od
początku powinna była mi się spodobać. Romantyzm gdzieś zniknął, zastępując go ckliwą
opowieścią… o naprawdę nie wiadomo czym.
Zuza
i Maks poznają się w czasie korków. Oboje wyraźnie zainteresowani sobą dają
szansę swojej znajomości. Z czasem rodzi się między nimi zażyłość, o którą żadne
z nich by się nie podejrzewało. Z dnia na dzień stają się sobie bliscy. W końcu
namiętność wybucha ze zdwojoną siłą, lecz wtedy ich szczęście zakłóca jedna
szczególna wiadomość. Czy Zuza i Maks mimo wszystko będą razem?
„Przeklęte korki” potraktowałam jako miłą
odskocznię od kryminałów, które ostatnio wiodą prym w mojej biblioteczce.
Lektura jest krótka, dlatego czytanie zajęło mi ledwie godzinę. Niestety nie
było to sześćdziesiąt minut, które miło wspominam. A wszystko to przez te kilkadziesiąt
stron, które wcale nie spełniło moich oczekiwań. Pierwszą rzeczą, która
uderzyła we mnie, jest nieco naiwne i przerysowane prowadzenie narracji. Punkty
widzenia bohaterów zlewają się ze sobą, przez co czasem trzeba rozszyfrowywać
to, co jest napisane. Bohaterowie, czyli Zuza i Maks, w pewnych momentach
wypowiadają się ckliwie i infantylne. To strasznie irytuje, bowiem po poważnych
ludziach powinniśmy się spodziewać nieco ‘powagi’. Drugą sprawą jest fakt, iż w
tej krótkiej opowieści w ogóle nie odczuwa się romantyzmu. Nie dostrzegłam ani
trochę tej rzekomej miłości. Błędem autorki było potraktowanie tej historii tak
powierzchniowo, gdyby wątki zostały rozbudowane, pewnie wyglądałaby zupełnie
inaczej. I z pewnością lepiej…
Wracając do bohaterów… spodziewałam się po
nich więcej, dużo więcej. Tymczasem okazali się bezbarwni, nijacy, często przejawiający
mentalność dziecka. Zuza czasem wyglądała lepiej, jej wypowiedzi brzmiały
dojrzale i ciekawie, jednak w obecności Maksa wszystko się psuło. Ich dwoje
razem zachowywali się jak para rozpieszczonych, dużych dzieciaków, więc
dopowiedzcie sobie, jak mogło to wyglądać w chwilach ich namiętności…
Po raz kolejny odczułam rozczarowanie po
lekturze, po której spodziewałam się dużo więcej. „Przeklęte korki” okazały się
niczym więcej, jak krótką opowiastką, która nie nadaje się, aby powiedzieć o
niej „romantyczna”. Mało barwni bohaterowie, gnająca na łeb, na szyję fabuła (co
jest ledwo możliwe z taką ilością stron) oraz przesadzone wątki sprawiają, że
trudno przebrnąć przez tekst. Mnie zajęło to godzinę i było to istna męczarnia…
Trudno powiedzieć o niej coś pozytywnie, bowiem, prawdę powiedziawszy, nie ma w
niej takich elementów. Jedyną chyba dobrą rzeczą był fakt, że tak szybko się skończyła…
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Warszawskiej Firmy Wydawniczej:
Autor: Anna Kekus
Tytuł: Przeklęte korki
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 82
11 komentarzy:
Przyznam szczerze, że trochę zmartwiłam się, ponieważ "Przeklęte korki" leżą na mojej półce i niebawem sięgnę po tę krótką opowieść. Mam nadzieję, że spodoba mi się bardziej niż Tobie, ale jestem przygotowana na to, że obejdzie się bez fajerwerków.
Skoro taka sobie to raczej jej odpuszczę na chwilę obecną. ;)
Jak książka nie zachwyca to ja sobie odpuszczam:)
Szkoda, bo zapowiadała się książka ciekawie
nie za bardzo w moich klimatach, ale i opinia nie zachęca do sięgnięcia :)
Chyba sobie daruję. Po okładce i opisie sądziłam, że może mi się spodobać, ale w sumie z tego co mówisz, to nic ciekawego więc... mówię NOŁ :P
Fuj, a okładka taka słodka... podziękuję jednak.
A ja jednak przeczytam. Dziesiejsze romanse takie sa. A to przeciez milosc powoduje, ze wszystko sie nam psuje i stajemy sie zupelnie innymi ludzmi.
Skoro to tylko godzinka to uwazam ze warto sprobowac.
Dziękuję za twoją szczerą opinię. Przykro mi, że zawiodłaś się "Korkami". Romantyzm, w dzisiejszych czasach, definiuje się zupełnie inaczej, a więc i książki o tej tematyce będą inne.
Dziękuję za twoją szczerą opinię. Przykro mi, że zawiodłaś się "Korkami". Romantyzm, w dzisiejszych czasach, definiuje się zupełnie inaczej, a więc i książki o tej tematyce będą inne.
A wydaje się na pierwszy rzut ciekawa...
Co do romansów, zawsze wydają mi się ponadczasowe, więc nie widzę związku ze zmianami w ich "wyglądzie":P
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)