Kryminalne oblicze Włoch...
Valerio Varesi to włoski pisarz kryminałów, którego
książka „Z pustymi rękami” jest kolejną częścią przygód komisarza Soneri’ego. W
ubiegłym roku miałam okazję poznać pierwszą część cyklu, czyli „Pokoje do wynajęcia”,
które opisują śledztwo w mrocznym i mglistym miasteczku Włoch. Nadany przez
autora klimat włoskich ulic i ciemnej strony przestępczej tego kraju zdołał
przekonać mnie do siebie w dużym stopniu, bowiem prócz intrygującej zagadki
można było odczuć dreszcze na samą myśl o biegnącej w tle akcji. „Z pustymi
rękami” to kontynuacja pracy komisarza Soneri’ego, i co muszę z bólem przyznać,
nie wygląda ona zbyt ciekawie. Jest dużo spokojniejsza i mocniej przewidywalna,
co stwarza nie tylko poczucie znudzenia, ale tak jak w moim przypadku, dużego
zawodu…
W
miasteczku Parma panuje wyjątkowo upalne lato. Życie na ulicach miasta zmienia się
diametralnie – znudzeni mieszkańcy wloką się powoli w kierunkach tylko im
znanych, ale co gorsza: szerzą się zamieszki i rozboje w biały dzień. Bójki,
podpalenia, kradzieże, a nawet zabójstwo. Komisarz Soneri chce wyjaśnić
przyczyny zajścia tych wydarzeń. Coraz częściej słyszy w zeznaniach o znanym
lichwiarzu, który może mieć związek z upadkiem wielu obywateli tego miasta. Wszystkie
te sprawy okazują się mieć wspólny mianownik, który okaże się znacznie bardziej
dokuczliwy, niż gorące słońce letniego dnia w Parmie…
Tego autora polubiłam za pierwszą, bardzo
mroczną i wciągającą, ale przede wszystkim ciekawie skonstruowaną zagadkę, jaką
przedstawił w książce „Pokoje do wynajęcia”. Była to dopiero pierwsza część o
komisarzu Soneri’m, lecz z miejsca przypadła mi do gustu nie tylko akcja, ale
również sam bohater. Kiedy usłyszałam o kolejnym tytule z jego udziałem,
musiałam wprost poznać tą historię. „Z pustymi rękami” jednak nie okazało się tak
dobre, jak oczekiwałam. I bardzo ubolewam z tego powodu, bowiem z każdą częścią
powinno być znacznie lepiej niż na początku… Tymczasem wyszło coś pokrętnego,
co raczej nie da się równać z inauguracją cyklu. Przede wszystkim łatwo
dostrzegalną różnicą jest już sam klimat, jaki panuje w miasteczku, jakby on
zmieniał diametralnie krajobraz, ale również same wydarzenia. W „Pokojach do
wynajęcia” panuje mglista pogoda, szarówka, co nadaje ulicom miasteczka mroczny
i dreszczowy wygląd, czuć ciarki na plecach, kiedy czyta się karty powieści. W „Z
pustymi rękami” mamy już znacznie inny obraz – gorąco, skwar, który sprawia, że
bohaterowie książki są leniwi, poruszają się w takim zwolnionym tempie. Upał
zdecydowanie ich spowalnia, ale hamuje również akcję, która, tak samo jak jej
bohaterowie, snuje się z wolna do przodu, jakby jej się nie chciało. To wyraźnie
widać i czuć, kiedy czyta się kolejne strony, emocje postaci, klimat i to
gorące powietrze wpływa również na czytelnika. Kompletnie zwalnia tempo
czytania, trzeba naprawdę iść w zaparte, aby dokończyć historię w miarę przyzwoitym
czasie. Niektóre wątki okropnie się dłużą, jakby i one były nasiąknięte gorącym
włoskim słońcem.
Choćbym nie wiem jak chciała powiedzieć o
zaletach tej powieści, zawsze jakiś mankament zdoła rzucić cień na pozytywny
aspekt książki. Chociażby wspominając zagadkę kryminalną, którą próbuje
rozwikłać Soneri – ten wątek jest bardzo interesujący. Zaczyna się już na
początku i nawet, jeśli wydaje się, że rozwiązanie już znamy, prawdę poznajemy
dopiero na samym końcu. Varesi kluczył przez całą fabułę, jakby chciał zmylić
nasz trop, całkowicie zaskakując na samym końcu. I to mu się udało. Jednak nie
jest to aż tak ekscytujące ze względu na fakt, że działania komisarza, choć
mają swoje porywy, to jednak toczą się w leniwym tempie. Szczerze zabrakło mi
akcji, która zdoła przykuć moją uwagę i wywołać jakiś dreszcz emocji. W
większości przypadków po prostu czuć senność i nudę. Niestety.
„Z pustymi rękami” okazało się znacznie
gorszą kontynuacją serii, ale to nie znaczy, że kolejne części, które mam
nadzieję się pojawią, również takie będą. Wyrażam wielką nadzieję na to, że
kiedyś będzie mi dane poznać kolejne części komisarza Soneri, który wbrew tym
leniwym akcjom drugiej części, wciąż pozostaje jednym z moich ulubionych śledczych,
jakim miałam okazję ostatnio poznać. Również należy zwrócić uwagę na umiejętności
Varesi’ego, który potrafi oddać klimat miejsca, w jakim rozgrywa się akcja. I
to daje nadzieję na to, że jeśli tylko umiejętnie przewidzi pogodę dla swojej
powieści, to z pewnością będzie ona udana. Zawiodłam się na niej, fakt, jednak
nie mam zamiaru nikogo zniechęcać do sięgnięcia po „Z pustymi rękami”. Jeśli
ktoś czuje się zaintrygowany powieścią, powinien spróbować swoich przygód w
komisarzem Soneri’m. Być może dla kogoś będzie to lektura znacznie ciekawsze
niż dla mnie…
Autor: Valerio Varesi
Tytuł: Z pustymi rękami
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Rok wydania: luty 2013
Liczba stron: 264
3 komentarzy:
A mnie "Z pustymi rękami" podobało się bardziej niż "Pokoje do wynajęcia". Poza tym chętnie przeczytałam wcześniejsze książki o Sonerim, które niestety nie zostały w Polsce wydane.
Ciekawa recenzja, a książkę może uda mi się dorwać :)
Mówiąc szczerze, to jakoś nie ciągnie mnie do tych kryminałów. Wolę, jak coś się dzieje...
Prześlij komentarz
Zanim skomentujesz, przeczytaj, proszę, co chcesz skomentować.
Anonimie - pospisuj się.
Za wszystkie słowa - bardzo dziękuję:)