Od zera do (zgryźliwego) milionera...
Do tej
pory przeczytałam bardzo wiele świetnych powieści. Mała jest jednak liczba
książek, do których nieprzerwanie wracam co jakiś czas, bo ich treść
zaczarowała mnie tak mocno, że nie sposób nie przeczytać ich kolejny raz. I kolejny…
W ostatnim czasie poznałam nowe wyjątkowe tytuły. Ale dopiero niedawno okazało się,
że spotkałam lekturę wyśmienitą, w całości wręcz doskonałą. „Królowa lodów z
Orchard Street” autorstwa Susan Jane Gilman okazała się wspaniałą historią. Dobrze
przemyślaną, błyskotliwą i dopracowaną historią. Wciąga niesamowicie,
oczarowuje klimatem, a bohaterka, choć trudna w obyciu, wprost nie da się nie
polubić.
W
roku 1913 Malka Treynovsky, jeszcze jako dziecko ucieka z rodziną z Rosji do
Nowego Jorku. Zaraz po przyjeździe ulega wypadkowi i zostaje porzucona na
ulicy. Przygarnia ją włoska rodzina sprzedawców lodów, od której uczy się
fachu. Musi ciężko pracować i udaje jej się przetrwać tylko dzięki sprytowi i
pomysłowości. Kiedy dorasta zakochuje się w niepiśmiennym radykale Albercie –
wsiadają razem do furgonetki z lodami i wyruszają w podróż po Ameryce. Powoli
dziewczyna staje się Lillian Dunkle, nieugiętą bizneswoman stojąca na czele
lodowej fortuny.[wyd.]
To niesamowite, jak mocno przywiązałam się do
tej książki. Autorka świetnie poradziła sobie z napisaniem jej treści. Wykorzystała
tło historyczne Ameryki Północnej, a szczególnie Nowego Jorku, do nakreślenia
własnej powieści, w której prawdziwe wydarzenia stanowią część życia głównej
bohaterki. I muszę Wam powiedzieć, że wyszło naprawdę nieźle! Śledzimy losy
małej Malki, która własnym trudem dąży do sukcesu jako Lilian Dunkle, ale
równocześnie jesteśmy świadkami XX-wiecznej historii, która odżywa na naszych
oczach. Przyznam, że dzięki temu powieść stała się bardziej autentyczna,
bardziej przyswajalna. Po pewnym czasie łatwo stracić poczucie, że czytamy
jedynie książkę. Fabuła staje się wyraźnym obrazem, który prezentuje się lepiej
niż niejeden film. A do tego niesamowicie wciąga!
Największym atutem jest jednak sama
bohaterka. To ona jest centrum wszystkich zaistniałych wydarzeń w książce. Od
początku, kiedy rozpoczyna życie jako mała imigrantka aż po sam koniec, gdy
jest już starszą kobietą, znaną i bogatą twórczynią lodowego imperium. Śledzimy
jej drogę z dwóch stron: ze wspomnień i aktualnego czasu. Nie jest to jednak
zwykła, nazwijmy to, sucha relacja. Autorka potraktowała narrację bardzo
bezpośrednio: czytelnik staje się aktywnym słuchaczem, kiedy to bohaterka
opowiada każdą zaistniałą w jej życiu sytuację. Często używa zwrotów „moi mili”,
albo „ukamienujcie mnie, ale…”, i są one kierowane do odbiorcy. Dzięki temu z
łatwością można zaangażować się w taką lekturę. Osobiście wielokrotnie łapałam się
na tym, że niesamowicie mocno przeżywam relacjonowane wydarzenia. Jakbym była w
samym ich środku! A sama bohaterka stała się bardziej bliska - wykreowana w ten
sposób, iż pozostaje ona w stałym kontakcie z czytelnikiem sprawia, że obdarzamy
ją ogromną sympatią.
W dużej mierze autorka przykuwa uwagę do
detali, jednak opisuje je w bardzo inteligentny sposób. Nie przesadza z
opisami, nie dorzuca zbędnych wątków. Skupia się tylko i wyłącznie na tym, co
ważne. Fakt, powieść liczy sobie prawie 600 stron tekstu, jednak nakłada się na
to wiele lat z życia naszej bohaterki, a jest to obraz bardzo ciekawy. Dodajmy,
że to nasza bohaterka prowadzi relację, więc nie ma miejsca na czczą gadkę o
pogodzie czy też o szerokich planach postaci „co też włożyć na siebie?”. Bardzo
spójna i wartka historia, fantastycznie wciąga od pierwszej strony. Czas na
takiej lekturze upływa bardzo szybko, a na pewno nie jest on stracony…
Czytałam wiele powieści, w których autorzy
wykorzystywali tło historyczne do przygód swoich bohaterów. Jednak ten tytuł
okazał się najlepszym z nich. Gilman stworzyła niebanalną, ale jakże
autentyczną historię, która niesamowicie zapada w pamięć. „Królowa lodów z
Orchard Street” okazała się niebywale przyjemną i wciągającą powieścią, gdzie
nic nie jest idealne i kolorowe, a każda chwila z główną bohaterką to
jednocześnie poruszający moment jak i ciekawe doświadczenie. Bywa
przygnębiająca, ale jednocześnie potrafi mocno rozbawić. Świetnie poprawia
nastrój i z pewnością przypadnie do gustu każdemu, kto po nią sięgnie.
Serdecznie polecam!
Autor: Susan Jane Gilman
Tytuł: Królowa lodów z Orchard Street
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 600
1 komentarzy:
Diced Rice & Mango Habanero Mango Salsa - Tithian Arts
Diced Rice & Mango Habanero burnt titanium Mango Salsa. 1 cup Mango, titanium belly button rings Habanero, 1 tsp edc titanium Garlic, 1 tsp titanium key ring Salt, 2 titanium easy flux 125 cups Kosher Mix. Salt, lime juice, 1 cup Cayenne,
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)