poniedziałek, 28 lipca 2014

"Infekcja" - Graham Masterton

Na zemstę nigdy nie jest za późno...

   Graham Masterton to autor, którego nie trzeba przedstawiać. Angielski mistrz horroru, jak zwykle o nim mówią, ma na koncie ponad sto tytułów, co, trzeba przyznać, robi wrażenie. Nie zawsze jednak jego powieści były dobre. Częsty przerost formy nad treścią sprawiał wrażenie, jakby sam autor nie mógł zdecydować się, o czym pisać – o romansach, o horrorach, czy też innych gatunkach. Ostatnio na naszym rynku pojawiła się kolejna książka Mastertona – „Infekcja”. Jest to czysty horror, gdzie wyobraźnia może zanieść czytelnika w naprawdę okropne i krwawe krajobrazy. I chociaż przez całą lekturę trzyma w napięciu i niesamowicie wciąga, to finał niestety kompletnie rozczarowuje.

   Dwie postaci: Anna Grey, epidemiolog szpitala St. Louis oraz Harry Erskine, beztroski chłopak i wróżbita, są dla siebie kompletnie obce. Wkrótce jednak ich drogi przecinają się, kiedy to w Ameryce panuje śmiertelna epidemia i to oni jedynie będą w stanie powstrzymać jej działanie. Okazuje się, że to duchy Indian fundują mieszkańcom krwawą jatkę w ramach zemsty za wymordowanie ich przed wiekami. Czy uda im się powstrzymać nieuchronną apokalipsę?

   Tak jak w przypadku innych książek Mastertona i tutaj dzieje się bardzo wiele. Od samego początku jest intrygująco, od samego początku niesamowicie wciąga. Pojawiają się nawet przebłyski humoru. Jednak wszystko to prowadzi do jednego – banalnego finału. Na ponad trzystu stronach dzieje się istna krwawa jatka, horror w prawdziwego zdarzenia, i tylko po to, aby wszystko rozwiązać na ledwie dwóch stronach. Naprawdę? Czytelnik z niecierpliwością czeka na ekscytujący koniec, a dostaje tak proste rozwiązanie, że nie sposób się wkurzyć. Bo chyba nie po to brnie się przez całą fabułę tylko po to, aby wszystko skończyło się szybko i bez żadnych dodatkowych atrakcji. To chyba jedna z najgorzej zakończonych powieści tego pisarza.

   Na szczęście wewnątrz fabuły wszystko inaczej wygląda. Jak na horror przystało, dzieje się sporo i naprawdę krwawo. Masterton posiada pewną przydatną cechę – potrafi dobrze zobrazować sytuację. I to widać w „Infekcji”. Wątki wyglądają naprawdę realistycznie, niektóre w dużym stopniu przerażają aż do szpiku kości. I dzięki jego umiejętnościom da się to poczuć. Czasem aż nadto. Ale ma to również swoje złe strony. Pewne momenty przerażają, ale niektóre mogą zniesmaczyć. Gdzieniegdzie autor przesadził w swojej relacji, zapominał się, co sprawiało wrażenie, jakby na siłę próbował wprowadzić grozę. Zupełnie niepotrzebnie. Sama historia aż nadto posiada w sobie ciemne strony, mroczne aspekty, dlatego taka przesadzona reakcja niszczy całokształt fabuły. Doszczętnie.

   Trudno ocenić tę powieść. Z jednej strony to naprawdę wciągająca i przerażająca historia. Z drugiej – tak banalna, że aż straszna. Masterton pisze zmiennie, jakby raz wiedział, czego chce, a raz zapominał, że chce stworzyć dobrą historię. Takie wahania źle wpływają na całą książkę i to widać na przykładzie finału, który można określić najkrótszym i najbardziej płytkim rozwiązaniem we współczesnej literaturze. I nie ma w tym krzty przesady. I chociaż przerażająco nie można się od niej oderwać, takiego obrotu spraw łatwo się nie wybacza. Polecam wytrwałym. I gotowym na wszystko…
Autor: Graham Masterton
Tytuł: Infekcja
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 340

piątek, 25 lipca 2014

"Księga stylu Coco Chanel. Jak stać się elegancką kobietą z klasą" - Karen Karbo

Jaka była ikona stylu?

   Markę Coco Chanel zna na świecie każdy. Jednak nie każdy wie, jaka historia się kryje za tym nazwiskiem. Dzięki Karen Karbo możemy mniej więcej przybliżyć sobie postać Gabrielle Chanel, zwanej dzisiaj jako Coco. „Księga stylu Coco Chanel” to tytuł, który w dużej mierze oddaje nie tylko sylwetkę tej postaci, ale jest również swego rodzaju poradnikiem w stylu „jak stać się elegancką kobietą z klasą”. Choć stron posiada niewiele, jej wnętrze pokrywa wnikliwa i intrygująca treść. Nie jest idealna, ma swoje wady, ale lektura okazuje się przyjemnym doświadczeniem.

   Wiadomo, że na co dzień większość z nas nie ma dużej styczności (albo wręcz żadnej) z tą marką, dlatego lektura może nie zachęcać. Autorka jednak przedstawia tutaj bardziej wątki z życia Chanel czy też luźne osobiste wtrącenia na temat marki i ubioru. Wykorzystując lekki styl i lekkie podejście do tematu przedstawia wszystko to, czego o Chanel nie wiedzieliśmy. W sporej mierze są to suche fakty z życiorysu, co nie wygląda najlepiej, ale dużą część zajmują również zabawne wtrącenia czy nawet szkice, które cieszą oko czytelnika. I chociaż widać na pierwszy rzut oka włożoną pracę i serce autorki w tę pracę, to jednak książka pozostaje zwykłą biografią, w której wiemy niewiele więcej, co ze znanej wikipedii.

   Karen Karbo, co można zauważyć już od pierwszych stron, jest bardzo oddana Chanel. Rzuca się to w oczy w każdym zdaniu, w którym przekazywane są pochwały dla tej znanej ikony stylu. Z jednej strony to bardzo fajnie widzieć kogoś, kto z pasją opowiada o tym, co lubi. Jednak z drugiej fascynacja Karbo jest lekko przesadzona. Czasem można odnieść wrażenie, że czytamy fragment jakiejś psychofanki, która ubóstwia każdy ruch swojej idolki. Jedni powiedzą, że to typowo kobiece zachowania, bo przecież chodzi o ubrania, o znaną markę. Ja jednak stwierdzam, że czasem nie warto przesadzać. Bo to nie podoba się innym.

   Mówiąc więc krótko, „Księga stylu Coco Chanel” to krótka, acz treściwa opowieść o znanej ikonie w świecie mody. Karbo ukazuje sylwetkę tej kobiety „od kuchni”, co daje nam obraz zwykłej kobiety z niezwykłym wyczuciem stylu. Mamy okazje doświadczyć tego, jak żyła Coco Chanel, jak pięła się w świecie projektantów i jak to się wszystko skończyło. Sposób przedstawienia tej historii pozostawia jednak trochę do życzenia, dlatego nie każdy będzie zachwycony tym tytułem. Bo chociaż zamysł i temat jest dobry, to wykonanie niestety dużo gorsze. Nie zniechęcajcie się jednak. Może Wam akurat przypadnie do gustu. Nigdy nie wiadomo…
Autor: Karen Karbo
Tytuł: Księga stylu Coco Chanel. Jak stać się elegancką kobietą z klasą
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 268

środa, 23 lipca 2014

"Podwójna tożsamość" - William Richter

Czasem lepiej jest nie wiedzieć...

   W kręgu powieści młodzieżowych wciąż królują tak zwane paranormal-romance. Coraz częściej są to schematyczne historie, ale mimo to odnajdują uznanie wśród młodszych czytelników. Pojawiają się jednak coraz częściej również inne gatunki, które zyskują sympatię młodzieży, a generalnie chodzi o thrillery. Niedawno poznaliśmy „Monument 14. Odcięci od świata”, a teraz chciałabym Wam przedstawić „Podwójną tożsamość” autorstwa Williama Richtera. To znany hollywoodzki scenarzysta i producent, dlatego dobrze wyrobione pióro nie było zaskoczeniem. Było nią za to dobrze stworzone tło fabularne i ciekawa, mocno intrygująca akcja. I chociaż została przedstawiona z naciskiem „dla młodzieży”, to starsi wielbiciele thrillerów z pewnością odnajdą się w tej historii.

   Wallis Stoneman, dawniej Walentyna, urodziła się na terenie Rosji. Została jednak adoptowana przez pewną nowojorską rodzinę, u której dorastała. Teraz ma szesnaście lat i jest buntowniczą nastolatką, która decyduje się porzucić luksusy rodzinne i wybrać życie w slumsach Manhattanu. Losem przypadku dowiaduje się o pewnej bolesnej tajemnicy na swój temat, która zagraża jej życiu. Teraz musi skonfrontować się z niebezpieczeństwem i dowiedzieć się prawdy. Czy zdoła jednak uniknąć tego, co ją czeka?

   W przypadku książek młodzieżowych nigdy nie wiadomo, co dostaniemy. Banalny romans? Niedojrzałych bohaterów? Nijaką akcję? Takie elementy coraz częściej stają się fundamentem tego typu literatury, dlatego trudno się dziwić, że przed sięgnięciem po tego rodzaju książki trzeba zastanowić się dwa razy. „Podwójna tożsamość” również budzi z początku wątpliwości. Niby zapowiada się ciekawie, w opisie istnieje pewne napięcie, któremu sprzyja zaintrygowanie. Jednak pojawiają się obawy, czy nie będzie to zbyt spłaszczone i naciągane opowiadanie. Zaskoczeniem okazuje się fakt, że jak na powieść dla młodzieży, akcja toczy się nader dojrzale. Co mam na myśli? Ano fakt, że działania bohaterów, ich wypowiedzi, samo tempo akcji toczy się w sposób dobrze przemyślany. Mało tego – można odnieść wrażenie, że to typowy dreszczowiec o nastolatkach, a nie dla nastolatków. Spory kawałek fabuły to taki obraz amerykańskiego filmu akcji, ale nic w tym dziwnego, w końcu autor jest hollywoodzkim scenarzystą. Może też dlatego powieść sprawia wrażenie dobrego materiału na filmową bądź serialową adaptację.

   Drugim plusem jest zdecydowanie nieprzewidywalna akcja. Wydarzenia dzieją się dobrym tempem, które przyspiesza z każdym kolejnym rozdziałem. Nie wiemy, co wydarzy się następnie, dlatego coraz szybciej i szybciej chcemy poznać zakończenie. A, nie powiem, i ono z lekka zaskakuje. Sprawia, że chcemy poznać dalsze losy Wally jak najszybciej. I miejmy nadzieję, że tak się stanie.

   Mówiąc krótko i wprost, „Podwójna tożsamość” to powieść bardzo udana: i pod względem stylu i pod względem treści. Z opinii innych wynika, że to historia dla młodzieży, jednak nie tylko nastolatki będą nią zachwycone. To dobra powieść dla każdego, kto lubi dreszczowce z dużą zagadką w tle. Bohaterowie są nad wyraz dojrzali, akcja toczy się w dobrym tempie, a co najważniejsze – jest nieprzewidywalna. A także trudno znaleźć w niej jakiś schemat, co przekłada się na jakość całości. Nie trudno więc zgadnąć, że z ogromną ochotą polecam ten tytuł. Duża dawka emocji gwarantowana.
Autor: William Richter
Tytuł: Podwójna tożsamość 
Wydawnictwo: Dolnośląskie 
Rok wydania: 2014 
Liczba stron: 312

środa, 16 lipca 2014

"Przywilej wyboru" - Jerzy Kostowski

Kiedy pomysłów na życie brak...

   Muszę przyznać szczerze: nie jestem fanką wszelakiej maści poradników. Nijak nie wpływają one na moje zachowanie, głównie denerwują powtarzanymi mantrami z cyklu „zrób tak i tak”, powodując jedynie stratę czasu. Ale zawsze jest pewne „ale”, gdzie w tym przypadku oznacza sporadyczną lekturę tego typu książek. Ostatnio poznałam pewien tytuł: „Przywilej wyboru” autorstwa pana Jerzego Kostowskiego, choć w tutaj słowo „poradnik” byłoby kwestią dyskusyjną. Ta książka to bardzo dobry przykład tego, że pisanie z pasją dotyczy każdego rodzaju literatury. Wystarczy dokładnie wiedzieć, co chce się przekazać i zrobić to. Tak jak pan Jerzy właśnie…

   „Przywilej wyboru”, choć swoją budową przypomina typowy poradnik, to taki znowu typowy nie jest. Najbardziej pozytywną jego cechą jest fakt, że odbiór treści nie narzuca niczego odbiorcy. Wywarty został nacisk na „możesz”, a nie „musisz”. I pewnie dlatego tak miło czyta się każdą stronę tego tytułu. Podane przykłady, które dotyczą różnych aspektów naszego życia, są prawdziwe, co przekłada się na realistyczne podejścia do każdego problemu. Mamy świadomość tego, że to może dotyczyć również nas, dlatego łatwiej przyswoić sobie wiedzę, jaką przekazuje nam pan Kostowski.

   Kiedy zajrzymy do środka, z pewnością dostrzeżemy różnorodność treści, która dotyczy wielu aspektów: naszych planów, naszych misji, pieniędzy czy też marzeń. Pewnie sceptycy zapytają, skąd taka wiedza u jednego człowieka? Po tym tytule gołym okiem widać, że pan Jerzy Kostowski mądrość posiada znakomitą i na łamach swojej książki postanowił podzielić się z innymi. Nie mówię tutaj niczego z sympatii, bo osobiście się nie znamy, ale z obserwacji, bowiem w „Przywileju wyboru” każde słowo potrafi coś wnieść mądrego do naszego życia. Jak wcześniej wspomniałam, niczego nam nie narzuca, ale radzi, jak inaczej zrobić coś, aby to „coś” zmienić. A po lekturze tej książki z pewnością będziemy chcieli to zrobić.

   Z pewnością wiele osób stwierdzi, że to lektura nie dla nich. Powiem szczerze: ja też na początku tak uważałam. Jednak po poznaniu jej treści stwierdzam, że nawet książka może sprawiać mylne wrażenie. „Przywilej wyboru” to dobra pozycja dla każdego, kto pragnie zmienić w swoim życiu coś istotnego, ale ma co do tego wątpliwości. Ale nie tylko. Pan Kostowski świetnie przedstawił swoją wiedzę i doświadczenie, dzięki czemu powstała lektura sympatyczna i dająca wiele do myślenia. Co więcej, patrząc na nią pod kątem literackim, zrobił to w sposób interesujący i nieskomplikowany. Z pewnością dotrze do każdego, kto zdecyduje się na jego lekturę. Ja z całego serca do tego zachęcam!

Autor: Jerzy Kostowski
Tytuł: Przywilej wyboru
Wydawnictwo: Jekos [nakład własny]
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 416

poniedziałek, 14 lipca 2014

"Poszukiwany Colin Firth" - Mia March

Trzeba wierzyć w szczęśliwe zakończenia...

   Seria „Leniwa Niedziela” to nowa seria wydawnictwa Świat Książki, która gromadzi w sobie powieści z kręgu literatury kobiecej. Ostatnio, jako najnowszy kąsek z tego cyklu, możemy przeczytać książkę Mii March pt. „Poszukiwany Colin Firth”. Tytuł, nie powiem, chwytliwy, zwłaszcza, że wśród czytelniczek z pewnością istnieje spore grono fanek znanego angielskiego aktora. O czym jednak tak naprawdę jest ta historia? Na pewno nie o fascynacji do znanego aktora, o to nie należy się martwić. Ten tytuł to obyczajowa opowieść o trzech kobietach, które zmagają się z problemami rodzicielstwa, adopcji itp. I chociaż wątki są swego rodzaju trudnym tematem, to Mia March pozwala na zrelaksowanie się przy lekturze jej książki.

   W pewnej nadmorskiej miejscowości w Maine poczynane są przygotowania do filmu ze znanym Colinem Firthem. To właśnie w tym wydarzeniu Gemma Hendricks widzi szansę dla siebie. Po utracie pracy i przerwie w małżeństwie wywiad ze znanym gwiazdorem byłby dla niej krokiem do odzyskania kariery dziennikarskiej. Jednak zupełnie inna historia stanie się motywem przewodnim jej pracy. Chwytająca za serce opowieść Bei Crane, która, jak się niespodziewanie dowiaduje, została adoptowana, oraz Veroniki Russo – jej biologicznej matki, stanie się wyznacznikiem jej nowej osoby. Zmagania z przeszłością czy też walka o lepsze jutro? – w życiu tych kobiet dzieje się wiele. Być może obecność znanego z książek pana Darcy okaże się znakiem na niebie…

   „Poszukiwany Colin Firth” to już druga powieść Mii March, w której mamy do czynienia z obyczajową historią, w której przewija się motyw filmowy. Ostatnio była Meryl Streep, teraz Colin Firth… Taka wizytówka to fajna sprawa, zwłaszcza, jeśli powieści nie dotyczą bezpośrednio znanych nazwisk, jakie pojawiają się na łamach powieści pani March. Ta amerykańska powieściopisarka to przykład tego, jak skupić uwagę na swoich tytułach. Bo choć tytuły chwytliwe, to fabuła zwyczajna. Ale w bardzo pozytywny sposób. Co trzeba przyznać, historia w tej książce jest bardzo pozytywna – porusza, a jednak przyciąga z każdą stroną coraz bardziej. Mamy tu do czynienia z tematem adopcji i zmagań po latach, gdy sekret wychodzi na jaw. Wszystkiego po trochę. Pisarka udowadnia, że radzi sobie znakomicie z opowiadaniem w taki sposób, aby wywołać u czytelniczek i wzruszenie i szeroki uśmiech. A takich momentów w tym tytule nie brakuje.

   Ta książka skupia w sobie historię trzech kobiet, jednak nie w dominujący sposób. Ciekawie wygląda fakt, że autorka postanowiła opowiedzieć po trochę o każdej z nich, przedstawiając ich punkt widzenia, ich spojrzenie na daną sytuację, jednak w sposób, aby żadna z nich nie dominowała w powieści. Przewija się przez nie wiele innych wątków, zwłaszcza ten dotyczący samego Colina Firtha, ale w taki sposób, że mamy pełną równowagę. Czytanie zatem jest podwójną przyjemnością – prócz ni krzty ckliwej historii, gdzie bohaterki są sympatyczne, chociaż w życiu miały nieźle pod górkę, otrzymujemy fajną opowieść, gdzie wszystkiego jest po trochę. Nikt ani nic się nie wyróżnia, co pewnie według niektórych może być uznane za brak jakichkolwiek wrażeń w książce, ale to dobra cecha. Powieść jest zwyczajna, spokojna i w sam raz na leniwą niedzielę.

   Dla miłośniczek tego rodzaju literatury z pewnością będzie to przemiła lektura. „Poszukiwany Colin Firth” to opowieść spokojna, pełna radości i życiowych rozterek. Prócz ciekawej literatury z przesympatycznymi bohaterkami, możemy tu również spotkać wątki poboczne, które choć miały jedynie być lekkim chwytem, to dopełniają historię w stu procentach. Dlatego z pewnością przypadną do gustu każdemu, kto uwielbia obyczaj. Ale fani Colina Firtha też powinni czuć się zaintrygowani. Czy polecam? Z ogromną chęcią. Oby więcej podobnych historii!
Autor: Mia March
Tytuł: Poszukiwany Colin Firth
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 416 

niedziela, 13 lipca 2014

"Trzeci głos" - Cilla & Rolf Börjlind

Wszyscy mamy coś na sumieniu...

  Współcześnie kryminały bywają różne. Przeważnie czegoś im brakuje, a jeśli trafi się dobra historia, to nazywamy ją, niestety, rzadkością. Kolejny tytuł kryminalny, jaki ukazał się na naszym rynku, to powieść duetu scenarzystów ze Szwecji – Cilli i Rolfa Börjlind pt. „Trzeci głos”. Do książek autorstwa więcej niż jednego pisarza podchodzę sceptycznie, bowiem nigdy nie wiadomo, jaką formę przyjmuje ich pisarska współpraca. W przypadku tego duetu można jednak śmiało mówić o owocnej pracy, bowiem tytuł spełnia wymagania każdego łasucha kryminalnych zagadek. Dużo się dzieje, bohaterowie nie zawodzą, a co najważniejsze – zagadka nie zostaje rozwiązana od razu. Schematy na szczęście się zacierają, dlatego lektura mija w przyjemny sposób…

   Dwie sprawy – zabójstwo kobiety, która była artystką cyrkową oraz rzekoma śmierć samobójcza pewnego mężczyzny – choć miały miejsce w dwóch odległych od siebie miejscach, to szybko okazuje się, że tak naprawdę są ze sobą powiązane. Początkująca policjantka Olivia Rönning, odkrywa całkiem nowe poszlaki, które czynią postęp w całym śledztwie. Tak naprawdę wynik prowadzi do wysoko opłacalnych biznesów oraz zemsty sprzed lat, które kończą się nie tylko rozwiązaniem, ale także osobistą spłatą długu.

   Ile książek w Czarnej Serii, tyle indywidualności. Co trzeba jednak zauważyć – jakoś mało powieści ostatnio się wyróżnia, nawet jeśli chodzi o starych i dobrze znanych autorów. Duet Börjlind spotykam po raz pierwszy i muszę stwierdzić, że to spotkanie, choć fajerwerków nie było, można zaliczyć do jak najbardziej udanych. Ich nowa powieść „Trzeci głos”, o której teraz mowa, to historia wielowątkowa, która w bardzo ciekawy sposób przedstawia nie tylko dwie równoległe sprawy, ale również osobiste rozterki bohaterów. Co więcej – nikt tutaj nie wiedzie prymu, wszyscy są równi i w równym stopniu przedstawieni, dlatego taką sympatię budzą nie tylko postacie, ale również ich losy. Cilla i Roldf postarali się o naprawdę intrygującą fabułę – mrożące krew w żyłach zbrodnie, niebanalne podejście do rozwiązania śledztw oraz tajemnicza przeszłość, która wiąże się z teraźniejszymi wydarzeniami. Wszystkiego jest tutaj po trochę, wszystko ciekawie i dobrze wyważone, co daje w efekcie przyjemną lekturę oraz miłe wrażenia po jej skończeniu.
 
   Co również należałoby docenić, to fakt, iż ta dwójka autorów nie stara się na siłę robić z kryminału czegoś zupełnie innego. W wielu przypadkach mamy do czynienia z pobocznymi wątkami, najczęściej są to romanse i niestety w tych miejscach wątek kryminalny zanika totalnie. „Trzeci głos” na szczęście to tylko czysty kryminał, gdzie są wątki, od których autorzy nie odbiegają. Świetnie kontynuują historię, nie poprzestając na zagadkach i ciekawych tropach w śledztwie. Chociaż niewielkie, odbiegające od kanonu kryminałów wątki pojawiają się, to w rzeczywistości mamy do czynienia głównie z tym gatunkiem. I być może dlatego ta historia nie zawodzi, zwłaszcza zagorzałego fana kryminalnych zagadek.

   Podsumowując więc, „Trzeci głos” to powieść bardzo kryminalna. Skupia się na jednym celu, na jednym torze i w konsekwencji mamy do czynienia z lekturą niemal doskonałą. Autorzy tej powieści skupili się na swoim celu i przedstawili historię w bardzo ciekawy sposób – z zaangażowaniem w kreowanie swoich bohaterów oraz ich niecodziennych przeżyć. Zagadka kryminalna to również dobra kreacja tej książki, bowiem zaciera wyznaczone wcześniej schematy i przewidywalność spada niemal do zera. Miło przeczytać książkę, gdzie wszystko idzie ku ciekawemu rozwiązaniu, o którym pojęcia nie mamy aż do ostatniej strony. Jeśli lubicie tego typu historie, „Trzeci głos” z pewnością spełni Wasze oczekiwania. Polecam!
Autor: Cilla & Rolf Börjlind
Tytuł: Trzeci głos
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 458

środa, 9 lipca 2014

"Krwawy szlak" - Moira Young

Wyprawa w nieznane...

   W literaturze młodzieżowej od dłuższego czasu nic ciekawego się nie dzieje. Czasem jakaś powieść wybije się ponad inne, ale po pewnym czasie i o niej łatwo zapomnieć. Wydawać by się mogło, że już nic nie będzie w stanie nas pozytywnie zaskoczyć. A jednak miałam okazję przekonać się na własnej skórze, że taka sytuacja może mieć miejsce. „Krwawy szlak” autorstwa Moiry Young, to książka, która niedawno ukazała się na naszym rynku. Od razu zebrała dobre opinie, jednak opis powieści wcale nie wskazywał na sukces. Ale to jeden z elementów zaskoczenia, bowiem po lekturze okazuje się, że było to coś, czego nie oczekiwaliśmy. I to chyba dobra wiadomość dla fanów tego gatunku…

   Życie Saby nie należy do najpiękniejszych. Wraz z bratem bliźniakiem, młodzą siostrą i ojcem mieszka w miejscu, gdzie głód zagląda ludziom w oczy. Wszystko się zmienia z dniem, kiedy jej brat Lugh zostaje porwany przez najeźdźców, którzy również zabijają jej ojca. Dziewczyna postanawia go odnaleźć, co wiąże się z długą i trudną wędrówką. Saba spotyka po drodze wiele trudności, z którymi musi borykać się sama. Z pomocą przychodzą jej jednak niestrudzony śmiałek Jack oraz grupa walczących dziewcząt o dumnej nazwie Wolne Jastrzębie. Czy uda jej się osiągnąć zamierzony cel?

   „Krwawy szlak” to pierwsza część kolejnej młodzieżowej serii. Z jednej strony, co trzeba powiedzieć szczerze, historia nie wydaje się być interesująca. Opis zdradza, że będzie to wręcz powtórka z rozrywki, bowiem podobnych historii czytać można było nie raz. Ale coś w tej powieści również intryguje i przyciąga, co oczywiście kończy się nie lada zaskoczeniem. Dlaczego? Po przeczytaniu tej historii można odczuć przyjemną niespodziankę. No bo w końcu miało być patowo i schematycznie. A jak było naprawdę? Przede wszystkim intrygująco i ciekawie, i mocno wciągająco. Akcja dzieje się tu w bardzo dobrym tempie, od początku do końca mamy do czynienia z przygodami głównej bohaterki, które nie dają nam spocząć na laurach. Wciąż pragniemy przeczytać o tym, co wydarzy się dalej, jak postąpi Saba, kogo spotka, i oczywiście – czy odnajdzie brata. W wielu momentach mamy wrażenie, że wiemy, jak skończy się dana sytuacja. Ba! Odnosimy wrażenie, że skończyła się zbyt prosto. Jednak autorka pokierowała każdy wątek w taki sposób, że za każdym rogiem czyha jakaś nowa niespodzianka. I to właśnie sprawia, że wciąż pragniemy lektury więcej i więcej.

   Ponadto bohaterowie również mają w sobie to „coś”. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście postać Saby, bo to ona dominuje w całej powieści. To ona postanawia ratować brata bliźniaka z rąk nieznanych najeźdźców. To ona wyrusza na ciężką wyprawę, w której robi wszystko, aby zbliżyć się do upragnionego celu. Wtedy właśnie poznajemy jej siłę, jej mocny charakter, ale również mocne strony. Z jednej strony, nie powiem, mocno denerwuje, ale z drugiej – nie da się jej nie lubić. Podobnie jak jej młodszą siostrę, z którą Saba nie ma zbyt dobrego kontaktu. Ta ledwie dziesięcioletnia osóbka powala na kolana hartem ducha i stanowczością. Ich relacja nie wygląda najlepiej, ale wydarzenia, jakie zaistniały, zmieniają to. I ta zmiana wygląda również ciekawie. Kolejny pozytywny aspekt tej powieści.

   „Krwawy szlak” to bogactwo nietypowych cech. Wiele jej aspektów zaskakuje, ale może również denerwować. Mnie osobiście lekko wymęczył sposób zapisu dialogów – bez interpunkcji. Cała powieść zapisana jest prozą, bez wyznacznika, gdzie i kto coś mówi w danym momencie. Z początku trudno jest się połapać, później można się przyzwyczaić. Jednak w książce, gdzie dużo się dzieje, ta forma może nieco przeszkadzać. I lekko zaniżyć tempo naszego czytania.

   Jak widać jednak, powieść warto przeczytać. „Krwawy szlak” to z pozoru typowa książka fantastyczna dla młodzieży, jednak po jej lekturze można dojść do całkiem innych wniosków. Moira Young stworzyła obraz bardzo ciekawy, gdzie i bohaterowie są wartościowi i cała otaczająca ich rzeczywistość: akcja, napięcie i finał. Wszystko układa się w jedną całość, którą można krótko określić: świetna i oryginalna historia. I chociaż ma w sobie coś z typowych młodzieżówek (zachowania i emocje bohaterów oraz nieodłączny romans) to jednak każdy może ją przeczytać. I każdemu powinna przypaść do gustu. Czy polecam? Oczywiście. Nawet bardzo mocno!
Autor: Moira Young
Tytuł: Krwawy Szlak
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 400

czwartek, 3 lipca 2014

"Dreszcz 2. Facet w czerni" - Jakub Ćwiek

Pierun ciulnął i "bohater" gotowy...

   Super-bohaterów na świecie wielu. Taka prawda. Ze świecą jednak szukać takiego, który ma w sobie tyle mocnego charakteru, co siły do ratowania świata z opresji. Tym samym zachęcam do poznania Dreszcza vel Ryśka Zwierzchowskiego – polskiego bohatera wprost ze Śląska. Wielu się zastanawia, czy super, czy anty? Bo dziadyga z prądem w ciele może zastanowić każdego. Co jest pewne – drugiego takiego nie ma. I raczej nie będzie. Nietypowi przyjaciele, żulerskie otoczenie czy też rockowy styl życia (rock ponad wszystko!) to tylko powierzchowny opis tego, kim naprawdę jest Zwierzu. Niezbyt dobry materiał na super-bohatera. Ale co się dziwić. Jaki kraj, taki bohater…

   Wydawać by się mogło, że kryzysy zażegnane. Muzyka gra, kebsy są, hajs się zgadza. Żyć nie umierać. Dreszcz jednak musi się zmierzyć nie tylko z mikołowską mafią czy też atakiem węglowych zombie. Czeka na niego o wiele trudniejsze zadanie. Sytuację pogarsza utrata najlepszego kumpla, którego Rysiek zamierza pomścić. Bo rodziny Zwierza się nie tyka, taka prawda. Z pomocą przychodzi mu emerytowany kumpel i paru innych herosów. Między innymi najprawdziwszy z prawdziwych Polaków – Zawisza Czarny. Z naciskiem na czarny. To nie może się dobrze skończyć. Zwłaszcza, jeśli nie jesteś w teamie Dreszcza.

   Jakub Ćwiek powraca ze swoim nowym bohaterem. W pierwszej części działo się sporo, był humor i ciężkie granie. Jak było tym razem? Podobnie, może tak samo. A nawet lepiej. Co należy docenić, to fakt, że dzieje się sporo, ale i w różnych kontekstach. Nie mamy tu do czynienia z fabuła jednostajną, gdzie wszystko zmierza ku wyjaśnieniu jednej zagadki, ale z akcją, w której dzieje się wiele zdarzeń w ogóle ze sobą nie powiązanych (węglowe zombie, walka z rzeźnikiem z Sosnowca). Kilka różnych wątków, które wieńczy ostry finał. I to dość niespodziewany. Mówiąc więc krótko: jest moc.

   Bohater również nie zawodzi. Jego nietypowe podejście do życia i super moce, jakim obdarowało go uderzenie pioruna, ciekawie współgrają z całą fabułą. Raczej przykładu z niego brać nie radzę, ale w innych okolicznościach warto przyjrzeć się jego osobie. Lubi dobre brzmienie (rock rządzi!), przyjaźń ceni ponad wszystko, no i pomaga innym (chociaż w tej kwestii dyskusji nie byłoby końca). Można rzec, że to taki bohater kontrastowy. Z jednej strony bohater, z drugiej, nie oszukujmy się, żul. Ale nie lubić się go nie da. Jego postać pozytywnie nakręca, a  teksty powalają na kolana. Dosłownie.

   Wielu osobom pewnie ten typ osobowości nie przypadnie do gustu. Mimo wszystko powiem: warto. Dreszcz to postać oryginalna, która na tle innych fantastycznych bohaterów, wyróżnia się szczególnie. Jego przygody wciągają, ale przede wszystkim bawią, bo obie części okraszone są sporą dawką humoru. Powiem więcej: on nie opuszcza historii ani na krok. Wciąż coś się dzieje, oczywiście w nietypowy dla tej serii sposób, nie brakuje zaskoczeń i dobrego brzmienia, który wypełnia każdą stronę. „Dreszcz” był świetny, „Dreszcz 2” – również, jeśli nawet nie ciut lepszy. Czegóż chcieć więcej? Polecam!
Autor: Jakub Ćwiek
Tytuł: Dreszcz 2. Facet w czerni
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: czerwiec 2014
Liczba stron: 280

wtorek, 1 lipca 2014

"Syn" - Jo Nesbø

Sprawiedliwości stanie się zadość...

   Jo Nesbø to autor dobrze nam znany. Jego kryminalna seria w Harrym Hole w roli głównej podbija cały świat, ale to nic dziwnego, skoro jego powieści są wręcz mistrzowsko skonstruowane. Jednak z przyzwyczajenia do jednego bohatera rodzi się pewne pytanie: czy kolejne książki Nesbø będą równie dobre? Odpowiedź przychodzi natychmiastowo w postaci powieści „Syn”. Wydawać by się mogło, że nic nie dorówna poprzedniej serii, a tutaj pojawia się nowość, której wartość jest dwukrotnie wyższa. I jak tu nie kochać takich autorów?

   Sonny Lofthus jest więźniem najlepiej strzeżonego więzienia. Chodzą pogłoski, że odsiaduje wyroki za zbrodnie popełnione przez innych. Kilka lat wcześniej popadł w konflikt z prawem, zaraz po tym, jak umiera jego ojciec – głęboko skorumpowany policjant. Pewnego dnia słyszy historię, która stawia sprawę jego ojca w zupełnie innym świetle. W mężczyźnie zachodzi duża zmiana. Zaczyna dociekać prawdy, a winni zostają surowo ukarani…

   Książki Nesbø mają to do siebie, że są one bardzo złożone. Jest kilka głównych wątków, które przeplatają się ze sobą, tworząc niesamowicie ciekawy obraz. Ponadto ich tajemnica sięga bardzo głęboko i dopiero w finale poznajemy całą prawdę, która co rusz nas zaskakuje. „Syn” to również powieść złożona. Dużo się dzieje, akcja toczy się w stałym tempie i chociaż często można przewidzieć następny krok bohaterów, to bez względu na to czyta się ją w nieskrywaną przyjemnością. Zwłaszcza, że finał również jest niespodzianką.

   Jeśli chodzi o zagadkę kryminalną – tutaj ma ona ogromny zasięg. Chociaż mamy pojęcie o głównej sprawie, to pozostałe jej elementy owiane są tajemnicą. Zwłaszcza, że dzieje się ona dwutorowo. Pierwsza: sprawa Sonny’ego Lofthusa, który odsiaduje wyroki, za które prawdopodobnie nie on jest odpowiedzialny. Druga: sprawa kilu morderstw, które mają miejsce w późniejszym czasie. Wszystko tutaj jednak łączy się ze sobą, o czym można się przekonać, czytając „Syna”. Nesbø po raz kolejny również użył fabułę kilkuwątkową, gdzie wiele spraw gra pierwsze skrzypce. Relację z wydarzeń prowadzi kilka osób, czasem nawet mało istotnych, co często w książkach kończy się wynikiem niezrozumiałej paplaniny. Jednak tutaj dogranie w czasie i całej akcji jest naprawdę dobre, z wyczuciem, dlatego każdy, kto wypowie się w danym momencie, każdy, kto przedstawia swój punkt widzenia, jest zrozumiały, a co więcej – wyrażony w ciekawy sposób.

   Jak na tego autora przystało, nie mogło również zabraknąć dobrego bohatera. Tutaj mamy do czynienia z kilkoma świetnymi postaciami, które odegrały swoją rolę naprawdę dobrze. Mowa tu głównie o komisarzu Simonie Kefas – postaci barwnej, z nietypowym poczuciem humoru, dystansem, trudną przeszłością i szóstym zmysłem kryminalnym czy też Sonnym Lofthus – więźniem, który w głębi okazuje się być całkiem sympatycznym i miłym mężczyzną. To dwie osoby, które najbardziej rzucają się w oczy, jednak ciekawych bohaterów w „Synu” nie ma końca. I pewnie dlatego powieść wypada tak dobrze.

   Jak widać, Jo Nesbø powraca w dobrej formie. Po jakże udanej serii z Harrym Hole, znów mamy okazję rozczytać się w historii, która w znakomity sposób wypełni nasz czytelniczy czas. „Syn” to bowiem mistrzowski kryminał, w którym i tło fabularne i postaci czy też sam wątek kryminalny są świetnie skonstruowane. Przewidywalność zmniejszona do minimum, za to tajemnic co nie miara i nie sposób doczekać finału, który jest równie zaskakujący co lekko zawodzi. W pozytywny jednak sposób. Dlatego z miejsca polecam każdemu miłośnikowi tego gatunku. „Syn” to obowiązkowa pozycja w waszych biblioteczkach!
Autor: Jo Nesbø
Tytuł: Syn
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 428