czwartek, 26 lutego 2015

"Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie IKEA" - Romain Puértolas

Co to była za podróż!

   „Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie IKEA”. Moi drodzy – to nie żart. Ta książka nosi właśnie taki tytuł i właśnie o tym opowiada. Romain Puértolas wymyślił prostą historię i zawarł jej sedno w tytule. O czym ona jest? O wielu rzeczach. O zakupach, podróżach, oszustwach i przemianie. Praktycznie po trochę o wszystkim. Nieco komediowa, lekko absurdalna, a nawet dająca do myślenia. Ale przede wszystkim rozrywkowa, świetnie nadająca się na popołudniowy relaks.

   Pewien fakir (oszust, jak się zdaje) wyrusza wprost z Indii do Francji, by specjalny zakup w jednym ze sklepów sieci IKEA. Kiedy postanawia wdrożyć swój plan w życie, całkiem „przypadkowo” trafia do szafy, w której przemierza drogę do… Londynu. W tym właśnie miejscu rozpoczyna się ciąg niespodziewanych podróży po Europie, podczas których jego życie zmieni się całkowicie…

   Najzabawniejsze w tej książce, o dziwo, nie jest sam tytuł, ale prześmieszne zbiegi okoliczności, jakie spotykają głównego bohatera. Z początku opowieść fakira wydaje się być niepozorna, jedynie pomysł na zakupy w IKEI trochę dziwi, ale z czasem historia zaczyna robić się… interesująca. Wydarzenia przybierają niespodziewany obrót, wszystko dzieje się panicznie szybko – raz jesteśmy z bohaterem w Londynie, zaraz lądujemy w Hiszpanii. Tak zdecydowane działania, szybkie podróże, krótkie wrażenia bohatera sprawiają, że czegoś nam może zabraknąć – większej ilości przygód, a może mniej zbiegów okoliczności? Lecz z drugiej strony otrzymujemy rozrywkę w takiej dawce, że nie sposób odłożyć jej na bok. Wciąga, bawi i pozostawia po sobie dobre wrażenie. Idealny tytuł na nudny wieczór.

   W historii jakże niezwykłej zwyczajnego fakira przychodzi jednak moment pewnej przemiany. Nie wiadomo, czy autor miał od początku cel napisać opowieść, w której zachowanie głównego bohatera da czytelnikowi solidnie do myślenia, czy jego przemiana ma stać się wzorem… Jednak z pewnością można rzec, że cały ten komediowy obrazek, perypetie fałszywego fakira, mają w sobie głębszy sens. Po przeczytaniu całości na usta ciśnie się jeden wielki uśmiech, ale w głowie pozostaje pewna myśl, która skłania do zastanowienia się. Być może nad tym, czy ta historia ma jakikolwiek sens, być może coś więcej. Ale na pewno na długo pozostawia ślad w naszej świadomości. I z pewnością jest to pozytywny ślad.

   To krótka opowieść, więc nie ma co się długo nad nią rozwodzić. „Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie IKEA” to historia, która z pewnością Was rozbawi. Chociaż jest krótka, to zwariowane przygody fałszywego fakira wciągają niesamowicie. Fajnie skonstruowana, dobrze napisana (z humorem) i przekazana w formie delikatnego absurdu–  wszystko to kryje się pod tytułem francuskiego debiutanta. Świetna rozrywka dla każdego mola książkowego. Polecam!
Autor: Romain Puértolas
Tytuł: Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie IKEA
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 240

wtorek, 24 lutego 2015

"Lot sowy" - Mercedes Lackey, Larry Dixon

"[...]pisklę stanie się mistrzem we wszystkim, czego spróbuje."*

   Swoją przygodę z czytaniem rozpoczęłam od fantastyki i po dziś dzień uwielbiam sięgać po ten gatunek. Zaczarowane światy, magiczne stworzenia, niebywale urokliwe i wciągające przygody wielkich bohaterów… to tylko przedsmak tego, co znajdziemy w takich książkach. Ale dawniej wybór lektury okazywał się dużo łatwiejszy niż dzisiaj. Wiele osób mówi, że współcześnie praktycznie o wszystkim już napisano. Czyżby? Okazuje się, że wciąż można znaleźć coś „świeżego”. Jednym z tytułów, który pozytywnie mnie zaskoczył, jest „Lot sowy” autorstwa Mercedes Lackey i Larry’ego Dixona. Chociaż z początku trudno było się do niej przekonać, to z czasem odkryłam, że to naprawdę ciekawa historia. Dobrze przemyślana i napisana z sercem. W każdym calu fantastyczna historia.

   Młody chłopiec o imieniu Darian nie miewa w życiu szczęścia. Najpierw stracił rodziców, którzy nigdy nie powrócili z Lasu Pelagirskiego, a teraz pobiera nauki u starego czarodzieja Justyna. Jednak chłopak nie jest zainteresowany magią, czuje się wyobcowany i dlatego samotnie przeżywa swą żałobę wśród leśnych drzew. Pewnego dnia ze swej leśnej kryjówki widzi, jak nieznani osobnicy barbarzyńsko atakują jego rodzinne strony. Zmuszony jest uciec. Nie wie jednak, że na swej drodze spotka Jastrzębich Braci, i że to spotkanie okaże się kluczowe dla jego przyszłości…

   „Lot sowy” od początku wydaje się interesujący. Ciekawy opis, skromna acz klimatyczna okładka przykuwają uwagę czytelnika. Od razu chce się przeczytać taką książkę. Czy faktycznie jest warta naszej uwagi? Z pewnością. Chociaż ma swoje wady, to z pewnością zachwyci niejednego fana fantastyki. Przede wszystkim ogromne brawa dla autorów za włożone serce w tę historię – jest naprawdę dobrze przemyślana i rozpisana w każdym szczególe. W całej książce przeważają opisy, mamy więc wersję bez zbędnego gadania. Ale w tym układzie sprawdza się znakomicie – obraz rzeczywistości w fabule jest klarowny, z łatwością można wyobrazić sobie Dariana [głównego bohatera] oraz otaczające go osoby i miejsca. W tych wszystkich opisach łatwo się zatracić, czuć ten charakterystyczny klimat fantasy. Autorzy skoncentrowali się na prostym, lecz jednocześnie magicznym przedstawieniu historii. I to wyszło im naprawdę dobrze.

   Ta powieść to z pewnością historia dla cierpliwych. Jeśli ktoś poszukuje książki z dużą dawką akcji, która już na początku wbija w fotel – z pewnością tutaj jej nie znajdzie. „Lot sowy” to opowieść z charakterem, jednak do konkretnych celów dochodzimy z czasem. Początek spokojnie wprowadza czytelnika w klimat, pozwala zapoznać się z bohaterami i ich historiami. Dopiero później zaczyna się konkretna akcja, która prowadzi do kolejnych naszych [czytelników] odkryć. To nieco wolne tempo ma dwie strony – z jednej mamy czas, aby wszystkie wątki poukładać w głowie, „ogarnąć” nieco cały ten system. Z drugiej zaś nie sprzyja to naszemu czytaniu: możemy łatwo się znudzić (jeśli nie lubimy zbyt długich opisów) i w konsekwencji często odkładać książkę. Cierpliwość zatem popłaca – z czasem fabuła nabiera szybszego tempa, są emocje i większa ciekawość. I naprawdę obiecujące (choć szybkie) zakończenie.

   Trudno mi jednoznacznie ocenić tę książkę. Cenię sobie dobrą fantastyczną historię, a do takich z pewnością mogę zaliczyć „Lot sowy”. Zaintrygowała mnie, zaczarowała swym światem, a podczas lektury, z każdą stroną przypominałam sobie, dlaczego tak bardzo lubię ten gatunek. Jednak troszeczkę się przy niej zmęczyłam. Z reguły jestem cierpliwą osobą, jednak tutaj nieco podkręciłabym tempo akcji. Uwielbiam też opisy, jednak w tej powieści doprowadziły mnie do zbyt szybkiego końca – stąd rozczarowanie, bo przy takim rozwoju wypadków liczyłam, że to wydłuży nieco historię, a nie odwrotnie. Ale to dopiero początek trylogii, dlatego liczę na rozwinięcie. A przy takim piórze i wyobraźni, jaką posiadają autorzy, jest na co liczyć…
* str. 356
Autor: Mercedes Lackey, Larry Dixon
Tytuł: Lot sowy
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 356

środa, 18 lutego 2015

The best of BBC #1 - "Good Cop"

Jeśli nie macie pomysłu na wieczorny seans, a szukacie czegoś z dreszczykiem - polecam jeden z thrillerów BBC: "Good Cop". Jest to krótki, bo jedynie 4 - odcinkowy serial, ale czas tutaj nie ma żadnego znaczenia. Podczas krótkiego spektaklu przeniesiecie się do szarego Liverpoolu, w którym sprawiedliwości musi stać się zadość. A z pewnością dopilnuje tego policjant John Paul Rocksavage...
John-Paul Rocksavage (Warren Brown) jest przykładnym gliną, który kocha swoją pracę. Wszystko się zmienia, gdy na jego oczach brutalnie zostaje zamordowany jego partner z policji. Wszystko w co wierzył John zostaje wywrócone do góry nogami, a on sam popada w coraz większą depresję. Jedynym sposobem na poradzenie sobie z sytuacją, staje się zemsta na przestępcach metodami, które niewiele mają wspólnego z prawem.

 Ze względu na moją sympatię do kryminalnych historii, często oglądam tego typu seriale czy filmy. Najczęściej szukam wśród brytyjskich produkcji, bowiem najrzadziej przeżywam rozczarowanie. "Good Cop" to mega wciągający thriller, który od samego początku wbija widza w fotel. Akcja toczy się we wiadomym kierunku, jednak każde spotkanie głównego bohatera okazuje się dla widza nowym doświadczeniem. Nie ma co również liczyć na taryfy ulgowe - serial jest mocno realistyczny, brutalny, kipi czarnym charakterem. Ze strony technicznej - fajnie ukazany obraz Liverpoolu, który w odcieniach szarości nadaje klimat i świetne tło dla serialu.
Jedyna wada - za krótki. Sezon pierwszy pozostawia odbiorcę z wieloma niewiadomymi, pewne wątki mogłyby zostać mocniej rozbudowane. A tu nic. Koniec po czwartym odcinku. A szkoda, bo zapowiadało się naprawdę genialnie.
Zainteresowani? Na weekendowy seans w sam raz! Zachęcam.

wtorek, 17 lutego 2015

"Niech Ci się spełnią marzenia" - Barbara O'Neal

Życie zmienne jest...

   Z twórczością Barbary O’Neal miałam styczność po raz pierwszy przy okazji lektury „Recepty na miłość”. Wtedy po raz pierwszy również przekonałam się, że proste historie mogą być naprawdę fantastyczne. Jej książki mają to do siebie, że są ciepłe i prawdziwe, a dodatkowo pokazują pasję autorki, jakim jest gotowanie. „Niech ci się spełnią marzenia” to kolejny tytuł, który miałam okazję ostatnio poznać. I tym razem również byłam zachwycona. Chociaż przejawia wiele smutnych momentów i nie jest zakończona typowym literackim happy endem, to pozostawia po sobie same radosne wrażenia, a ja zyskałam pewność, że to nie ostatnia powieść pani O’Neal, po którą sięgnę…

   Cztery blogerki – Lavender, Ginny, Ruby i Valerie – poznały się w sieci i to tam narodziła się ich przyjaźń. Jednak urodziny jednej z nich staje się okazją do tego, by w końcu spotkać się twarzą w twarz. Lavender, która kończy przeszło osiemdziesiąt lat, postanawia zaprosić przyjaciółki na swoją farmę lawendy, gdzie będą miały możliwość bezpośredniego spotkania i świętowania. To wydarzenie okaże się dla każdej z nich zaskakującym doświadczeniem, bowiem w drodze na farmę, jak i na samej farmie, czeka ich wiele przygód i niespodzianek. A które z pewnością odmienią ich całe życie.

   „Niech ci się spełnią marzenia” to tytuł, który nie jest czymś zaskakującym, nie jest czymś odkrywczym, ale z pewnością warty naszej uwagi. Barbara O’Neal po raz kolejny udowadnia, że prostota może iść w parze z ciekawością. Historia, która ma miejsce na kartach tej powieści, urzeka już od pierwszych stron, niesamowicie wciąga i do końca nie pozwala czytelnikowi się oderwać. Autorka skonstruowała ją w ten sposób, aby przygody głównych bohaterek, które świetnie uzupełniają całą treść, wywoływały u czytelnika najróżniejsze emocje. To dzięki temu czytamy z nieskrywaną ciekawością każdy rozdział, kibicujemy bohaterkom w ich ciężkich chwilach, śmiejemy się razem z nimi, martwimy się. Powieść w pełni angażuje odbiorcę w przeżycia bohaterek, czytelnik tym samym staje się członkiem ich wydarzeń. Dlatego po skończeniu czujemy niedosyt i pragniemy jeszcze więcej.

   Książka zyskuje również na charakterze dzięki kulinarnej pasji naszych bohaterek. Jest to również pasja samej autorki, co widać w tekście na pierwszy rzut oka. Czytając powieść można śmiało poczuć kulinarnego ducha – wszystko wygląda bardzo realistycznie, kolorowo i pomysłowo. Bez względu na to, czy czytamy wpisy z blogów naszych bohaterek czy też zwykły opis tego, co i jak gotują. Wiele razy można złapać się na tym, że sami poczujemy chęć na coś dobrego. Dlatego nie radzę sięgać po książkę z pustym żołądkiem:) Autorka świetnie opisuje (choć nie rozpisuje się, co wpływa na jej korzyść) każdą sytuację i każdą czynność, wplatając w to wiele emocji, dlatego z łatwością oddajemy się tak przyjemnej lekturze.

   Czy czegoś jej brakuje? Nie sądzę. Chociaż może powiedziałabym , że więcej radości. Nie ma co jednak narzekać – powieść jest dobrze skonstruowana, przemyślana i napisana z sercem. To dobra historia, wyważona między szczęściem a smutkiem, pełna ciepła i pasji. Świetnie oddaje różnorodność emocji, jakie siedzą głęboko w człowieku. „Niech ci się spełnią marzenia”, powiedziałabym, to tego rodzaju książka, po którą może sięgnąć każdy i każdy odnajdzie w niej coś wartościowego. Serdecznie polecam!
Autor: Barbara O'Neal
Tytuł: Niech ci się spełnią marzenia
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 430

czwartek, 12 lutego 2015

Co nowego? - kilka infomracji na start.

Witajcie!
Trochę ostatnio u mnie cicho - nic dziwnego, brak czasu związany z nauką do egzaminów, lekki remont i ogólne obowiązki sprawiły, że zabrakło go na czytanie i niestety pisanie... Na szczęście powoli wychodzę na prostą, egzaminy pozdawane, więc już niedługo parę nowych wpisów. A co szykuję? Nowe recenzje (świetnego obyczaju i ciekawego poradnika), kolejny wpis z cyklu "The best of BBC" oraz pierwsza polecanka - ciekawy tytuł z jego fragmentem:)
Co nowego jeszcze słychać w książkowym świecie?
Korzystając z luźnego posta, zachęcam do poznania fragmentu książki Patricii Briggs, która niedługo ma swoją premierę: "Piętno rzeki". Oto kilka informacji:

Seria przygód Mercedes Thompson łączy kryminał, romans, thriller i oczywiście fantasy.
Piękna, wytatuowana zmiennokształtna półindianka, mechanik samochodowa o imieniu Mercedes. Niespotykane połączenie tworzy bardzo oryginalną i wyrazistą postać. Silna, niezależna i spełniona…czego chcieć więcej.
Kolejny tom serii z Mercy Thompson to ciąg dalszy przygód niesamowitej dziewczyny.
Wesele nie poszło zgodnie z planem, niemniej dziesięciodniowy miesiąc miodowy nad brzegiem rzeki powinien to zrekompensować. Czy na pewno… ?
Niespokojne fale rzeki Koulmbii przyniosą kolejne niespodzianki,a zapowiadająca się błogo i namiętnie romantyczna podróż poślubna zostanie nagle przerwana.
Zło mieszka w dorzeczu rzeki Kolumbii – tylko jeden człowiek może mu stawić czoła. Mercy i jej towarzysz Wilkołak alfa będą potrzebować jego pomocy, jeśli chcą przeżyć...

MERCY THOMPSON przyszła na świat 20 listopada jako córka białej Amerykanki – Margi Thompson i Indianina imieniem Joe Stary Kojot.
Mercy nigdy nie poznała swojego ojca – zginął w wypadku samochodowym nim przyszła na świat.
Mogło by się wydawać, że najgorszym problemem nastoletniej matki będzie samotne wychowywanie Mercy. Okazało się, że to drobiazg w porównaniu z tym co w genetycznej spuściźnie pozostawił dziewczynce ojciec Joe.
Mercy okazała się być zmiennokształtną, istotą znaną rdzennym Amerykanom głównie z legend, zdolną przybrać zwierzęcą postać. Matka Mercy nie bardzo wiedziała cóż począć ze zwykłym niemowlęciem, a co dopiero z dzieckiem, które niekontrolowanie zmienia się w szczenię kojota. Oddała więc córkę na wychowanie istotom, które według niej były najbardziej do Mercy podobne – wilkołakom.
Mercy dzięki swojemu dalekiemu krewnemu, który należał do wilkołaczej społeczności, trafiła do stada samego Marroka, przywódcy amerykańskich wilkołaków w Montanie.
Po zakończeniu studiów przyjechała do Tri-Cities w poszukiwaniu posady nauczycielki historii. Niestety nie dostała tej pracy, jednak udało jej się zaczepić jako pomoc w warsztacie samochodowym. Po jakimś czasie Mercy kupiła warsztat i zaczęła prowadzić biznes samodzielnie specjalizując się w volkswagenach (co było przyczyną ciągłych docinków jej klientów: "Mercedes, mechanik volkswagena?" – pytali z przekąsem.)
Dwa lata po jej osiedleniu się w Tri-Cities do miasta przybył Adam Hauptman, wilkołak Alfa, a wraz z nim jego stado. Mercy wolała się trzymać z daleka od wilkołaków.Jako ich wychowanka aż za dobrze wiedziała jak trudnymi i terytorialnymi potrafią być sąsiadami. Jednak pech chciał, że nowy Alfa w okolicy kupił ziemię tuż obok jej malutkiego domu-przyczepy. 

A 17 lutego? Nowa powieść nakładem wydawnictwa Rebis: "Miecz Attyli"

Rok 439. Cesarstwo rzymskie staje w obliczu zagłady. Wandalska nawała w zdumiewającym tempie przetacza się przez Hiszpanię i północną Afrykę. Rzymianie tracą twierdzę w Kartaginie, a to może oznaczać kres ich panowania w basenie Morza Śródziemnego. Jednakże na wschodzie rodzi się nowe, nieporównywalnie większe zagrożenie: barbarzyńska potęga z azjatyckich stepów, plemię najokrutniejszych wojowników, gnanych żądzą podboju - armia Huna Attyli.
   Dla grupki rzymskich żołnierzy i tajemniczego mnicha z Brytanii szansa na ocalenie jest jedna. Trzeba wznieść się ponad zepsucie i słabość cesarzy, przywrócić pamięć o dniach chwały rzymskiej armii. Natchnieni duchem walki, gotowi są zrealizować zuchwały plan, lecz droga do zwycięstwa prowadzi przez samo serce ciemności – cytadelę króla-wojownika, najokrutniejszego władcy w dziejach świata. Zbliża się bowiem rozstrzygające starcie, największa bitwa w historii Rzymu, a wygra ją ten, kto dzierżyć będzie najpotężniejszy symbol władzy stworzony ludzką ręką: święty mieczy Attyli.