środa, 30 marca 2016

"Rzymski poranek" - Virginia Baily

Jeśli kochać, to szczerze. Do samego końca...

   Książek o miłości jest niezliczenie wiele. Jednak nie każdemu autorowi udaje się oddać istotę tego uczucia – bez względu na jego rodzaj i siłę. Ale powiem Wam, że Virginii Baily ta sztuka się udała. Stworzyła historię, w której miłość odgrywa główną rolę, chociaż nie ujęła jej dosłownie. Ujawnia się ona w gestach, czynach i myślach bohaterów. „Rzymski poranek” to opowieść, która wydaje się pełna niedopowiedzeń i skróconych wydarzeń. Jednak na samym końcu zdajemy sobie sprawę, że w ten sposób została oddana istota prawdziwej miłości. I to jest naprawdę piękne.

   Rzym, rok 1943, szary świt. Dwie zupełnie obce sobie młode kobiety przez chwilę wymieniają na ulicy spojrzenia. Chiara Ravello ucieka właśnie z okupowanego miasta. Druga wraz z mężem i małymi dziećmi zostaje zapędzona na ciężarówkę, która ma wywieźć Żydów do obozu zagłady.
W ułamku sekundy Chiara podejmuje decyzję odmieniającą całe jej życie – prosi żołnierzy, by uwolnili małego chłopca z transportu. Ku jej ogromnemu zdziwieniu spełniają prośbę. Ciężarówka odjeżdża, a do Chiary dociera, czego właśnie dokonała.
Trzydzieści lat później Chiara, niezależna i opanowana kobieta, mieszka sama w Rzymie. Pozorne szczęście Pani Ravello od czasu do czasu zakłócają wspomnienia o uratowanym w czasie wojny chłopcu.
Aż przychodzi dzień, w którym odbiera telefon od pewnej nastolatki…[wyd.]

   Z pewnością jest to książka, w której widmo wojny nie odstrasza. Ona daje początek pięknej historii, która na naszych oczach zamienia się w intrygującą i wzruszającą opowieść.

   Co z tej powieści najmocniej zapadło mi w pamięć? Głębia uczuć jednej osoby ujęta w prosty sposób. Od samego początku Virginia Baily kreuje główną postać jako silną, konkretną i niezależną kobietę, która w obliczu wojny musi ratować siebie i swoją chorą siostrę. Jednak pewne zdarzenie na ulicy zmienia jej życie – ratuje małego chłopca z rąk żołnierzy i zabiera go ze sobą. Chociaż dzieje się to niespodziewanie, podejmuje decyzję, która będzie miała swoje konsekwencje przez długie lata… Jak zatem wyglądają ich wspólne dzieje? Tutaj właśnie autorka serwuje nam urywkowe fragmenty z przeszłości, które po części obrazują nam to, w jaki sposób układają się ich relacje. Wraz z tymi fragmentami przeplatają nam się lata po wojnie, gdy bohaterka jest już sama i tym razem rzadko i niechętnie wspomina chłopca. Co takiego się wydarzyło? Dlaczego Chiara Ravello jest sama? Co z chłopcem, aktualnie już dorosłym mężczyzną? Nasza ciekawość wzrasta z każdą kolejną stroną, bo tajemnice mnożą się i mnożą. Dlatego też, gdy stopniowo poznajemy całą historię i jej sens, chociaż przekazaną w urywkach i pewnych niedopowiedzeniach, uświadamiamy sobie, że w tym wszystkim istniała naprawdę wyjątkowa więź. Nawet jeśli nie widać tego na pierwszy rzut oka, to z pewnością ukazują siłę uczuć, która na przestrzeni lat, okazywana w różnoraki sposób, była niezmienna i mocna. A finał tej historii, pozostawiony z pewną swobodą dla wyobraźni czytelnika, jedynie potwierdza nasze myśli: „Jednak w tym momencie Chiara siedzi w cieniu posągu, trzymając Marię za rękę, z listem na kolanach, i czeka, aż jej chłopiec wróci do domu.” [strona ostatnia]

   Z pewnością możemy też nazwać tę historię ciepłą i wyjątkową. Potrafi ona niezwykle wciągnąć, ale również napełnić czytelnika niebywale pozytywną energią. Bez względu na to, o czym czytamy w jej fragmentach, z łatwością nasza wyobraźnia przeniesie nas we włoskie klimaty: czy są to urocze zakątki wypełnione promieniami słońca, czy też zapach świeżo pieczonego chleba i gwar ulic – nie ma to znaczenia. Za każdym razem wrażenia są równie mocne. Prócz genialnie zobrazowanych uczuć, autorka świetnie poradziła sobie także z ulokowaniem wydarzeń w samym sercu Włoch. Ze swobodą możemy poczuć na własnej skórze ten urokliwy i ciepły klimat, przez co lektura wygląda jeszcze ciekawiej i stanowi świetne tło do rozgrywających się w powieści wydarzeń. I jak tu się oprzeć takiej powieści?

   Wniosek, jaki nasuwa się po przeczytaniu tej książki, jest jeden – to naprawdę wyjątkowa historia. Od pierwszej strony aż do ostatniej. „Rzymski poranek” skupia w sobie to, co najlepsze: prawdziwe uczucia, intrygującą historię oraz ciepłe zakończenie. Niezwykle porusza, ciekawi i do samego końca nie pozwala nam się oderwać. Wspaniałe jest również to, że pozwala nam poczuć na własnej skórze co to znaczy prawdziwa i bezwarunkowa miłość, która ma niezwykle silną moc wybaczania… Naprawdę godna uwagi lektura. Serdecznie polecam!
Autor: Virginia Baily
Tytuł: Rzymski poranek
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 400

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)